To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Zabrakło zdrowia

Zabrakło zdrowia

Karkonosze Jelenia Góra po rundzie jesiennej IV ligi plasują się na 8. miejscu. Pozycja wyjściowa „biało-niebieskich” przed wiosną zapewne byłaby dużo lepsza, gdyby nie kontuzje, które podopiecznych trenera Leszka Dulata prześladowały przez niemal całą rundę.

Jesienią Karkonosze grały w kratkę, dobre mecze przeplatając słabszymi. Skąd wynikały wahania formy?
LESZEK DULAT:
- Nasze ambicje były zdecydowanie większe. Pokazały to mecze kontrolne oraz pierwsze spotkania ligowe, które pozwalały nam być optymistami. Niestety w trakcie sezonu dopadł nas kryzys budowany kolejnymi kontuzjami piłkarzy, którzy tworzyli trzon zespołu. Jak długo jestem trenerem nigdy nie zdarzyło mi się, aby w okresie 2-3 tygodni z kadry wypadło mi 7-8 podstawowych piłkarzy. Ponadto od początku sezonu nie grał Marcin Zagrodnik, a Maciek Suchanecki, z którym wiązałem spore nadzieje, zdecydował się wyjechać do Niemiec. Pocieszeniem miał być powrót do drużyny Tobiasza Kuźniewskiego. Niestety bez treningów był cieniem piłkarza z poprzedniego sezonu. Wszelkie braki sprowadziły się do postawy w obronie. To co wiosną było naszą siłą tak teraz stało się naszą słabością. Dlatego mimo często niezłej gry punkty systematycznie nam uciekały.

Jak Pan ocenia poziom rozgrywek?
- Nie ma co się oszukiwać. Liga jest dużo słabsza niż w poprzednim roku. Odstają jedynie dwa zespoły – zaskoczyła Prochowiczanka, a furorę zrobił Górnik. Ten zespół dokonał sześciu spektakularnych transferów i obecnie jest już drużyną na trzecią ligę. Nie ma jednak co się dziwić. Przykładowo Marcin Morawski za swoją grę otrzymuje blisko 5 tys. zł. Nie jest także tajemnicą, że wałbrzyszanie mają wsparcie lokalnych władz. To musi budować klimat do osiągania dobrych wyników.

Wiosnę spędzi Pan w Jeleniej Górze?
- Tak. Są wskaźniki, że pod względem organizacyjnym w klubie uda się poukładać pewne sprawy. Są obietnice prezydenta, że piłkarze zostaną docenieni poprzez przyznanie im stypendiów. Sporządziłem wstępny plan przygotowań. W tym roku zamierzamy ćwiczyć na swoich obiektach, a w czeskiej Desnej (tam w poprzednim sezonie Karkonosze przebywały na obozie – dop. red.) na sztucznym boisku będziemy rozgrywać jedynie sparingi.

W związku z kontuzjami będzie Pan chciał dokooptować do zespołu nowych piłkarzy?
- Nie ma takiej możliwości, gdyż nie ma na to pieniędzy. W związku z tym będę chciał włączyć do kadry 2-3 wyróżniających się juniorów.

Został Pan prezesem niedawno powstałego stowarzyszenia Rada Trenerów i Instruktorów na Dolnym Śląsku. Co będzie celem organu?

- Jest to pierwsze stowarzyszenie działające przy okręgowym związku piłki nożnej. Oprócz mnie w zarządzie jest Łukasz Becella oraz Janusz Kudyba. Będziemy chcieli skupić wokół siebie osoby, które będą chciały zrobić coś dobrego. Mamy w okręgu grupę mądrych trenerów, którzy będą mogli dzielić się wiedzą i ją podnosić. Wierzę, że siła związku będzie rosła. Jeśli wystarczy nam środków, to będziemy także myśleli o formach takich jak związki zawodowe. Będą one miały na celu chronić i pomagać trenerom w różnych sytuacjach.

Czego można Panu życzyć na nadchodzący rok?
- Przede wszystkim zdrowia, bo tego nam jesienią brakowało najwięcej. Jeśli ono dopisze powalczymy o powtórzenie wyniku rundy wiosennej z poprzedniego sezonu. Wówczas zdobyliśmy 35 punktów.