Wojna o parking - lecą jajka i kwas

- W poniedziałek była przebita opona, w środę kolejna – wymienia Krzysztof Leszczyński, mieszkaniec osiedla Orle. Było to w tydzień poprzedzający święta. - Jak można mieć tyle nienawiści? - nie może się nadziwić.

Sprawa zaczęła się ponad rok temu. - Sąsiadowi nie spodobało się, że parkujemy pod jego blokiem – mówi Krzysztof Leszczyński. Najpierw za wycieraczką jego daewoo nubiry i kilku innych aut były karteczki z informacją, żeby nie parkować. - Potem pojawiły się mąka i jajka. Potem ziemia na masce – wymienia. Na wszystko ma dowody – zdjęcia zrobione aparatem cyfrowym.

- To jest chlor – pokazuje sporą plamę na przedniej masce. - Myślał, że zrobi mi krzywdę, ale się pomylił. Chlor się utlenił, wystarczyło przetrzeć na mokro i nie było śladu – mówi Leszczyński.

Tyle, że potem był kwas solny, a z tym już nie ma żartów. - Tutaj „wyżarło” lakier do samej blachy – pokazuje plamę na bagażniku. - Tutaj został podkład – wskazuje inne miejsce.
Musiał też wymienić lampy z tyłu, bo kwas zniekształcił plastik.
(...)

Jak mówi, już po karteczkach wielu sąsiadów odpuściło, stają gdzie indziej. - Ale to publiczny parking, nie tylko dla ich bloku. Dlaczego mam odpuszczać? - pyta. - Poza tym, nigdy nie zastawiam nikomu przejazdu. Jak nie ma miejsca, staję gdzieś indziej.
Leszczyński jest przekonany, że za sprawą niszczenia samochodów stoi jego sąsiad z drugiego bloku. - Dzieciaki z osiedla mi kiedyś powiedziały - mówi. - Poza tym po plamie było widać, z których okien leciały mąka i jajka.

Cały artykuł w "Nowinach Jeleniogórskich" nr 52/09.