To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Tęsknoty błękitne

Tęsknoty błękitne

„Do wrzosowisk, lasów zielonych, do przestrzeni.” Co dałoby się jednym wyrazić pojęciem: do przyrody. Jednakże to słowo - PRZYRODA - jest zbyt ogólne, jakby nierealne, gdyż nie ma odniesienia do konkretnej rzeczywistości. No i nie rozbudza wyobraźni ani nie budzi w sercu tęsknoty - przede wszystkim do tego, czego człowiek doświadczał, w czym był zanurzony. Co współtworzy nadal - przez zachowane w pamięci obrazy czy doznania - cząstkę człowieczej osobowości oraz ma wpływ na aktualne przeżywanie swego miejsca w świecie, a także na to, co się życia staje udziałem.

Im człowiek wrażliwszy, im mocniej przywiązuje się do swego otoczenia: rzeczy, wydarzeń i ludzi - tym bardziej odczuwa tęsknotę. Zostaje bowiem POZBAWIONY tego, co było jego - co dotąd miał, z czym się utożsamiał, z czym było mu dobrze.

Większość ludzi, gdy ich nachodzi przemożna tęsknota - daje jej wyraz WESTCHNIENIEM. Mówić o niej umieją poeci. Dlatego, że tęsknota jest na ogół z pogranicza realności i snu oraz zdrowego rozsądku i marzeń. Taki też jest świat poezji.
Jak nie przypomnieć - skoro o poetach i tęsknocie napomykam - najpiękniejszego urywku z Pana Tadeusza? Adam Mickiewicz, na paryskim bruku, wspominając minione - kieruje MODLITEWNĄ tęsknotę ku tej, która od wieków jasnej broni Częstochowy i w Ostrej świeci Bramie:
Tymczasem przenoś moją duszę utęsknioną
Do tych pagórków leśnych, do tych łąk zielonych,
Szeroko nad błękitnym Niemnem rozciągnionych;
Do tych pól malowanych zbożem rozmaitem,
Wyzłacanych pszenicą, posrebrzanych żytem,
Gdzie bursztynowy świerzop, gryka jak śnieg biała,
Gdzie panieńskim rumieńcem dzięcielina pała,
A wszystko przepasane, jakby wstęgą, miedzą
Zieloną, na niej z rzadka ciche grusze siedzą.”

Któż nie ma takich, własnych i jedynych, obrazów w pamięci? Nosimy je w sercu. Są cząstką nas samych. To właśnie na ich glebie rodzą się ludzkie tęsknoty i kształtuje się wrażliwe człowieczeństwo.

Nie będę konkurował z mistrzami słowa. Mogę odwołać się do wyobraźni Czytelnika. MALVAL, Francja. Sześciolatek. Jadę z Tatą bryczką wąziutką ścieżyną pośród zbóż. W połowie drogi wysiadłem. Tato pojechał dalej. Rozglądam się wokół - ponad dwieście hektarów: kołyszące się łany pszenicy. Zapatrzyłem się w malejący powóz - aż zniknął. Próbuję ogarnąć ogrom przestrzeni. Od południa lekki wiaterek - kłosy zdawały się słać w moją stronę ukłony... Zwróciłem się na północ. I po chwili uświadomiłem sobie, że poddałem się rytmowi: razem z kłosami kłaniam się bezkresowi...

Błękitne tęsknoty. Do miejsc i dróg. Do widoków z wędrówek i z okna pociągu. Do wschodów i zachodów słońca. Do dziś - tamte falujące łany pszenicy często kołyszą mnie do snu.

- Pozostanie tylko tęsknota...?
Kubek

Nowiny Jeleniogórskie nr 38/09.