To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Koniec passy kowarskiej Olimpii

Zamiast czwartego zwycięstwa, była przykra, czterobramkowa porażka. Olimpia Kowary nie dała rady w meczu z Orkanem Szczedrzykowice.

Kowarzanie zaczęli mecz dobrze, atakowali, ale w 27 minucie stracili bramkę. W rzutu wolnego przymierzył Filipak i posłał piłkę nad murem, tuż przy słupku bramki Szaciłły. Drugi gol padł także po stałym fragmencie gry: po dośrodkowaniu z rożnego. Tuz przed przerwą Smoczyk we własnym polu karnym faulował rywala i po karnym zrobiło się już 3:0 dla Orkana.

 

Na początku drugiej połowy Niedźwiedź nie wykorzystał dogodnej sytuacji do zdobycia kontaktowego gola, później Gliński z bocznego sektora pola karnego trafił w poprzeczkę.

Olimpia przycisnęła, ale nadziała się na kontrę, po której gospodarze zdobyli czwartego gola.

- Mieli cztery sytuacje i strzelili cztery gole – podsumował trener Olimpii Marek Siatrak. - Nie powiem, że graliśmy dobrze, bo co z tego, że mieliśmy przewagę. Wystarczy spojrzeć na wynik i wszystko jasne, kto był lepszy.

 

Orkan Szczedrzykowice – Olimpia Kowary 4:0 (3:0)

 

Olimpia: Szaciłło – Rodziewicz, Han, Smoczyk, Kraiński – Zatylny (82' Duński), Liszka, Udod (70' Ciesielski), Szaraniec (46' Gliński), Szujewski (72' Kwak), Niedźwiedź.

 

Przegrała dzisiaj także zgorzelecka Nysa. Pecha w tym meczu miał bramkarz zgorzelczan Adrian Franaszczuk. Przy pierwszej bramce obronił strzał napastnika Wąsosza, ale przy dobitce był bezradny. Po przerwie sfaulował szarżującego napastnika gości i sprokurował rzut karny. Po nim zrobiło się 0:2. W 75 minucie gola dającego Nysie nadzieję zdobył Marcin Monik. W końcówce gospodarze mieli kilka szans do wyrównania, ale zabrakło im trochę zimnej krwi. Na usprawiedliwienie zgorzelczan trzeba przyznać, że mogli być zmęczeni po piątkowym meczu ze Śląskiem Wrocław. W tym spotkaniu znakomicie spisywał się Franaszczuk, broniąc niezwykle trudne strzały rywali. Do przerwy było 0:0, później rywale zdobyli trzy gole. Można zapytać, po co Nysa zagrała ten mecz, o nic, skoro w niedzielę miała ważne spotkanie o punkty. Tylko, kto nie chciałby zmierzyć się z mistrzem Polski?

 

Nysa Zgorzelec – Orla Wąsosz 1:2 (0:1)

bramka dla Nysy: Monik

 

W dobrych nastrojach kolejkę kończą piłkarze Piasta Zawidów. Grali co prawda z outsiderem Nysą Kłodzko, ale to rywale zdobyli pierwszego gola, w 15 minucie spotkania. - Dobrze się stało, bo obudziła nas ta pierwsza bramka – powiedział trener Rafał Wichowski. Wyrównał pięć minut później Grabowski, po kolejnych 10 minutach było już 2:1 dla Piasta, po golu Michalkiewicza. W 55 minucie Tkaczyk dośrodkował, a Grabowski zamknął akcję. Było 3:1 i emocje się skończyły. Później jeszcze Michalkiewicz strzałem z dystansu ustalił wynik meczu na 4:1 dla Piasta.

 

Piast Zawidów – Nysa Kłodzko 4:1 (2:1)

bramki dla Piasta: Grabowski x2, Michalkiewicz x2

 

W pozostałym meczu rezerwy Miedzi Legnica pokonały 2:0 Pogoń Oleśnica.