Być może na widowni byli i tacy odbiorcy, którzy widzieli już Jana Peszka w schaefferowskim, kultowym „Scenariuszu dla nieistniejącego, lecz możliwego aktora instrumentalnego”, bo znakomity aktor w ciągu 38 lat zjeździł z nim już pół świata. Ale jeśli nawet pozycja jest znana, to tym bardziej warto było się wybrać, by zobaczyć, jak ewoluuje. Spektakl dwa lata temu został rozszerzony o nowe solo Dośpiewanie. Druga część to teatralne, autobiograficzne résumé dojrzałego artysty. Całość powstała z okazji 70. urodzin artysty, 50-lecia pracy artystycznej, 30-lecia pracy pedagogicznej, 45-lecia małżeństwa oraz rocznic grania sztuk Bogusława Schaeffera: 40-lecia "Kwartetu", 38-lecia "Scenariusza dla nieistniejącego, lecz możliwego aktora instrumentalnego" i 27-lecia "Scenariusza dla trzech aktorów". - Razem jakieś 300 lat – podsumował J. Peszek.
Po spektaklu J. Peszek spotkał się z publicznością i opowiadał o kulisach współpracy z B. Schaefferem. Kultowy „Scenariusz” został napisany już w 1963 roku.
- Już wtedy Schaeffer widział chyba we mnie potencjał, ale byłem jeszcze studentem, więc jako aktor nie istniałem. Stąd w tytule „możliwy aktor instrumentalny”. I dopiero w 1976 roku uznałem, że jestem w stanie to zagrać, bo na początku wydawało mi się, że jest to tekst na wykład – wspominał J. Peszek.
Artysta opowiadał też o swoich związkach z Japonią i fenomenie tamtejszego teatru. Przyznał, że z ochotą odpowiada na ciekawe propozycje zawodowe (w najnowszej sztuce gra dziecko), choć raz coś go podkusiło i zagrał w sztuce miernej, ale zrobił to z premedytacją.
J. Peszek zdradził także widzom, że technologicznie nie jest zaawansowanym odbiorcą, ale z wyboru nie używa komputera, nie posługuje się pocztą elektroniczną, w oglądaniu telewizji jest oszczędny, a dzieci śmieją się z jego archaicznego telefonu komórkowego.
- Dzięki kontaktom z młodymi ludźmi - moimi studentami oraz z moimi dziećmi wiem, co się dzieje w świecie. Obserwuję ich, widzę, jak funkcjonują, obserwuję te relacje. Kiedyś na wydział aktorski, na dwadzieścia parę miejsc było około 150 – 200 chętnych. Dziś jest ze trzy tysiące, z czego zostanie przyjętych te dwadzieścia parę osób, z których po ukończeniu studiów żadna nie dostanie etatu w teatrze. To zjawisko pokazuje pewnego rodzaju zagubienie młodych ludzi. Wydaje im się, że dzięki studiom aktorskim szybko osiągną sukces, popularność, brawa i kwiaty. Ci, którzy wytrzymają dłużej będą wydeptywać korytarze w poczekalniach na castingach. Takie są realia – dodał wybitny aktor.
Ostatnio komentowane
allergy asthma relief asthma rates
stromectol for sale http...
allergies and kids options treatment center
albuterol inhaler without...
Może cymbale zaczniesz się czepiać tych na górze?Boisz się prymitywów z...
severe hair loss gi journal
ivermectin for humans http ivermectin...
journal of gastrointestinal endoscopy fish allergy symptoms
...