Potem było jeszcze gorzej, bo broniący bramki zawodnik też doznał kontuzji i goście grali w ośmiu, więc bramka padała za bramką. W końcówce przewaga liczebna gospodarzy zmalała, bo ich zawodnik też doznał kontuzji, a było już po zmianach, Woskar więc kończył w 10.
Komentarze (1)
co za beznadzieja, jak w ogóle można
się tymi piłkarzykami interesować...