„Je...ć ACTA!” - happening internautów rozgoniony przez policję

Takiego nagromadzenia policyjnych sił w jednym miejscu dawno w Jeleniej Górze nie oglądano. Około godziny 20.30 na rynku i ulicach wokół niego pojawiło się wiele radiowozów policyjnych i straży miejskiej. Część uczestników happeningu na widok radiowozów zaczęła uciekać. Momentami sceny przypominały pościg.

- Myśmy wyszli z Metafory i szliśmy do innej knajpy. Słyszymy, że wyją radiowozy, widzimy jakichś biegających ludzi, więc się zatrzymaliśmy pod choinką. A tu podjeżdża policja i zaczęli nas legitymować – mówiła mi grupa młodych osób stojących przy radiowozie.

Po chwili dwaj policjanci wyszli z wozu i oddali młodzieży dokumenty. Jeden z funkcjonariuszy powiedział do nich, żeby nie stali w grupie, a najlepiej żeby się rozeszli.

- A co to? Stan wojenny wprowadzono w Jeleniej Górze? To już postać sobie nie można. Dwie osoby plus pies to już jest nielegalne zgromadzenie – żartował dorosły przechodzień.

Na ulicy Długiej, gdzie cztery radiowozy zatrzymały się przy grupkach młodych ludzi, a policjanci ich legitymowali, pewien mężczyzna pytał funkcjonariuszkę, dlaczego tak policja działa. Usłyszał, że to nielegalna demonstracja.

- A wie pani, że Solidarność też kiedyś była nielegalna – odparł mężczyzna.

- Ja dopiero teraz się dowiedziałam, że to chodzi o ten internet. Matko Boska, ile policji! Zamiast złodziei szukać, to oni młodzież po mieście gonią – komentowała jedna z kobiet.

Zwołana na facebook'u akcja spotkała się ze sporym odzewem, głównie młodych ludzi w wieku licealnym. Część demonstrantów miała maski, pod jakimi kryją się hakerzy anonymous oraz transparenty z hasłami: NIE DAMY SOBIE ZAMKNĄĆ UST, STOP DLA ACTA, NIE DLA ACTA, NIE DLA ACTA BO JESTEŚMY WKUR...ENI, STOP CENZURZE INTERNETU. Kilku uczestników akcji miało twarze zasłonięte kominiarkami.

Młodzi ludzie zebrani się na rynku o godzinie 18. Demonstracja zaczęła się od skandowania rozmaitych haseł. Najbardziej dostało się premierowi Donaldowi Tuskowi, prezydentowi Bronisławowi Komorowskiemu, a także prezydentowi miasta Marcinowi Zawile. Po około 50 minutach wiecu tłum ruszył spod ratusza w miasto.

Tłum zachowywał się spokojnie, choć wznosił coraz to bardziej dosadne hasła, a niektórzy uczestnicy pikiety raczyli się piwkiem.  Fale skandowania, co chwilę przerywały sympatyczne podskoki w rytm zawołania „Kto nie skacze – ten za ACTA. Hop, hop, hop!”

Gdy rozbawionemu tłumowi brakowało pomysłu na nowe okrzyki, od razu znalazł się ktoś, kto rzucił „Je...ć ACTA!” i zabawa trwała dalej. A po chwili znowu rozlegały się okrzyki: „Donald matole, skąd będziesz ściągał pornole”, albo „Donald Tusk, pobierz mózg”.
Zebrani wywoływali też prezydenta Marcina Zawiłę, ale ten nie mógł ich słyszeć, bo go w ratuszu o tej porze nie było  

Niesiony emocjami tłum w pewnej chwili zaczął skandować hasła „Precz z komuną” oraz „Sierpem i młotem czerwoną hołotę”. Repertuar zawołań rozszerzyło jeszcze hasło „Gdzie jest krzyż”.

Zanim tłum ruszył w miasto na elewacji ratusza roztrzaskano kilka jajek.
- Szliśmy spokojnie, nie robiliśmy nic złego. Tylko krzyczeliśmy. Ale już na Zabobrzu obstawiły nas radiowozy. Przyznaję, rzuciłem jednym jajkiem w „sukę”, bo jestem do glin uprzedzony – mówił nam jeden z młodzieńców już po rozgonieniu przez policję manifestacji.

Policja tłumaczy, że nie rozganiała demonstracji, a środki i siły użyte w akcji miały na celu zabezpieczenie przebiegu tej manifestacji.

- Gdy demonstranci opuścili plac Ratuszowy i udali się w kierunku Zabobrza, weszli na ulice. Szli grupami jezdnią pod prąd na drodze krajowej. Musieliśmy interweniować, tym bardziej, że w tej grupie byli nieletni. Wiele osób nie posłuchało wezwań policji do opuszczenia jezdni. W obawie o bezpieczeństwo uczestników manifestacji i innych uczestników ruchu dyżurny ściągnął dostępne patrole. Gdy zaczęliśmy legitymować uczestników marszu, niektórzy zaczęli uciekać. Nikogo nie zatrzymano, uczestnicy rozeszli się – informuje nadkom. Bogumił Kotowski z jeleniogórskiej policji.