Unikatowa prezentacja 170 najciekawszych prac największych mistrzów, pochodzi z bogatej kolekcji Andrzeja Szeptyckiego, będącej w posiadaniu Muzeum Narodowego we Lwowie. Chlubą kolekcji jest Apostoł autorstwa Michała Anioła. Imponująca jest również prezentacja dzieł artystów ze szkoły weneckiej, skupionych wokół G.B.Tiepola. Jedyna taką kolekcję, dotąd prawie nieznaną specjalistom i szerszemu kręgowi miłośników sztuki, pokazano zaledwie przed dwoma laty z okazji 100-letniej rocznicy Muzeum Narodowego we Lwowie. Wcześniej przez 40 lat nieudostępniana, spoczywała w muzealnych magazynach. Po pięcioletniej pracy konserwatorskiej pod wodzą przybyłego do Jeleniej Góry Vadima Wołkowa, prezentowano wystawę tylko w Sopocie i Wałbrzychu. Po odwiedzinach w Jeleniej Górze, wystawa wróci na pewien czas do muzealnych magazynów.
- Coraz częściej jeździmy w świat i tam oglądamy najlepsze kolekcje światowego malarstwa a teraz tutaj, u nas na miejscu mamy rysunek, który jest początkiem wszechrzeczy. To swoiste laboratorium, w którym powstają początki przyszłego obrazu czy rzeźby. To wydarzenie na miarę nie tylko Dolnego Śląska, ale także na skalę całego kraju. Nie ukrywam, że liczymy na sporą frekwencję – mówiła otwierając wystawę wspólnie z dyr. Lwowskiego muzeum Igorem Kożanem, szefowa Muzeum Karkonoskiego Gabriela Zawiła. - Te dzieła zasługują na naszą najwyższą uwagę. To dzieła prawdziwych mistrzów. Wiele muzeów na świecie czeka na tą wystawę. Jako pierwsi oglądają te unikaty, widzowie w Polsce – powiedział dyr. Kożan.
O pracy konserwatorów papieru Vadim Wołkow mówi, że to konglomerat co najmniej kilku szlachetnych profesji. W tym swoistym laboratorium trzeba być i chemikiem i niczym chirurg świetnie operować skalpelem ale też być po trosze artystą. - Konserwator musi być uważny, nie spieszyć się by nie zaszkodzić konserwowanemu dziełu. Każde z nich to osobne wyzwanie. Pracuje się przeciętnie od tygodnia do kilku miesięcy – opowiada o swojej pracy Vadim Wołkow, który jest jednocześnie kuratorem prezentowanej wystawy.
Sprowadzenie tej unikatowej ekspozycji do Polski było możliwe dzięki wieloletniej współpracy i długoletnim przyjaźniom miedzy muzealnikami samorządowcami, przekonuje dyr. BWA w Wałbrzychu Alicja Młodecka. - Prezentacja części kolekcji Szeptyckiego z muzeum we Lwowie, tutaj na Dolnym Śląsku, ma wymiar szczególny. Wśród wielu przybyłych tu Polaków, Lwów nadal jest miastem świętym – mówiła dyr. Młodecka.
Wystawa zdobyła także uznanie Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego a sekretarz stanu Jarosław Sellin osobiście podziękował dyrektorom muzeów w Jeleniej Górze i we Lwowie.
Jak wielokrotnie podkreślała dyr. Zawiła, prezentacja skarbów światowej kultury jest możliwa dzięki pomocy lokalnych sponsorów, do których należą: Zorka, Simet, Renault Dzięciołowski, PKS Jelenia Góra i Uzdrowisko Cieplice.
Komentarze (3)
To nie Michał Anioł przyjechał do jeleniej Góry, tylko ukraińska propaganda, która robi z arcybiskupa mecenasa sztuki...
Oto do czego prowadzi nieznajomość historii. Ta wystawa powinna zostac zbojkotowana przez Polaków, bo arcybiskup Andrzej Szeptycki popierał Niemców we Lwowie i rzezie UPA a po 45 chchiał współpracować ze Stalinem ! Dlatego prymas Wyszyński jak jeszcze żył nie zgodził się na wyniesienie Szeptyckiego na ołtarze/ teraz gdy Go zabrakło znów Ukraincy naciskają. Obecnie trwa kolejny jego proces beatyfikacyjny Wyniesieniu biskupa Szeptyckiego na ołtarze ostro sprzeciwiają się polskie środowiska kresowe, skupione wokół księdza Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego.
znajomość historii powinna wiedzieć,że wystawa nie dotyczy Andrzeja Szeptyckiego tylko wspaniałej sztuki. Warto też wspomnieć,że ów metropolita miał brata- generała Stanisława Szeptyckiego, który był wielkim polskim patriotą.
"Twój przyjaciel wróg"....czy jakoś tak to dobry tytuł dokumentu ....niedawno leciał w TV.....