Nieumyślną winę za niedopełnienie obowiązków należytej oceny stanu technicznego linii energetycznej oraz odpowiednio częstego jej oglądu, a także podjęcia decyzji o natychmiastowej jej modernizacji prokuratura przypisała kierownikowi wydziału eksploatacji – Leszkowi B. oraz starszemu inżynierowi do spraw eksploatacji sieci Pawłowi K.
W ubiegłym tygodniu sąd odebrał wyjaśnienia od pierwszego z oskarżonych, który dowodził, że praca jego i jego podwładnych w zakresie dozoru nad siecią przebiegała zgodnie z procedurami.
Do tragedii w Krzeszowie doszło 21 sierpnia 2012 roku. Był gorący dzień. 13-letnia Kinga i jej rok młodsza koleżanka Dorota bawiły się w niewielkiej rzeczce Zadrnie przepływającej przez wieś, tuż przy domu babci jednej z nich. W pewnej chwili jeden z przewodów napowietrznej linii energetycznej niskiego napięcia, biegnącej nad potokiem i drogą, zerwał się i spadł do wody. Dziewczynki rażone prądem zginęły na miejscu.
Rodziny zmarłych dziewczynek zdecydowały się występować w procesie w roli oskarżycieli posiłkowych. Pełnomocnik rodziców, adwokat Wiesław Bielawski powiedział, że jego mocodawcy oczekują pewnej satysfakcji moralnej i ukarania wszystkich winnych tej tragedii.
Biegli powołani w śledztwie uznali, że zerwana linia energetyczna była w złym stanie technicznym. Tymczasem Leszek B. mówił, że wspomniana linia ostatni raz przeglądana była w grudnia 2012 roku i jej stan został określony, jako dobry, co oznaczało, że nie wymagała wymiany. W karcie oględzin sieci dokonanej przez monterów nie było też żadnych uwag, co do stanu technicznego linii, a kartę tę aprobował przełożony montera.
Inżynier dodał, że zapisy w innych dokumentach o potrzebie modernizacji wspomnianej linii nie oznaczały, że wymagała ona natychmiastowej wymiany, tylko w pewnej perspektywie czasowej przewody miały być wymienione na przewody izolowane. To, zdaniem oskarżonego oznaczało, że spółka sukcesywnie prowadzi prace modernizacyjne sieci.
Oskarżony nie zgadza się także z tezą aktu oskarżenia, że przewód linii energetycznej biegnącej nad rzeką zerwał się w chwili, gdy dziewczynki bawiły się w wodzie. I przypomniał, że poprzedniej nocy nad Krzeszowem i okolicami szalała burza z silnymi wiatrami. Komisja powypadkowa spółki Tauron Dystrybucja wyjaśniająca przyczyny tragedii rozmawiała z jednym z mieszkańców Krzeszowa, na którego posesji stał słup podtrzymujący zerwany przewód. Przyznał on, że poprzedniego wieczora w jego domu nastąpił zanik napięcia na jednej fazie. Mężczyzna nie zgłosił tego pod numer pogotowia energetycznego, bo napięcie było na pozostałych dwóch fazach. Rano, w dniu, w którym doszło do tragedii, napięcia na jednej z faz w domu mężczyzny dalej nie było, ale nie zauważył on żadnych uszkodzeń na linii.
Przesłuchanie drugiego z oskarżonych oraz kolejne czynności procesowe sąd zaplanował na 27 czerwca.
Komentarze (7)
do odpowiedzialności powinny zostać pociągnięte osoby odpowiadające za stan poboczy w gminie Lubomierz, powinno się to zrobić teraz, a nie czekać na tragedię, która jest nieunikniona ze względu na nienależyte utrzymanie infrastruktury roślinnej przy drogach gminnych, takiej wysokiej trawy i zarośli tuż przy samej jezdni nie widziałem nigdzie indziej. Drogi w gminie Lubomierz są stare, dziurawe i wąskie, do tego gęsto zarośnięte pobocza, masakra. Przejeżdżając przez inne gminy ma się wrażenie przeniesienia w czasie, pobocza są zadbane, wykoszone i to nie tylko przy samej jezdni ale i w rowach, a widoczność na takiej drodze jest rewelacyjna. Niestety Lubomierz z koszeniem czeka chyba na Festiwal filmowy, bo pewnie forsę i zamiary maja tylko raz w roku, szkoda tylko że nie liczą się z bezpieczeństwem mieszkańców, a ważenie próbują robić tylko na przyjezdnych... A, szacun dla gospodarzy na wsiach należących do gminy Lubomierz, którzy własnym sumptem wykaszają także pobocza przylegające do ich posesji, chociaż nie mają takiego obowiązku, dzięki!
Co ma pobocze w Lubomierzu do linii energetycznych w Krzeszowie?
Ano takie baranku, że jak wydarzy się jakaś tragedia, to jak zwykle przed sądem staną szeregowi pracownicy, a "góra" jak zwykle uniknie jakichkolwiek konsekwencji, a pisze o poboczach bo to akurat rzuca się w oczy i też grozi wypadkiem, jeżdżę dużo to widzę jak wygląda sytuacja w innych gminach,widoczność w niektórych newralgicznych miejscach jest zerowa, nie będę sprawdzać lini wysokiego napięcia bo się nie znam. Decydenci w gminie Lubomierz powinni wiedzieć, że gminne drogi i pobocza powinny być utrzymane w dobrym stanie, a nie tylko na tydzień przed Festiwalem Filmów Komediowych, bo korzystamy z nich na co dzień. Przepraszam, że piszę o tym w takim miejscu, ale właśnie takie małe niedopatrzenia powodują wypadki, gdzie cierpią niewinni ludzie i szeregowi pracownicy firm.
Odpowiedzialność powinni ponieść także, a może przede wszystkim zwierzchnicy obu pracowników. Czyli szefowie firmy, która przyczyniła się do tragedii, a także kierownicy, którym podlegali obaj pracownicy. Jaką oni mieli pieczę nad swoimi pracownikami? Jak orientowali się w stanie infrastruktury swojej firmy? W końcu za to im płacimy, stanowisko kierownicze to nie tylko większa kasa co miesiąc na konto, ale także większa odpowiedzialność. Kierownik zespołu czy dyrektor przedsiębiorstwa odpowiada za cały zespół podległych mu ludzi a dyrektor za wszystko, co się dzieje w firmie! A tutaj typowo polska rzeczywistość - jak zwykle grube ryby się wyśliznęły, a całą winę zwalono na kozłów ofiarnych stojących najniżej w szeregu.
Tauronem żądzą teraz ekonomiści i dla nich liczą się tylko zyski czemu kiedyś zakłady energetyczne się nie reklamowały,pieniądze z zysków szły po części na modernizacje sieci reszta trafiała do państwa i to były bardzo duże zyski.Ekonomista zarządzający zakładem energetycznym ,możecie się tylko domyślać jak to wszystko teraz funkcjonuje zyski i machloje a sieć i bezpieczeństwo się nie liczy.od wielu lat nie przeprowadzane są przeglądy sieci jedynie przy-glądy,bo niema wyłączeń a izolatory od kurzu zaczynają świecić Tauron przestał dbać nawet o bezpieczeństwo swoich pracowników gdzie w ostatnim czasie jest ich coraz więcej.Dzisiaj trafił monter z porażeniem do szpitala z oddziału Wrocław z tydzień temu również był wypadek a Tauron wydaje na reklamy i udaje że dba o bezpieczeństwo ,spójrzcie na tą stronę Tauron Dystrybucja „włącza” bezpieczeństwo w pracy.A jak pisałem wyżej nie dba nawet o swoich pracowników.A po wypadku oczywiście znajdzie kozła ofiarnego.Pozdrowienia dla kolegi M............ zdrowiej !!!!!!
Takiego syfu nie było nawet za komuny tyle powiem idioci rządzą robol to mięcho armatnie w ogóle się z nim nie liczą może PIS po wyborach,jak dojdzie do władzy wymiecie co niektórych żeby pozwolili zwykłemu robolowi godnie pracować i godnie żyć!?
Zobaczcie kto teraz rządzi Tauronem hehhh.ustawił się nieźle Aleksander Grad
W latach 2007-2011 Minister Skarbu Państwa nadzorujący m.in. wprowadzenie na giełdę PZU, GPW, TAURON Polska Energia, PGE, Enea, Bogdanka, JSW oraz Zakłady Azotowe w Tarnowie. Twórca Akcjonariatu Obywatelskiego - kompleksowego programu zbliżania ludzi i rynku kapitałowego. W latach 2012 - 2014 prezes zarządu spółki PGE EJ 1 sp. z o.o., odpowiadającej za przygotowanie procesu inwestycyjnego oraz budowę pierwszej elektrowni jądrowej w Polsce. Od 1 lutego 2014 r. członek rady nadzorczej TAURON Polska Energia. Delegowany w lutym 2014 r. przez radę nadzorczą do wykonywania czynności członka zarządu. Od lutego 2014 r. członek Towarowej Giełdy Energii.I taką osobę jakieś tam linie energetyczne obchodzą liczy się tylko kasa.