Po tym strażacy skoncentrowali się na ochronie sąsiednich hal, żeby pożar się nie rozprzestrzenił. Bezpieczna jest już sąsiadująca bezpośrednio z zawaloną halą inna hala magazynowa, natomiast wciąż jeszcze trwa akcja gaśnicza w ciągu hal produkcyjnych. Strażacy pracują w bardzo trudnych warunkach, ponieważ panuje ogromne zadymienie a wewnątrz jest też bardzo wysoka temperatura. Czas pracy poszczególnych strażaków, którzy muszą korzystać z aparatów tlenowych, ograniczony jest do 20 – 30 minut. Potem zastępy muszą się wymieniać.
- Boimy się, że ta ściana w każdej chwili może runąć – mówi o bocznej ścianie hali produkcyjnej rzecznik PSP. Nie jest to wprawdzie ściana nośna, ale na ten moment sytuacja nie jest jeszcze opanowana.
Przyczyny pożaru nie są jeszcze znane. Na szczęście nie ma strat wśród ludzi. Sama fabryka, największy pracodawca w regionie, poniosła jednak ciężki uszczerbek. Setki osób straciły miejsca pracy.
Komentarze (2)
miejmy nadzieję, że właściciel niemiecki, miał to dobrze ubezpieczone, jeśli tak, to nie ma co się bać o miejsca pracy, bo imka odbuduje się szybko.
WSPÓŁCZUJĘ PRACOWNIKOM I WŁAŚCICIELOWI I MAM NADZIEJĘ ŻE FABRYKA SZYBKO STANIE NA NOGI.