- Bardzo się cieszymy, że wciąż są czytelnicy, którzy identyfikują się z tytułem – mówił Redaktor Naczelny Nowin Jeleniogórskich, Andrzej Buda.
Prawdziwą niespodziankę przygotował Wacław Narkiewicz, który na spotkanie przyniósł Nowiny Jeleniogórskie z... marca 1963 roku.
Redaktor Naczelny NJ Andrzej Buda i zastępca Redaktora Naczelnego Daniel Antosik rozmawiali o blaskach i cieniach, trudnościach, zagrożeniach i potrzebie wydawania tygodnika w wersji tradycyjnej, czyli na papierze, o nowych technologiach wydawniczych, które zmieniają się w szalonym tempie. Także o tym, czy samorządy jako gospodarze terenu są zainteresowani rozwojem, czy hamowaniem niezależnego pisma regionalnego, wydawanego przez dziennikarzy i wydawców, za którymi nie stoi żaden kapitał z zewnątrz:
- Jesteśmy małą kilkunastoosobowa firmą, nie jesteśmy w stanie konkurować z potentatami medialnymi, za którymi stoi kapitał zewnętrzny. Samorządom w regionie, nie tylko czytelnikom, powinno zależeć, żeby ten region miał swoje pismo – mówił Andrzej Buda. Redaktorzy naświetlili kontekst środowiskowo - samorządowo-regionalny, w którym poruszają się na co dzień wydając pismo, a czytelnicy wskazywali na swoje potrzeby. I co tu dużo mówić: trochę nas chwalili, a trochę ganili. Padały pomysły, co zmienić, w jakim kierunku dziennikarskich penetracji Nowiny mogą podążać. W kontekście niedosytu treści literackich w NJ – co zgłosił przedstawiciel Jeleniogórskiego Klubu - zarysowała się nić współpracy w przyszłości pomiędzy Nowinami Jeleniogórskimi a jeleniogórskim środowiskiem literackim.
Oprócz solidnej dawki wiedzy na temat wydawania gazety w formie tradycyjnej i elektronicznej, czytelnicy usłyszeli o tym, co sprzyja, a co utrudnia trwanie takich regionalnych pism jak Nowiny Jeleniogórskie.
Komentarze (2)
Jesteście starą reżimową tubą propagandową - najwyższa pora umierać!
Dobrze towarzysze prezentujecie POglądy rodem z "pezetpeeru"