Plaster polędwicy wołowej o rozmiarach odpowiadających apetytowi smakosza najpierw przez około 15-20 minut moczyć trzeba w marynacie z sosu sojowego i czerwonego wytrawnego wina (zmieszanych w proporcjach pół na pół). Jeśli ktoś nie przepada za aromatem wina bądź z zasady nie używa alkoholu, może poprzestać na sosie sojowym. Przed włożeniem do marynaty mięso można ponakłuwać. Po wyciągnięciu z marynaty polędwicę z każdej strony posypujemy grubą solą i zmielonym pieprzem. Tak przygotowany stek latem umieścić możemy na rozgrzanym grillu, w domu zaś usmażyć na patelni grillowej, którą wcześniej rozgrzać należy do wysokiej tempetaury, wlewając uprzednio niewielką ilość dobrej oliwy. Patelnia (podobnie jak i grill) muszą być mocno rozgrzane, by natychmiast zamknąć pory mięsa, które w ten sposób nie straci soczystości podczas smażenia. Polędwicę na patelni smażyć trzeba przez około 3-4 minuty z każdej strony. Stek T-bone potrzebuje na to po 7-10 minut. Temperatura wewnątrz mięsa w trakcie powinna wynosić ok. 50 st. C. W ten sposób otrzymujemy gotowy, krwisty stek. Jeśli ktoś lubi mięso bardziej wysmażone, może potrzymać je na patelni nieco dłużej, ale niezbyt długo, by nie zniszczyć jego walorów. W trakcie smażenia można jeszcze mięso doprawić solą i pieprzem.
Soczysty stek dobrze smakuje i bez dodatków. Można go jednak okrasić ulubioną sałatą, ewentualnie ziemniaczkami pieczonymi w mundurkach w folii aluminiowej. Z całych, najlepiej niezbyt dużych ziemniaków wyciąć należy niewielką „łódeczkę” - w to miejsce nałożyć trzeba nieco masła z rozgniecionym czosnkiem bądź - wedle gustu - twarożku z rozgniecionym czosnkiem i odrobiną soli. Tak przygotowane ziemniaki zawijamy w folię aluminiową i do piekarnika. Czas pieczenia zależny od wielkości ziemniaków. Jeśli pokusimy się o dobry stek z ziemniaczkami, te ostatnie przygotować trzeba i wstawić do piekarnika, zanim zaczniemy smażyć mięso. Stek przygotowuje się błyskawicznie, a smakuje najlepiej podany na gorąco.
Nowiny Jeleniogórskie nr 43/09.
Komentarze (3)
Thanks, Barbara! I enjoyed wiritng about my grandmother, and I'm glad I took the time to get these memories down in print. I'm sure if my sisters were to write about their memories of Nanny Danko, they would have completely different stories to tell. I'll have to interview them the next time I see them and find out what those stories are.
It's about time somenoe wrote about this.