To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Skosiła drzewo i nic jej się nie stało

Skosiła drzewo i nic jej się nie stało

Zwykłą kolizją zakończyło dachowanie mitsubishi lancera, do jakiego doszło dzisiaj po południu na ulicy Wrocławskiej. Policja nie wie, co było przyczyną zdarzenia.

58-latka z Jeleniej Góry jechała w kierunku miasta. Nagle z niewyjaśnionych dotąd przyczyn zjechała z drogi, skosiła ogrodzenie, drzewo i dachowała cudzej posesji. Kobiecie nic się właściwie nie stało. Była trzeźwa. W związku z tym, że nie stworzyła żadnego zagrożenia na drodze, została jedynie pouczona.

Fot. Łukasz Płocki

IMG_0718.JPG
IMG_0719.JPG
IMG_0721.JPG
IMG_0723.JPG
IMG_0724.JPG
IMG_0725.JPG
IMG_0726.JPG
IMG_0727.JPG
IMG_0728.JPG
IMG_0730.JPG
IMG_0732.JPG
IMG_0733.JPG

Komentarze (7)

Jeżeli została tylko pouczona to musi mieć niezłe znajomości w policji. Kiedyś kierowca rajdowy na zamkniętym odcinku drogi wjechał w płot i jeleniogórska policja dała mu mandat a tu Pani która dachowała mogła po drodze kogoś zabić nie dostaje nic. Oj dziwna jest ta Jeleniogórska policja. Ja miałem ostatnio o 2 w nocy kontrolę w okolicznej wiosce obowiązkowego wyposażenia samochodu znaczy gaśniczy i trójkąta ostrzegawczego na szczęście miałem ale bardzo chcieli mi dać mandat.

siano Ci z butów wystaje. Nie znasz prawa, a wypowiadasz się. Nie żadne znajomości !!! Jechała sama, nikogo tam nie było - nie stworzyła zagrożenia (choć to g****a kwalifikacja, ale prawdziwa). Kierowca rajdowy natomiast poruszał się z pasażerem (pilotem) i nie ma znaczenia na jakiej drodze, czy prywatnej czy jakiej tam innej, stworzył zagrożenie dla pasażera i to zostało wliczone, stąd mandat - jeśli rzeczywiście był. Co do ich nadgorliwości i trzepania kasy - no w jakimś stopniu to niestety prawda. Ale nie pisz o głupotach ze znajomościami bo akurat w tym przypadku takie jest prawo.

a jak popełnisz "błąd" i poślizgniesz się na schodach i spadniesz to też należy Ci się mandat? Czy może konieczne są wtedy "znajomości"? k****n...

No cóż dobrze, że to nie była brzoza.

A skąd wiadomo, że nikogo tam nie było?
Może jechało jakieś auto i Pani się o niego "otarła", a jemu nie chciało się zatrzymywać? Może jakiś pieszy szedł chodnikiem i uciekł na widok tego co się stało
Choć to g****e, ale możliwe.
Więc było zagrożenie, czy nie?

Telefon, albo szminka.