
Najbardziej z imprezy zadowolone były dzieci. Dla nich atrakcji organizatorzy przygotowali najwięcej. Były więc dmuchane zamki, trampoliny i klauni, którzy malowali maluchom buzie. Wszystko za darmo.
- Fajnie, że coś się dzieje, zwłaszcza dla dzieci, bo szkoda kiedy bezmyślnie bawią się na podwórku. Bardzo fajna inicjatywa – komentował Daniel Sadowski z Komarna.
Starsi mogli sprawdzić swoje szczęście, kupując za jedyne 4 złote los na loterii. Pan Zdzisław Wyrostek wygrał na przykład okulary dla wnuczki.
- Super zabawa, piękne miejsce, piękna scena, ale przede wszystkim piękna pogoda. Ksiądz się musiał chyba gorliwie modlić – śmiał się Pan Zdzisław, który z niecierpliwością czekał na występ swoich rówieśników, Skaldów. Bracia Zielińscy zaśpiewali m.in. "Wszystko mi mówi, że mnie ktoś pokochał" i "Szanujmy wspomnienia."
Wśród uczestników imprezy byli też i tacy, którzy narzekali na organizację dwóch konkurencyjnych imprez w jednym czasie, mowa o inauguracji 53. Września Jeleniogórskiego na lotnisku.
- Dwie imprezy w jednym czasie to bez sensu. Całe wakacje nic się nie działo, a tu nagle w jednym dniu dwie imprezy naraz – dziwiła się Ania Wilczak z Cieplic.
- Tradycja Maciejowskiego festynu była nierozerwalnie związana zawsze z czerwcem, ale zbyt małe fundusze od miasta zmusiły organizatorów do przesunięcia terminu i poszukiwań sponsorów na własną rękę - wyjaśniał ks. proboszcz Augustyn Oleksy.
To dzięki nim zebrane wczoraj pieniądze pomogą zmodernizować dom katechetyczny przy kościele w Maciejowej, w którym zarówno ksiądz jak i rada parafialna chcą otworzyć świetlicę dla dzieci
- Sala miałaby posłużyć najmłodszym za miejsce do odrabiania lekcji, ale również jako lokal do zabawy. Niewykluczone, że będziemy ją także wynajmować na chrzciny czy komunie parafian – wyjaśnia Ks. Proboszcz Augustyn Oleksy.
W pierwszej kolejności do zrobienia jest dach, pokryty obecnie przeciekającą blachą ocynkowaną i to on pochłonie najwięcej pieniędzy.
- Odmalowania wymagają też sale. Potrzebne będą ławki, gry itp. – dodaje Katarzyna Maciąg, współorganizator sobotniego festynu.
Całość ma pochłonąć około 50 tyś złotych.
- Liczy się każde ziarno – dodaje ks. Augustyn Oleksy.
Summer’s End zakończyła niecodzienna jak na przykościelny festyn zabawa taneczna.
![]() |
ZOBACZ ZDJĘCIA |
Komentarze (3)
brawo, brawo
A co to jest ten"tyś"? Dobrze,że szkoła się zaczęła. Możesz się poduczyć.
Wielkie podziękowania dla organizatorów Grzegorza Maciąg i Mirka Saleckiego :lol: