W wyniku wypadku do wody wpadły beczki z substancją ropopochodną. Ludzi uwięzionych w samochodach natychmiast uwolniono, jednocześnie rozpoczęto czynności związane z oczyszczaniem rzeki. -Akcja ratunkowa przebiega bez komplikacji. Wszystkie zaalarmowane jednostki przyjechały w czasie i natychmiast zabezpieczyły teren zanim doszło do skażenia środowiska - mówi Wiesław Kędzierski, zastępca dowódcy Jednostki Ratowniczo-gaśniczej nr 2. Celem straży pożarnej było zebranie oleju w jedno miejsce, aby ułatwić jego wypompowanie. W kilku miejscach ustawiono zapory, które w tym pomogły. - Zapory sorpcyjne spełniły swoje zadanie. Problem jaki pozostaje to utylizacja wydobytej substancji - powiedział starszy kapitan Jan Dalidowicz, zastępca dowódcy JRG nr 1, który opowiadał o całym zdarzeniu tłumowi gapiów.
Cała akcja była tylko ćwiczeniem. Ratownicy dowiedzieli się o tym dopiero na miejscu. Wszystko przebiegło błyskawicznie z czego byli zadowoleni przełożeni. W wydarzeniu uczestniczyła też policja i Powiatowy Zespół Zarządzania Kryzysowego.
Komentarze (2)
Nie ma to jak sprawny Powiatowy Zespół Zarządzania Kryzysowego. Czasami mam wrażenie, że klęski żywiołowe są tylko po to aby Powiatowy Zespół mógł wreszcie się wykazać. A tak naprawdę jest to kupa śmiechu, spotkanie starych wyżeraczy - działaczy, wlokące się godzinami odprawy, podczas których za każdym razem na nowo odkrywane są prawa fizyki (zjawisko ognia, nadmiaru wody i grawitacja)i konieczność zapobiegania ich skutkom. Wypijane są hektolitry kawy i pożerane tony paluszków, po czym sporządza się stosowny protokolik - i już można udzielać wywiadów. Tymczasem ratownicy i inne służby niezależnie od pustej gadaniny i obwieszczania światu starych prawd robią swoje w terenie.