Teofil Ligenza vel Ozimek urodził się 5 grudnia 1912 r. w miejscowości Sosnowiec Dwór k\Włodawy na Lubelszczyźnie. Zdobył wykształcenie nauczycielskie, kończąc ówczesne Seminarium Nauczycielskie. Pracował potem w kilku szkołach Lubelszczyzny, ucząc, jak to wtedy bywało, różnych przedmiotów. Trudne to były dla niego czasy, bo wynagrodzenie zwykłego nauczyciela nie należało do dużych. W tamtych latach założył rodzinę, w której doczekał się trójki dzieci: dwóch córek i jednego syna. W okresie II wojny organizował komplety tajnego nauczania, wspominane do tej pory przez córkę Elżbietę jako coś budzącego wielki niepokój.
Po zakończeniu wojny wyemigrował wraz z rodziną najpierw w Olsztyńskie, potem Warszawskie, aby wreszcie osiąść w Jeleniej Górze. Tutaj zamieszkał na stałe do końca życia. Dokształcił się, zdobywając prawo do nauczania młodzieży w szkołach średnich. Jako ceniony nauczyciel tego przedmiotu doczekał emerytury w Zespole Szkół Zawodowych im. St. Staszica.
Jako nauczyciel nie tylko świetnie uczył matematyki, ale z wielkim zapałem i z ogromną konsekwencją realizował program edukacji krajoznawczej i turystycznej młodego pokolenia oraz coraz liczniejszych rzeszy nauczycieli. Był zafascynowany poznawaniem własnego kraju, a także nowych dla ówczesnych mieszkańców Jeleniej Góry uroków Dolnego Śląska. Ta fascynacja poznawaniem własnego kraju rodziła niekiedy sytuacje nieco humorystyczne. Dopiero jako 80-latek zadbał o wyrobienie sobie paszportu, bo jak zawsze mawiał, zagranica Go nie interesowała, bo jeszcze Polski dobrze nie poznał (co było wielką przesadą). Wspomnę tu sytuację, która doprowadziła Go do częściowej zmiany zapatrywania. Współpracowałem, i to bardzo ściśle, z Profesorem od 1975 r. Wspólnie organizowaliśmy wiele wycieczek, rajdów i turniejów krajoznawczych. Po szerszym otwarciu granic z sąsiadami zacząłem coraz częściej organizować wycieczki szkoleniowe dla nauczycieli do Czech, Niemiec i innych krajów Europy. Na żadną z nich Profesor nie dał się namówić, bo jeszcze Polski nie poznał. Moje argumenty, że chcąc poznać dobrze np. historię Polski czy Śląska, trzeba udać się na teren Czech czy Niemiec, bo tyle jest wspólnych momentów w ich dziejach, Go początkowo nie przekonywały. I stał się niemal cud. Pewnego razu Profesor poinformował mnie, że ma już paszport i jedzie z nami do Czech.
Moje kontakty z Profesorem toczyły się w większości w obrębie Polskiego Towarzystwa Schronisk Młodzieżowych, i tej współpracy chcę poświecić nieco więcej uwagi. Kiedy w 1975 r. w nowo utworzonym województwie jeleniogórskim trzeba było powołać Zarząd Wojewódzki PTSM, podstawowym punktem wyjścia stał się fakt istnienia w Jeleniej Górze Koła PTSM założonego i prowadzonego przez T. Ligenzę. Koło obejmowało zasięgiem swojego działania kilka powiatów i stworzenie struktury wojewódzkiej przestało być problemem. Profesor zresztą jako wieloletni kierownik tzw. SPOKT-u (Szkolny Powiatowy Ośrodek Krajoznawczo-Turystyczny) miał doskonałe rozpoznanie w terenie i w działaczach. Potem zaczęła się nasza wieloletnia, chwilami bardzo intensywna współpraca. Wspólnie stworzyliśmy Jeleniogórski Rajd Młodzieży Szkolnej, zwany potem popularnie „Kuratorką”, którego pełną nazwę właśnie On zaproponował, w którym przez pełne 25 lat pełnił obowiązki kierownika trasy. Rajd obchodzić będzie w tym roku 35 lat istnienia. Kiedy Profesor przekroczył już 80 lat życia, zaproponowałem Mu pracę w sztabie Rajdu. Odmówił, stwierdzając, że na Rajdzie czuje się najlepiej w terenie, na trasie. A był bardzo skrupulatnym kierownikiem trasy, co potwierdzają byli uczestnicy. Nie można było chodzić na skróty i cokolwiek innego kombinować. Wszystko widziały baczne oczy Profesora.
Przez 24 lata współpracowaliśmy przy organizacji dużej i pracochłonnej imprezy, jaką był Turniej Turystyczno-Krajoznawczy Młodzieży Szkolnej. Jako znakomity krajoznawca Profesor zawsze rezerwował dla siebie przygotowywanie pytań krajoznawczych, a potem przeprowadzenie samego konkursu. Wiele było zawsze emocji z przewidywaniami, co też tym razem Profesor wymyśli, bo o ocenę nikt się nigdy nie bał, bo była wyjątkowo skrupulatna i rzeczowa. Z racji wieloletniego członkostwa w PTSM szerokie też było Jego zainteresowanie bazą szkolnych schronisk młodzieżowych. Uważał je, nie bez racji, za główną bazę noclegową dla szkolnego ruchu turystycznego przede wszystkim młodzieży szkolnej i wspierał ideę ich istnienia przez wiele lat i w różny sposób. Jego ulubionym schroniskiem był skromny sympatyczny obiekt w Strużnicy „Sokolik”. Nie zdążył się już dowiedzieć, że schronisko po 33 latach istnienia zostało zlikwidowane przez powiat (ze względów oszczędnościowych). Jego zasługi w dziele krzewienia turystyki szkolnej i propagowania schronisk młodzieżowych zostały nagrodzone przez władze oddziałowe, wojewódzkie i krajowe PTSM. W 2002 roku otrzymał najwyższe wyróżnienie - tytuł Członka Honorowego PTSM - pierwszy w Jeleniogórskiem. Później dzięki staraniom ówczesnego Zarządu Wojewódzkiego otrzymał w 1983 r. Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski, do którego doszedł w późniejszych latach Krzyż Oficerski OOP przyznany na wniosek władz miasta Jelenia Góra, które nadało Mu także tytuł Honorowego Mieszkańca.
Mogę się poszczycić tym, że należałem do ludzi bliskich i chyba cenionych przez Profesora. Od kilku lat systematycznie odwiedzaliśmy Go w mieszkaniu, aby złożyć życzenia urodzinowe. Były to sympatyczne, a chwilami wzruszające spotkania. Ostatni raz odwiedziliśmy Profesora 5 grudnia 2008r. Mimo dużych kłopotów ze słuchem nie przypuszczaliśmy, że stan zdrowia tak się pogorszy, że będzie to nasze ostatnie spotkanie.
Za swoją działalność zmarły otrzymał wiele najwyższych odznaczeń i wyróżnień niegdyś z racji działalności w PTTK, PTSM, w Związku Nauczycielstwa Polskiego, w Tajnym Nauczaniu. Ceniły Go również władze państwowe i samorządowe. Myślę jednak, że najbardziej cenił uznanie i szacunek, jakim darzyło Go bardzo wielu ludzi, którym odejście Profesora zostawiło głęboki ślad w pamięci i w sercach. Pożegnaliśmy wspaniałego człowieka. Niech to przesłanie pomoże najbliższej rodzinie, znajomym i przyjaciołom znieść żal z Jego odejścia.
Nowiny Jeleniogórskie nr 18/09
Komentarze (14)
Miałem to szczeście, gdyż byłem uczniem tego wspaniałego pedagoga i nadzwyczajnego turysty.Należał do niezapomnianego Grona Pedagogicznego, niezapomnianego Liceum Pedagogicznego w Jeleniej Górze.