W piątkowych przesłuchaniach poznaliśmy połowę z 16 zakwalifikowanych do finału wykonawców, wybranych z ponad 40 zgłoszeń. Odnotować należy występ formacji obiecującego gitarzysty Łukasza Kokoszko, docenianego już wcześniej w konkursie im. Jarosława Śmietany i na festiwalach Jazz Nad Odrą, Jazz Juniors, czy właśnie jeleniogórski Krokus Jazz Festiwal. Niezwykle dynamicznie zaprezentował się wibrafonista Michał Puchowski ze swoim zespołem złożonym ze studentów Akademii Muzycznych z Katowic i Krakowa. Oprócz walorów muzycznych występ lidera miał duże walory widowiskowe. Na festiwalowej scenie gościliśmy także kwartet Amali Obrębowskiej, która z powodzeniem kontynuuje tradycje polskiej wiolinistyki jazzowej. Pierwszy dzień konkursowych zmagań zakończyły dwie klasyczne formacje fortepianowe. Najpierw na scenie pojawiło się trio Jana Kavki a po nim trio Filipa Miguły. Występ polsko-czeskiego zespołu Kavki, kilka godzin później, uświetnił czeską odsłonę wernisażu wystawy "Jazz World Photo" w Galerii Korytarz.
Należy tylko żałować, że młodzi muzycy grali dla najwierniejszej, choć nielicznej tego dnia publiczności.
Natomiast pełną sale zgromadził wieczorny koncert nowojorskiego kwintetu E.K. Striklanda, który jak zapowiadał to prowadzący wszystkie festiwalowe koncerty Tomasz Tłuczkiewicz, zaprezentował słuchaczom "sto procent jazzu w jazzie". Az chciałoby się dodać za niezmordowanym muzykiem i popularyzatorem jazzu Janem "Ptaszynem” Wróblewskim - "i niech mnie gęś kopnie jeśli to nie jest jazz". Poza liderem grającym na perkusji znakomicie prezentowali się jego brat bliźniak Marcus grający na saksofonie tenorowym i altowym, Godwin Louis na saksofonie altowym, młody pianista Taber Gable i do kompletu, jedyny biały w zespole wyśmienity basista Josh Ginsberg. Tradycyjnie już kolejny festiwalowy dzień kończył się grubo po północy w klubie Kwadrat, gdzie słuchaliśmy mieszkającego w Polsce Kubańczyka Luisa Nubioli z zespołem Global Friendship.
Komentarze (5)
Jazz to świetna muzyka dla inteligentnych ludzi!
Cieszcie się póki można, bo ministrowi od kultury nauczyciele jazzu w szkołach muzycznych, ewidentnie się nie podobają - w ogóle co to za muzyka, każdy gra "po swojemu" - a tu trzeba grać zespołowo, tak jak minister każe...
..za moich czasów jak przyjechałem na ziemie odzyskane to nie było takiej murzyńskiej muzyki a jak pojawili się bikiniarze to się ich przeganiało.Dzięki nam katolikom obecna władza została wybrana i mam nadzieje że minister zrobi porządek z tą dziadowską muzyką..
..za moich czasow,gdy przyjechalem na Ziemie Odzyskane to nie bylo jeszcze Polskich muzykow.Pamietam,jak sp.Mietek zamknal w szafie niemca i kazal mu spiewac, i takim sposobem mielismy darmowa szafe grajaca
..jestem juz za stary na taka muzyke,ale przeczytalem w "nowinach"o jezzie i jego brzmieniu o wolnosci.Przydalaby sie taka muzyka w moim Kosciele