- Podobno złota płyta już pokrywa się platyną...
- Tak i to nas cieszy. Nas czyli moich kolegów z zespołu i mnie. Siódmego marca w Ochteatrze w Warszawie gramy pierwszy z cyklu osiemnastu koncertów promujących album Coloriage. I właśnie tam za ten krążek mamy dostać platynową płytę. A drugiego kwietnia zagramy w Jeleniej Górze, w Teatrze Norwida, już dziś wszystkich serdecznie zapraszam.
- Jak się udały sobotnie zjazdy w Slalomie Gwiazd w Szklarskiej Porębie?
- Nieźle. Drugie miejsce... od końca. Najważniejsze, że jestem cały (śmiech). To był mój czwarty w życiu zjazd na nartach. Nie było wywrotki, ale kciuk lewej ręki kontuzjowany. Przy zakładaniu butów jakoś tak się uderzyłem.
- Coloriage to druga płyta w ciągu niespełna dwóch lat. Do tego koncerty, udział w festiwalach i innych projektach. Zabiegany z Ciebie człowiek...
- Bez pracy nie ma kołaczy. Rzeczywiście ostatnie półtora roku to był czas bardzo intensywnej pracy. Tak sobie obliczyłem, że nie było mnie w sumie w domu jakieś pół roku. Jednak mam to szczęście w życiu, że robię to, co lubię, a do tego mam bardzo wyrozumiałą żonę. Głównym moim zajęciem jest praca na uczelni i zajęcia ze studentami na wydziale instrumentalnym oraz na wydziale jazzu i muzyki rozrywkowej. U nas na uczelni mówi się czasem, że to wydział jazzu i muzyki zarobkowej, bo niemal wszyscy grają gdzieś na boku, uczestniczą w rozmaitych projektach.
- Czy zwycięstwo w drugiej edycji programu „Mam talent” to ważny moment w Twojej karierze?
- Bardzo ważny i skłamałbym, gdybym powiedział, że tak nie jest. Ktoś mnie zauważył, komuś nazwisko obiło się o uszy, a to już bardzo dużo. Cały czas jednak sam sobie jestem menadżerem, szukam ofert, sam wysyłam wiele propozycji i zapytań, także za granicę. Nie ma jeszcze u nas instytucji menedżera, którego zadaniem byłoby wypromowanie muzyka. Taką rolę w moim przypadku spełnił w pewnym sensie program TVN. Muszę przyznać, że ten program pojawił się w dobrym momencie mojego życia. Rok 2009 był dla mnie bardzo pracowity. Praca na uczelni, w dwóch szkołach muzycznych, współpraca z teatrami i koncerty – brakowało chwili wytchnienia. Miałem już takie myśli, żeby zmienić zawód, naprawdę. Tamten okres okupiłem pogorszeniem się zdrowia. Ale wszystko skończyło się szczęśliwie.
- Zdobywając główną nagrodę w programie cieszyłeś się, że będziesz mógł kupić sobie nowy instrument. Jak się sprawuje?
- Czekałem na niego długo, ale warto było. Włoski Ballone Burini ma piękne brzmienie. Pewnego razu na koncercie coś się w środku zacięło. Fabryka zabrała akordeon do naprawy. Jako prezent dostałem od nich drugi, taki sam instrument. Mam teraz dwa akordeony – czarny ze srebrnym miechem i brązowy ze złotym miechem. Bardzo jestem z nich zadowolony.
- Jak dobierasz materiał na płytę, skąd wiesz, co będzie miało wzięcie, co się spodoba, czego oczekuje publiczność na koncertach?
- Nie wiem, co się spodoba. Nie mam jakiegoś klucza. Gram to, co sam najlepiej czuję. Wrócę jeszcze do „Mam talent”. Zastanawiałem się, co przygotować na półfinał, a potem na finał. Była taka myśl, żeby zaprezentować coś efektownego, takie „fajerwerki”. Ale pomyślałem sobie, że oszukałbym siebie. Tak jest też z repertuarem na płycie, czy repertuarem koncertów. Trzeba być prawdziwym. Opowiem taką anegdotę z jednego z koncertów. Już pod koniec podchodzi pod scenę pewna pani i mówi, że jest zawiedziona, bo ona przyszła na koncert Marcina Wyrostka, a tu jakiś zespół gra. Specjalnie dla tej pani zagrałem solo. Pytałeś, co się publiczności podoba i czego oczekuje na koncertach. Na przykład „Hej, sokoły” (śmiech).
- Ostatnio dużo grasz z Kają, płyta Coloriage została wydana przez Kayax. Zanosi się na dłuższy związek?
- Mam taka nadzieję. Rzeczywiście, z Kayah dużo koncertujemy, wzięliśmy udział, między innymi, w folkowym festiwalu w Maroku, w gali Mistrzów Sportu i w innych imprezach. Mnie współpraca z Kają bardzo satysfakcjonuje, mam nadzieję, że z wzajemnością. Na początku czerwca jedziemy z Kayah do Belgii, na galę konkursu „Polak w Belgii”. Nasi najwybitniejsi rodacy tam mieszkający zostaną uhonorowani nagrodami w dziedzinie kultury, przedsiębiorczości i działań społecznych. A my tam zagramy.
- A tu widzę przed Tobą jeszcze jedną płytę. Nie chwaliłeś się nią.
- Gorąca rzecz, prosto z tłoczni. To płyta live, zapis naszych trzech koncertów, między innymi, tego sprzed prawie dwóch lat w Jeleniej Górze. Nie ma jej jeszcze w sprzedaży, ale dostępna jest na naszych koncertach. Mam taki plan, by przygotować spektakl muzyczny z tancerzami i partiami wokalnymi właśnie do tej płyty. Może się uda na jesień tego roku, a jeśli nie, to dopiero w przyszłym roku na wiosnę.
- A tak dla siebie, w kuchni, w samochodzie, przed snem – jakiej muzyki słuchasz?
- Na rozgrzewkę i na pobudkę – muzyki latynoamerykańskiej, a tak dla wyciszenia się, żeby tylko sączyło się z głośnika – muzyki filmowej. Ostatnio sporo Możdżera.
Komentarze (1)
Dobrze,że nie zmieniłeś. Dobrze ,że miałeś promotorów i dużo szczęścia. Ja niestety zmieniam. Nie jestem wstanie żyć z pensji 1200zł jako zawodowo czynny muzyk... odrzucony na przesłuchaniach do Mam Talent jako zbyt dobry...