Koszykarze Sudetów potrafią zaskakiwać fanów. Po sensacyjnej wygranej z mocnym Drogbrukiem Kalisz jeleniogórzanie sprawili drugą w tym roku miłą niespodziankę. Przerwali znakomitą serię rywali (komplety punktów w sześciu kolejnych spotkaniach. Podopieczni trenera Ireneusza Taraszkiewicza przegrywali do przerwy 39:50 (w kwartach 20:29, 19:21). W drugiej części wyrównanego i zaciętego spotkania mozolnie i konsekwentnie odrabiali straty. Zawodnicy Sudetów ambitnie walczyli do ostatniej sekundy i pokazali sportowy potencjał. Na swoją korzyść zakończyli kolejne kwarty (29:19, 21:18).
Pod koszami dominowali, niesamowity Łukasz Niesobski 32 pkt., Karol Wojciul 15, Jarosław Wilusz 14 (15 zbiórek piłki, 10 w obronie) i Aleksander Raczek 12. Łącznie wymieniona czwórka trafiła za 73 „oczka”. Ponadto punktowali Paweł Minciel 8, Artur Czekański 6 i Bartosz Taraszkiewicz 2. Gospodarze mieli dobrą, 64 procentową skuteczność rzutów za dwa. Celnie (10 udanych z 13), wykonywali też rzuty wolne.
- Zgadzam się w oceną dodających nam skrzydeł kibiców, że tak emocjonującego meczu dawno w Jeleniej Górze nie było. Chłopcy zaprezentowali sportowy charakter, walczyli do upadłego. Przed własną publicznością grają o wiele lepiej (szóste zwycięstwo), niż na wyjazdach - podsumował potyczkę trener Taraszkiewicz.
Na 3,3 sekundy przed końcowym gwizdkiem, przy remisowym wyniku 87:87, coach Sudetów poprosił o czas, aby ustalić taktykę na ostatnią akcję. Faul wymusił w ataku Aleksander Raczek. Poszkodowany sam perfekcyjnie wykonał dwa rzuty wolne i wszyscy mogli fetować sukces.
W następnej, 19. serii II ligi koszykarze Sudetów w jeleniogórskiej hali MOS - u zagrają w sobotę, 24 stycznia z kłodzką Nysą.
Więcej we wtorkowych „Nowinach Jeleniogórskich”.
Komentarze (1)
Mecz był kapitalny, kto nie był, niech żałuje. Ładna pogoń przez cały mecz i naprawdę niezwykle emocjonująca końcówka. Brawa dla jeleniogórskiej ekipy za konsekwencję i stalowe nerwy. W sobotę następny mecz, wybiorę się na pewno :)