To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Policz do 3, a zostanie Ci w kieszeni 500 zł. Nowe przepisy na drogach

fot.: News4Media

Koniec jazdy „na zderzaku”. Nowe przepisy nakładają na kierowców zachowanie odpowiedniej odległości między pojazdami. Tylko jak to wyliczyć?

Nawet 500 złotych mandatu może otrzymać kierowca, który jedzie za blisko samochodu przed nim. To efekt zmian w Prawie o ruchu drogowym, które zaczęły obowiązywać 1 czerwca. „Kierujący pojazdem podczas przejazdu autostradą i drogą ekspresową jest obowiązany zachować minimalny odstęp między pojazdem, którym kieruje, a pojazdem jadącym przed nim na tym samym pasie ruchu. Odstęp ten wyrażony w metrach określa się jako nie mniejszy niż połowa liczby określającej prędkość pojazdu, którym porusza się kierujący, wyrażonej w kilometrach na godzinę. Przepisu tego nie stosuje się podczas manewru wyprzedzania.” – tak dokładnie brzmi przepis. Czyli jeśli kierowca jedzie z prędkością 100 km/h, to odległość powinna wynosić 50 metrów.

I tu rodzi się pytanie: jak kierowca ma oszacować odległość? Osoby jeżdżące po krajach Europy Zachodniej nie powinny mieć z tym kłopotu, bo takie przepisy funkcjonują tam od lat. Przy zachowaniu odległości między pojazdami obowiązuje zasada 3 sekund. Polega to na tym, że kierowca obserwuje auto jadące przed nim i gdy mija ono jakiś punkt (słupek kilometrażowy, przęsło ekranu akustycznego, filar wiaduktu) liczy do 3. Kierowca ma dotrzeć do tego samego punktu w chwili zakończenia liczenia, lub później. Oznacza to, że został zachowany odpowiedni dystans. Zaznaczmy, że ta liczba 3 stosowana jest trochę na wyrost, ale podyktowane jest to względami bezpieczeństwa. Można również próbować oszacować odległość na podstawie wspomnianych słupków, rozstawionych co 100 metrów. Jednak nie zawsze wszystkie są na swoich miejscach.

Rodzi się natomiast kolejne pytanie: jak policja będzie oceniała, czy kierowca zachował dystans? "Policja nie ma urządzeń, które dokładnie zmierzą dystans dzielący samochody." – przyznał we wtorek na konferencji prasowej komisarz Andrzej Fijołek, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie. "To nie chodzi o to czy ktoś jadąc 100 km/h zachował 45 czy 55 metrów od pojazdu poprzedzającego. Policja zareaguje na ewidentne najeżdżanie. Koniec z mruganiem światłami i trąbieniem na wolniejszych kierowców. Brak odpowiedniego dystansu między pojazdami stwarza ryzyko wypadku czy karambolu." – dodał, a kom. Kamil Gołębiowski z KMP w Lublinie przyznał, że na razie w taryfikatorze mandatów nie ma pozycji uwzględniającej za małą odległość i nie ma za to określonej liczby punktów karnych.

Bolączką wielu kierowców na autostradach i ekspresówkach jest to, że lewym pasem jedzie ktoś za wolno. Chce się go wyprzedzić, ale często i ta prawa strona jest zajęta. Co robić? Czy może jednak spróbować wyprzedzania prawym pasem? Przepisy wskazują, że taki kierowca musi cierpliwie jechać za wolniejszym. ¬"Jedna ze zmian reguluje tzw. 'jazdę na zderzaku' po drogach ekspresowych i autostradach. Zapewne każdy spotkał się podjeżdżaniem na tylny zderzak, mruganiem światłami czy trąbieniem, zmuszaniem wolniejszego kierowcy do zjazdu na prawy pas." – mówi komisarz Fijołek, podkreślając, że z tym już koniec i trzeba trzymać się zasady zachowania odległości między pojazdami.

Komentarze (1)

Prawda jest taka że ch@mów drogowych trzeba mocno trzepac po kieszeni. 500plus weszło wyszło.