Miał tyle pasji, prowadził tyle działań, że na pewno nie uda się wymienić wszystkich.
Jedną z tych najważniejszych było lotnictwo. Działał w Aeroklubie Jeleniogórskim, współtworzył i przez wiele lat był wiceprezesem nieistniejącego już Aeroklubu Zgorzeleckiego. Był też egzaminatorem ULC, autorem książek lotniczych, współpracował przy tworzeniu wielu projektów lotniczych, także z podgórzyńską spółką Metal Master znana z projektu polskiego odrzutowca.
- W naszym aeroklubie pojawił się jakieś 25 lat temu – wspomina Zbigniew Oborowski, wówczas dyrektor AJ - i całym sercem zaangażował się w lotnictwo. Stało się bardzo ważną częścią jego życia, a on z kolei, w środowisku, stał się postacią dużego formatu.
Był też ratownikiem górskim. W Karkonoskiej Grupie GOPR służył od 1980 r. do 2014 r. Zrobił kurs pilota śmigłowca, także szybowniczy. Został uhonorowany Srebrną i Złotą odznaką GOPR
- Wiele razy wspólnie dyżurowaliśmy, najczęściej na Hali Szrenickiej. Na zawsze zapamiętam go jako osobę gotową do największych poświęceń, a przy tym z ponadprzeciętnym poczuciem humoru. Dusza człowiek, to określenie pasowało do niego, jak do mało kogo – mówi o Zygmuncie Boguszu Mirosław Górecki, prezes Karkonoskiej Grupy GOPR.
A dodać trzeba pasje sportowe, realizowane od zawsze. Był świetnym narciarzem, wielokrotnym uczestnikiem Biegu Piastów, a ostatnio odnoszącym sukcesy miotaczem.
- Dziś odszedł na niebieskie rzutnie nasz kolega Zygmunt Bogusz – piszą jego koledzy z MKS Karkonosze Sporty Zimowe. I przywołują ostatnie sportowe dokonania:
- Notowany od MP 2014 w Radomiu, zajął czwarte miejsce w pchnięciu kulą. Miotacz, dobrze pcha kulą, rzuca dyskiem i młotem. Mnóstwo tytułów i medali wywalczonych podczas HMP i MP. Podczas MP 2018 w Toruniu wywalczył srebrny medal w rzucie młotem i brązowy w rzucie dyskiem. Podczas MŚ 2018 w Maladze tylko 1 cm zabrakło Zygmuntowi do awansu do finału w rzucie ciężarkiem.
Spotkałem Zygę w jeleniogórskim hipermarkecie raptem parę tygodni temu. Był, jak zwykle, pełen radości, optymizmu i z tysiącem planów na przyszłość…
Komentarze (2)
Znałem Go jeszcze z Wałbrzycha był lekkoatletą, pisał w Gazecie Wałbrzyskiej była to końcówka lat 60 tych początek 70 tych niech spoczywa w pokoju.
Przez kilka lat był fotoreporterem i dziennikarzem "Gazety Robotniczej" oddział w Wałbrzychu. Miał niezwykłą łatwość nawiązywania kontaktów, dzięki czemu nie było dla niego rzeczy niemożliwych. Potrafił zrobić najtrudniejsze zdjęcie i zdobyć najciekawsze informacje i niezwłocznie przekazać je do wrocławskiej redakcji w czasach gdy nie było komputerów, internetu i komórek. Jednocześnie był duszą towarzystwa w środowisku dziennikarskim Wałbrzycha, Jeleniej Góry i Wrocławia. Był wysportowanym okazem zdrowia i trudno się pogodzić z tym, że pokonał go koronawirus. Jakże trudno pogodzić się z odejściem tak ciekawego i wartościowego człowieka.