Derby rządzą się swoimi prawami, a często o wyniku decydują ostatnie momenty spotkania. Nie inaczej było w derbach pomiędzy Sudetami Jelenia Góra, a Górnikiem Wałbrzych. I choć był to mecz pucharowy, obie ekipy walczyły do upadłego o zwycięstwo w tym spotkaniu.

Za nami czwarta kolejka spotkań Wichoś Mini Basket Ligdze Na prowadzeniu znajduje się klasa 4S przed 4B i 4 D. W klasyfikacji strzelczyń przewodzi Mroczko przed Bielecką i Krajewską.

Choć przez trzy kwarty koszykarki MKS-MOS Finepharm Karkonosze z I ligi centralnej toczyły wyrównaną walkę w Krakowie z Koroną i wygrywały 53:50, musiały uznać wyższość rywalek. Podopieczne trenerki Pauliny Jasek uległy ekipie ze stolicy Wielkopolski 63:74 (19:15, 18:19, 16:16, 10:24).

Po raz pierwszy w tym roku szkolnym w koszykarskie szranki stanęły reprezentacje szkół ponadgimnazjalnych w koszykówce z grupy B rozgrywek międzyszkolnych.

W meczu Sudetów z Gliwicami zobaczyliśmy na parkiecie Jarosława Wilusza, byłego reprezentanta jeleniogórskiego klubu. Wilusz przymierzany był już w Sudetach na początku sezonu, jednak się nie udało. W wyniku problemu I. Taraszkiewicza z wysokimi graczami (w poprzednim meczu kontuzji nabawił się Paweł Minciel) raz jeszcze rozważono grę Wilusza w jeleniogórskim klubie. Formalności udało się załatwić w ciągu kilku dni. Wilusz wrócił na jeleniogórski parkiet po ponad półtora rocznej przerwie.

- Nie stać nas na dwa mecze w tygodniu na wysokim poziomie. Nie szło nam, ciężko nam się gra jak nie mamy rzutów z dystansu i po prostu dzisiaj byliśmy w słabszej dyspozycji, a przegraliśmy przede wszystkim psychicznie. Próbowaliśmy grać do końca, dla kibiców i bardzo im dziękuje, że w takiej liczbie przyszli na to spotkanie oraz przepraszam, że nie zapewniliśmy takich emocji ja w poprzednim spotkaniu z WKK Wrocław – podsumował ostatnie spotkanie z OPEN Basket Pleszew - trener, Ireneusz Taraszkiewicz.

W minionych sześciu latach koszykarskie mecze ekstraklasy w zgorzeleckiej hali z drużyną z Włocławka aż siedmiokrotnie kończyły się sukcesem wicemistrzów Polski z Anwilu. PGE Turów potrafił wygrywać na Kujawach, ale u siebie zawsze „dołował”. Fatalna passa został wreszcie przełamana. W sobotni wieczór, 16 bm. po świetnym, wyrównanym meczu godnym finału o złote medale, po wielu zwrotach akcji i po super emocjonującej końcówce zespół trenera Jacka Winnickiego pokonał Anwil 83:79 (19:15, 19:19, 19:26, 26:19).