- W Jeleniej Górze rażą nieodremontowane XIX wieczne, stylowe kamienice. Jest to widoczne zwłaszcza przy ul. Wojska Polskiego...
- To po trosze efekt wykupu lokali za ułamek ich wartości przez mieszkańców, których w istocie nie stać było na takie zakupy. W pierwszych latach w wielu wspólnotach, ich członkowie nie potrafili się dogadać, niektórzy nie chcieli dokładać do kosztownych remontów. Teraz – obserwuje to z satysfakcją – jest coraz lepiej. Rośnie świadomość, chęć mieszkania w zadbanych domach. Pięknym przykładem są kamienice na Zamenhofa. Na Wojska Polskiego też sytuacja powoli się poprawia. Ludzie też nauczyli się sięgać po środki pomocowe. Takie możliwości wykorzystali mieszkańcy Osiedla Robotniczego.
- Wiele samorządów jest oskarżanych o zupełne niepanowanie nad zaśmiecaniem zabytkowych centrów krzykliwymi, mało gustownymi reklamami. Drażni to wielu jeleniogórzan. Podobne głosy odzywają się w Karpaczu, gdzie kilku radnych, od lat próbuje wymóc porządek we wpisanym do rejestru zabytków centrum kurortu...
- To kwestia świadomości samorządu. Rada może przeforsować uchwałę nakazu uzgadniania reklam z urzędem miasta i konserwatorem zabytków. Jako jeden z pierwszych uregulował te sprawę Bolesławiec. Podobnie jest w centrum Jeleniej Góry, gdzie nie ma pełnej dowolności co do reklamowania się. Pod ten rygor podlega jednak absolutne centrum miasta. Ulicy Wojska Polskiego on już nie dotyczy. W Karpaczu jest kompletny żywioł pod tym względem. W mieście jest pełno tandetnych reklam. Wiadomo, że każdemu właścicielowi sklepu punktu usługowego itp. zależy, aby być widocznym, żeby się wyróżnić. Jeśli nie ma mechanizmu ograniczającego inicjatywę w tej dziedzinie o zaśmiecenie przestrzeni miejskiej jest bardzo łatwo. Od samorządu zależy, czy skutecznie się wyegzekwuje porządek. Dzięki działaniu najaktywniejszych radnych wydaliśmy już kilka decyzji w sprawie reklam w Karpaczu. Z czasem pewnie się uda zmienić obraz miasta. Jeśli mówimy o Karpaczu, to nie można nie wspomnieć o porażce nas wszystkich – Hotelu Gołębiewski. To obiekt , którego tam nie powinno być. Hotel powstał na terenie pod ochroną konserwatorską, mimo moich sprzeciwów i przy pomocy prawniczych wybiegów.
Cały wywiad w bieżącym numerze Nowin Jeleniogórskich.
Komentarze (26)
PO prostu właściciele podpisują ,zawierają umowę z UM na jakieś10 tal bez placenia podatkow w zamian za remont elewacji.
Od czerwca 2012 roku obszar wokół Wojska Polskiego jest wpisany do rejestru zabytków więc urząd Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków ma narzędzia aby nie dopuszczać do zaszpecania - tylko trzeba być konsekwentnym w działaniu!
Właśnie, czy ten konserwator coś robi? Ile on już lat siedzi na tym samym stołku? 20? Walczył kilka lat z Gołębiem, który z tymi świetlikami jest brzydszy niż gdyby tam był normalny dach. Zabytkową halę w Mysłakowicach rozebrano mu pod nosem i wielce zaskoczony, że zburzono zabytek. Jak wyglądają centra miast w Jeleniej Górze, Karpaczu i innych zabytkowych miejscowościach - sam pan konserwator doskonale to wyjaśnił. Sorry, ale to wszystko co mówi konserwator, świadczy jak najgorzej przede wszystkim o nim samym. Co on dobrego w ogóle zrobił dla regionu? Jak wygląda pałac w Bobrowie, który od lat zamienia się w ruinę i od lat nikt nic nie próbuje zrobić (a można zrobić - już dawno powinno się odebrać go właścicielowi, są do tego odpowiednie instrumenty prawne, ale w pierwszej kolejności musi o to wystąpić konserwator). A poniemiecki cmentarz w Szklarskiej Porębie? A cała masa pozostałych zabytków obracających się w ruinę? Tymczasem konserwator wojuje z bogatymi (od których można wyciągnąć niezłą kasę lub sprawa jest medialna), bez żadnych skutków zresztą, a cała reszta wokół niego w tym czasie obraca się w ruinę. Tego konserwatora już dawno powinno nie być na tym stanowisku!
Ten konserwator po prostu usadowił się wygodnie na ciepłej posadce i tak sobie grzeje stołek do emerytury. Tak to bywa, gdy stołki rozdawane są za znajomości, a nie za efekty pracy czy choćby nawet za chęć do pracy. Najważniejsze to się nie wychylać, z nikim nie zadzierać i udawać, że coś się robi. Z Gołębiem walczył, bo sprawa była medialna. Za halę w Mysłakowicach też zabrał się dopiero wtedy, gdy sprawą zajęły się media ogólnopolskie. A tak coś tam sobie podłubie czasem, czasem przyjdzie do pracy, czasem sporządzi jakieś pismo, wypije kawkę z różnymi osobami i płynie dzień za dniem, miesiąc za miesiącem...
"Jeśli mówimy o Karpaczu, to nie można nie wspomnieć o porażce nas wszystkich – Hotelu Gołębiewski." Niech Pan Wojciech Kapałczyński mówi za siebie, bo wygląda jakby mówił za wszystkich.
te reklamy to już porażka. rzygać się chce. zasrane całe miasto. a niektóre miejsca to już w ogóle przegięcie np. skrzyżowanie przed mostem na Zabobrze, skrzyżowanie przy ul. Marcinkowskiego...
system upadł-myślenie pozostało
Centrum Jeleniej Góry to poza Satrym Miastem obraz nędzy i rozpaczy. Zgnilizna i totalny syf. A na folderach, na których polaczki uwielbiają zakłamawyać rzeczywistość- wszystko piękne, jakby to były Niemcy czy Czechy. Szkoda, że zmarnowano większość dziedzictwa Dolnego Śląska oddając je w łapska półdzikiej polskiej społeczności. A mieli oni szansę okazać się w pełni spadkobiercami tych kiedyś piastowskich ziem. Natomiast przez prawie 70 lat doprowadzili te tereny do zagłady i nędzy.
Niech ten "konserwator" nie pitoli, że zaniedbane kamienice to efekt sprzedaży ich ludziom niemajetnym. A gdzie byli dotychczasowi włodarze tych zasobów? Gdzie podziewały się czynsze, że przez kilka dziesięcioleci nic nie remontowano? To właśnie wymusiło pozbycie się przez władze kłopotu, własnej odpowiedzialności i swej nieudolności, a teraz taki mędrek wini za to tych, którzy nabyli mieszkania w tych zrujnowanych kamienicach. A gdzie ci ludzie mieli się podziać, gdyby tych mieszkań nie wykupili? Kto zagwarantował, że pobierane do tej pory czynsze gdzieś tam były gromadzone, by mogli po wykupie przystapić do remontów? To nie jekieś tam deobne naprawy, ale grube kwoty, bo tak władze potrafiły "dbać" o bieżące choćby naprawy!!!! To jest wygodne zwalanie własnej winy urzędasów na tych, których do tej pory okradali, twoniąc pieniądze na inne niz remonta wydatki zarządu miasta!
Pozwole sobie zignorować wcześniejsze komentarze w stylu "Polaczki cebulaczki" oraz "Tusk do piachu" i jakoś przedstawić mój pogląd, ktory uważam za słuszny, bez odnoszenia sie do polityki oraz warzyw i owoców. Czy ktoś mnie popiera?
Otoż miasto przeraża brakiem estetyki oraz prowincjonalizmem, co tu duzo mówić - niby aglomeracja i duży ośrodek, ale gdy przychodzi popatrzeć, lepiej usmiechać się z politowaniem, udawać, że tej brzydoty wcale nie ma. Winni tej estetycznej, lecz przede wszystkim, mentalnej przepaści, która rozpoczyna się wraz z przekroczeniem niemieckiej granicy, są przedsiębiorcy reklamujący nikogo nie interesujące usługi i produkty jak tylko się da, gdzie się da, bez żadnego wyglądu, bez zezwoleń. Ogromnie oburzeni, niewspółpracujący przedsiębiorcy w liczbie około 30 tysięcy, gdy ktokolwiek próbuje ograniczyć szpetotę ich reklam, lub zamienić je w estetyczniejszy odpowiednik, wykazują sama wrogość i agresję. "Bo to moje i nie ruszę". Eh.. Drodzy przedsiębiorcy.. zmiana mentalności. Bijące w oczy szyldy i olbrzymie ledy nie pomagając w niczym, na pewno nie w podniesieniu zysku. One są już wszędzie. Po prostu ich nie widać! Zalały nas! Zjawisko to ma swoją nazwę, BANNER BLINDNESS. W tysiącach brzydkich reklam zginął wygląd miasta i jeleniogórskich ulic, a na reklamy i tak nikt nie patrzy. Błędne koło, które zrobiło z Jeleniej Góry miasto wyglądem przypominające białoruską wieś.
Firmy w ogóle nie zyskują na atrakcyjności i klientach, gdy czcionka na billboardzie ma rozmiar 1000, a kolor, to bijąca czerwień. Gdyby w jednym momencie wszystkie te szyldy pozdejmować, pozamieniać na ludzko wyglądające, eleganckie reklamy i o to zadbać... bajka? A może normalność? Nie ma już osób, które patrzą na pstrokate billboardy i poszukują w nich informacji. Teraz wszystko wie się przez znajomych, przez internet, przez gazetę oraz ogłoszenia. Kolejny billboard w Maciejowej to kopanie leżącej całkowicie estetyki miasta i spory cios finansowy w postaci kosztu postawienia i opłat za reklamę, który nigdy się nie zwraca. Tajemnica Poliszynela: otóż produkty reklamuje się siecią kontaktów i branżowo!! Marketing w postaci "kto ma większą reklamę" to już chyba wykopanie grobu dla wyglądu miasta wraz z kompleksową obsługą pogrzebową, jeśli reklama ta będzie świecić, wydawać odgłosy oraz w ramach zmasowanej akcji pojawi się przy wszystkich większych skrzyżowaniach. Hurra, hurra - postawmy billboardy, niech nas widzą. Nie, nawet nie zauważą. A że przy okazji Jelenia Góra powoli, lecz skutecznie, wyglądem przypomina romską chałupę? Skutek uboczny...
Wstyd.
"- To po trosze efekt wykupu lokali za ułamek ich wartości przez mieszkańców, których w istocie nie stać było na takie zakupy."
No śmiało, trzeba było rozwinąć tą złotą myśl: mieszkańcy Jeleniej to taki plebs i biedota, że nie dorośli do własnych mieszkań i dalej powinni siedzieć w lokalach komunalnych, aż te zawaliły by się im na głowy. Przecież mieszkania komunalne to był wzór gospodarności i piękności.
Prawda jest taka, że Jelenia to wyludniające się ghost town, zostają przede wszystkim ci co nie mają wyboru, co aktywniejsi i sprytniejsi już dawno wyjechali. Jednym z efektów są wyjątkowo niskie ceny mieszkań w Jeleniej, jak ktoś nie wierzy to niech wrzuci dowolny portal z ogłoszeniami o sprzedaży nieruchomości. Albo zwyczajnie przejdzie się np. po ul. Wolności wyklejonej plakatami sprzedam/wynajmę.
Jelenia to zagłębie wyjącego bezrobocia i niski płac. Dlatego nasze miasto sypie się w oczach. Nie ma pracy, nie ma kasy to nie ma remontów, za to jest wyjątkowe stężenie smogu z pieców opalanych plastikiem i odpadami ze śmietników.
Ta rośnie świadomość... chyba ekonomiczna. Ludzie wiedzą, że mieszkanie w wyremontowanej kamienicy sprzedadzą drożej.
ciekawe ze na wymiane okien i drzwi trzeba uzyskac opinie i zezwolenie Kapałczynskiego a na wiercenie dzier w tynku by zawiesic reklame juz nie - wiec po co ten caly konserwator zabytkow zabiera glos- przeciez i tak jak widzimy nic nie robi by secesja w tym miescie odzyskala conajmniej jako taki wyglad-
to pytanie jak walczyc tylko potwierdza ze Kapalczynski czeka juz na emeryture bo praca go meczy i stosuje tak jak za czasow komuny asekuranctwo- nie wychylac sie
jaki biuscik u tego pana rysuje sie pod koszulką
Podoba Ci sie?
Gdzieś koperty trzeba przecież chować. ;)
kAPAŁCZYŃSKI CIESZY SIE ŻE REMONTUJĄ SIĘ KAMIENICE W MIESCIE. NO FAJNIE, TYLKO DLACZEGO ONE WSZYSTKIE WYGLĄDAJĄ TAK SAMO? WSZYSTKIE SĄ W OBRZYDLIWYM JASNYM ŻÓŁTYM, WYBLEKAŁYM I BEZ WYRAZU KOLORZE? CZY NIE MOŻNA ZROBIĆ DOWOLNOŚCI KOLORÓW? NIECH TO MIASTO ŻYJE I NIE BĘDZIE TAKIE ZAPIERDZIANE JAK STOŁKI SIEDZIBIE KONSERWATORA.
Popieram w całej rozciągłości.
Kamienice wyglądają jakby były malowane w dobie kryzysu kiedy "wyszły" wszystkie kolory i na półkach w sklepach zostały tylko te, których nikt już nie chciał.
ATAK na reklamy to następny "mały kroczek" w celu ograniczania obywatelskich swobód .......ATAK ogólnopolski.....nie dajcie się na to k..... nabierać,,,
i nie pozwólcie aby jakiś tam jeden czy drugi urzędnik mówił co wam ma się podobać a co nie.....wszelkie "prykazy" rozwijają korupcję......
Polska to taki kraj, w którym urzędnik mówi Ci kim jesteś i co Ci wolno a co nie.....inaczej nie umiemy żyć.....
drogi Bax,
gdy można zamiast czegoś obrzydliwego, niszczacego wygląd miasta i starowki, postawic za ta sama cenę rzecz ładniejsza i estetyczną, nie ma tutaj raczej ataku na swobody obywatelskie. powszechną wiedzą jest, ze banner ładny jest lepszy od banneru brzydkiego. gdy urzędnik chce pomoc w celu zamiany brzydszego na ładniejszy, zamiast kzyczeć, że okradają, lepiej zauważyć, że robią pozytek. nikt nie chce się zniszczyc ani ubezwłasnowolnić.
Od wielu lat dokumentuję na zdjęciach stan naszych budynków, ulic, chodników. Kiedy robię zdjęcia budynków stojąc na chodniku, ulicy, terenie należącym do miasta to nie muszę się pytać właściciela tegoż budynku czy mi wolno! Robię zdjęcia przestrzeni publicznej, czyli należącej do wszystkich nas, mieszkanców. Ta wspólna przestrzeń jest (lub powinna) chroniona prawem. Do niej możemy, poprzez naszych przedstawicieli (np. radnych, prezydentów miast) wnosić swoje uwagi, ustanawiać lokalne prawo. Prawo które może chronić tę przestrzeń przed zaśmieceniem, choćby przez reklamy. Dobrze byłoby, aby nasi przedstawiciele, lub też urzędnicy wynajęci do chronienia tegoż prawa starali się aby ta nasza przestrzeń publiczna nie była niszczona, nie była zaśmiecana - choćby g****mi, czy bez jakiegokolwiek smaku, reklamami. Mogą to robić poprzez nakazy - jak konserwator zabytków, czy poprzez ustanawianie mądrego lokalnego prawa - plany zagospodarowania uchwalane przez radnych rady miejskiej. Oby z tych uprawnień i obowiązków korzystali.
Tak Kaziu, byłeś wiceprezydentem i co wtedy zrobiłeś dla miasta? A teraz przy każdej okazji pouczasz wszystkich, jak być powinno, co wolno robić, czego nie wolno, a co należy, specjalista od wszystkiego jednym słowem. A tak naprawdę mocny tylko w gębie. Twoje słowa byłyby coś warte, gdybyś sam wcześniej działał według tych słów. Teraz przypomina to tylko krzyki frustrata, którego odepchnięto od koryta.
@Anonimix!Zapytaj się tych co byli ze mną w Zarządzie Miasta czy i jak stawiałem te kwestie!:-) Zapytaj się tych co ze mną pracowali w Wydziale Architektury...
Ale co mnie obchodzą lukrowane opinie twoich kumpli? Przecież wiadomo, że twoi znajomi nic złego o tobie nie powiedzą. Pochwal się efektami swojej pracy, a nie ilu masz kumpli. Typowy polityczny wybieg - pytają mnie co zrobiłem, to odsyłam do moich kolesi, którzy zawsze będą bronić swojego.
tak wojtku koncz ta podla sluzbe . jestem juz na emeryturze . przez lata opluwany niechetnie wracam do wspomien z czsow zawodowej aktywnosci.serdecznie pozdrawiam majac nadzieje na spotkanie . cz pamietasz wspaniale spedzone chwile w toruniu np w toruniance cz esplanadzie prosze o .kontakt