Andrzej ma 46 lat. Jest sparaliżowany. Leży i beznamiętnie ogląda w telewizji „Daleko od noszy”. Mama bandażuje mu tym czasie nogi. Mężczyzna czasami cicho zajęczy z ból.
- To przez odleżyny – tłumaczy Emilia, jego matka. – Dorobił się ich w Szklarskiej Porębie w ZOL.
Lekarz z ZOL kategorycznie zaprzecza. Twierdzi, że podopieczny z odleżynami już do ośrodka przyjechał.
Do Wielkanocy Andrzej był zdrowy. Tętniak pękł w drugi dzień świąt. Spod Bolkowa przewieziono go natychmiast do kliniki we Wrocławiu, w której przeszedł operację ratującą życie. Po niej czuł się całkiem dobrze, odzyskał świadomość i rozmawiał. Gdy przewożono go karetką pogotowia do innego szpitala, dostał udaru. Lekarze życie uratowali mu po raz drugi. Tym razem jednak nie mówił już i był sparaliżowany. W takim stanie trafił do szpitala w Jeleniej Górze.
- Był tam na oddziale neurologicznym przez dwa miesiące – opowiada matka. – Złego słowa nie dam powiedzieć: świetna opieka, duże zaangażowanie lekarzy i pielęgniarek. Tylko chwalić. Żadnych odleżyn; był czysty i zadbany. Po dwóch miesiącach lekarz szpitalny powiedział, że mężczyzna powinien trafić do ZOL. Tak właśnie trafił do placówki w Szklarskiej Porębie.
- Teraz wiem, że to był błąd – zapewnia mama. – Traktowano go tam fatalnie. Gdybym go nie zabrała do domu, to myślę, że już by nie żył.
Opowiada, że odwiedzała syna co drugie dzień, ale nie mogła się nim zajmować, ponieważ jej nie pozwalano. Przekonywano, że to ich zadanie, a nie jej.
- Zabronili mi go karmić – skarży się. – Przeszli na dokarmianie sondą. To była z ich strony łatwizna, bo syn – proszę zobaczyć – pije ze szklanki i normalnie je. Karmienie wymaga jednak poświęcenia około półtorej godziny. Woleli więc dawać mu posiłek inaczej… Do tego porobiły mu się odleżyny na nogach i na pośladku. Było widać kość ogonową!
Matka opowiada, że bardzo schudł; dwukrotnie zapadł też w Szklarskiej Porębie na zapalenie płuc i musiano leczyć go szpitalnie.
W ZOL słyszymy zupełnie co innego. Lekarz mówi, iż matka karmiła syna nieumiejętnie. W wyniku tego zachłysnął się i z zachłystowym zapaleniem płuc trafił do szpitala. To właśnie z niego przywożono go dwukrotnie z sondą. W ZOL mu ją zresztą wyciągano, ponieważ dzięki rehabilitacji robił duże postępy i coraz lepiej rokował.
Całość czytaj w ostatnim numerze "NJ"
Komentarze (4)
Trzeba być w szpitalu czy na rehabilitacji tam pacjent to sztuka ( bydło w spisie rolnym, mydła itp) za którą płaci NFZ. Chcieliśmy kapitalizmu to go mamy. W Niemczech jest podobnie w zależności od zasobów pieniężnych rodzinnych chorego. W PRL-u nawet salowa zapytała się jak się czujesz i podała to o co poprosiłeś leżąc. W nocy były minimum dwie pielęgniarki na dyżurze i nie miałeś czasu się zesrać w majty ponieważ basen był podany szybko i sprawnie. Dzisiaj zakładają pampersa ale d*** choremu nie ma kto umyć bo brak masek przeciw gazowych. Sam mam odruch wymiotny przy myciu gówna nie tylko na cudzej dziubdziuś. Gówno włazło do naszej rzeczywistości wraz z "wolnością wałęsowską" .Najwyższy czas przypomnieć sobie co było dobre w PRL-u i założyć nowy ruch społeczny antykapitalistyczny. Ruscy poszli już po rozum do głowy i mają dosyć kapitalizmu.
Ale ten zol kłamie, to co oni z ludzmi tam wyprawiają to masakra. Powinna ich spotkać zasłużona kara, kto widział tak się znęcać nad chorym człowiekiem potrzebującym pomocy ( wiem z własnego doświadczenia ) a oddziałowa to kawał francy, ubliżającej ludziom na każdym kroku- powinno się zamknąć tę placówkę bez dwóch zdań !!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Pracuję w ochronie zdrowia i wiem doskonale jakie mamy dziś warunki w szpitalach. Nasza placówka na szczęście przeszła gruntowną reformę i nasi pacjenci mają naprawdę bardzo dobre warunki i świetną opiekę, ale nie oszukujmy się - większość ZOLi to prawdziwa tragedia!!! Opinie o tym w Szklarskiej nie są wspaniałe i znajdzie się mnóstwo osób, które potwierdzą, że warunki sanitarne są tam momentami przerażające i niestety opieka też pozostawia wiele do życzenia. I niekoniecznie jest to wina samych np. pielęgniarek czy lekarzy (choć są i tacy którzy minęli się w powołaniem) ale często wina władz placówki, które szukają oszczędności kosztem pacjentów. Myślę, że każdym ZOLem (także tym w Szklarskiej) powinien zająć się Sanepid i sam NFZ, ponieważ spełnione warunki to tylko fikcja na papierze. Kontrole naprawdę są bardzo skuteczne i jeśli placówka będzie chciała dalej funkcjonować musi dostosować warunki. I nie oszukujmy się - hasło "pacjent jest dla nas najważniejszy" to bajka pod publikę - naprawdę liczy się zysk.
Zol w Szklarskiej Porębie ul. Szpitalna 1, to okropne miejsce. Jest tam tylko smród i głod!!!! Brak odpowiedniej opieki. Nie pozwólcie aby wasi bliscy tam trafili bo to droga w jedną stronę !!!!! Ktoś powinien tam zrobić porządek albo zamknąć to straszne miejsce.