
Chodzi o tzw. Barszcz Sosnowskiego. To roślina zawierająca silne związki toksyczne. Po zetknięciu się ze skórą w słoneczny dzień, mogą one powodować podrażnienia, a nawet rany. Powstają one nie w momencie zetknięcia, ale kilkadziesiąt minut później. Sprawa tylko z pozoru może wydać się błaha. W Polsce jest zakaz prowadzenia upraw tej rośliny. Barszcz Sosnowskiego, zwany także „zemstą Stalina”, rośnie jednak blisko miejsc, w których na co dzień chodzą ludzie.
Marek Mikrut zwraca uwagę, że siedliska tej rośliny w naszym regionie są coraz większe. - Ten bardzo agresywny chwast jest trudny to wytępienia a rozsiewa się szybko i opanowuje coraz większe obszary gminy Podgórzyn – napisał do nas. Barszcz Sosnowskiego można spotkać w Miłkowie w okolicach Cyrklandu i przystanku autobusowego na skrzyżowaniu drogi wojewódzkiej z drogą do Głębocka. Zaznacza, że roślina jest niebezpieczna szczególnie dla dzieci.
Barszcz Sosnowskiego nie bez powodów nazywany jest „zemstą Stalina”. Roślina pochodzi z Kaukazu, została sprowadzona niedługo przed smiercią dyktatora. W przeszłości w byłych krajach Związku Radzieckiego prowadzono uprawy Barszczu Sosnowskiego, traktowano go jako roślinę pastewną. Później uprawy te porzucano, gdyż były kłopoty ze zbiorem, właśnie ze względu na jej właściwości. Ponadto okazało się, że nie sprawdza się ona jako pasza dla zwierząt. Barszcz Sosnowskiego jednak bardzo szybko rozprzestrzeniał się samoistnie.
– Znamy ten problem i nie lekceważymy go – zapewnia Jolanta Hapanionek, inspektor do spraw ochrony środowiska i rolnictwa gminy Podgórzyn. – Wysłaliśmy pisma do wszystkich właścicieli gruntów, na których rośnie Barszcz Sosnowskiego. Zwróciliśmy się też do Dolnośląskiej Służby Dróg i Kolei we Wrocławiu, by usunęła rośliny z poboczy drogi wojewódzkiej.
Jak mówi, gmina na bieżąco wycina rośliny ze swoich gruntów.
– Prosiliśmy też sołtysów Głębocka i Miłkowa, by dotarli do właścicieli gruntów prywatnych i uświadomili im, jak groźna jest ta roślina – mówi Jolanta Hapanionek.
Rzeczywiście siedliska Barszczu w Miłkowie są duże. Roślina rośnie z bezpośregnim sąsiedztwie przystanku autobusowego. Widać, że okolica przystanku była koszona, ale niewiele to dało: Barszcz Sosnowskiego znowu odrasta. J. Hapanionek dodała, że być może będzie przeprowadzony także oprysk. Problem jednak w tym, że takie działania są kosztowne a gminy zostawione są z problemem same sobie. Istnieją organizacje pozarządowe, zajmujące się tym problemem. Jedną z nich jest fundacja Palący Problem. Siedliska Barszczu Sosnowskiego można zgłaszać do tej fundacji pod wskazany adres mailowy bądź numer telefonu (palacyproblem.pl).
Komentarze (15)
Niesamowite, urzędnicy wydają decyzje że roślina ma nie rosnąć a ona rośnie, skandal.
Taaaa....połamać im łodygi!!!! A nie, sorry najpierw trzeba wydać stosowne pismo do właściwego urzędu....
To raczej nie jest Barszcz Sosnowskiego lecz podobna roślina Barszcz Mantegazziego. Barszcz Mantegazziego jest niegroźny i nie ma tych niebezpiecznych właściwości. W Kotlinie Jeleniogórskiej do tej pory nie znaleziono Barszczu Sosnowskiego. Ale UWAGA, musi to ktoś sprawdzić, bo ja też nie jestem pewny.
Od wielu lat pod płotem byłego parkingu sądu na ul.Norwida 9 ta roślina rośnie sobie w najlepsze i mimo budowy nowego gmachu w tym "procederze" nie poprzestaje. Uważni obserwatorzy już niejednokrotnie w przeszłości pisali do radakcji i nic...
A co randap nie pomoże?
W Szklarskiej Porębie walka z tym zielskiem jest prowadzona od kilku lat http://szklarska-gazeta.pl/artykuy-2012/190-maj/1606-bardzo-niebezpieczn...
Zemsta Trumana nie została opanowana.
W Szklarskiej najlepiej wychodzi walka z mieszkańcami
ogniem dziada...
Znając "ruchliwość" i vervę do działania gminnych czynowników zaczną walkę z "palącym" problemem w jesieni, a wtedy setki tysięcy nasion opadnie i rozsieje sie na sąsiednich działkach. Liczyłam nasiona: na jednym badylu może być 500-800 nasion. Dodajmy ten palący sok, wysokość i grubość badyla no i głęboki, rozgałęziony system korzeniowy. To siła rażenia tej zemsty Stalina.
Wydaje mi się, że gsdgsdgsd | 27 lipca, 2012 - 11:29 ma racje, to co jest na części zdjęć to nie jest barszcz sosnowskiego, tylko jego krewniak, który de facto jest niegroźny. Wystarczy zresztą wrzucić w wyszukiwarkę, barszcz sosnowskiego dorasta do kilku metrów wysokości i ma o wiele większe liście.
Ostatnoi pokazaly sie w woj pomorskim na ugorach kiedys PGR. Przeniosly sie na tereny Koczaly.
Kiedyś byłam poparzona ta rośliną , rany oparzeniowe i bąble pojewiły sie nastepnego dnia , zglosilam sie na pogotowie, dostałam silne leki, To paskudztwo potrafi "wypalić" dziury w ciele.. a przy tym okropny ból ,a ja tylko przeszłam obok tej rośliny. Niestety roślina rozsiewa sie w bardzo szybkim tempie. Należy uważać własnie w takich miejscach jak rowy łąki polany ,lasy parki itd.. Bo zetknięcie z nią moze nawet zabić. W Szklarskiej widziałam tą roślinę , rosnie też przy drodze na Świeradów.. i w wielu innych miejscach. A z roku na rok jest jej coraz wiecej.
Głupoty chrzanicie co niektórzy. Nawet jeśli jest to barszcz mentagazziego to on także zawiera w swoim soku furanokumaryny, które parzą tak samo jak barszcz sosnowskiego.
Znam ludzi którzy w Miłkowie poparzyli się tym niby barszczem mentgazziego.