Stało się tak też dlatego, że w postaci książki dziennik Tyrmanda ukazał się po raz pierwszy po ćwierćwieczu od napisania, w roku 1980 i autor pragnął zaznaczyć ten dystans. Stało się tak wreszcie chyba dlatego, że rok 1954 był w biografii i twórczości Tyrmanda rokiem przełomowym.
Kim zatem był Tyrmand w roku 1954? To zależało od punktu widzenia. Dla niektórych był nikim, człowiekiem przegranym, któremu powinęła się noga. Wariatem, co nie chce zrozumieć dziejowej konieczności i nie bierze udziału w realizacji postulatów socrealizmu. Dla niektórych był barwną postacią Warszawki, cynicznym bikiniarzem w kolorowych skarpetkach, arbitrem elegancji, propagatorem zachodnich nowinek. Dla niektórych wreszcie był Tyrmand wzorem postawy niezłomnej, człowiekiem, który niedostatek i brak możliwości publikowania przedłożył nad ewentualną karierę i zaszczyty – z lojalności dla swoich przekonań. Co ciekawsze, autor w trakcie dziennika sam – zależnie od nas
Komentarze (1)
Walka z PIS to walka ze złem. Nie po to nasi przodkowie wywalczyli wolność żeby rządziła nazi narodowo socjalistyczna pisbolszewicka mafia i patologiczne władze katolickie kościele. Ten kraj jest odsunięty od cywilizacji i porozumienia z innymi narodami europejskimi. Jesteśmy wepchnięci w kąt w jakim siedzi gasudaratwo ruskie, białoruskie i pozostałe z dawnego Związku Sowietów i obecny ZBiR. Europa oddala się z kręgu naszych marzeń.