Olimpijska wioska w Łomnicy

W koreańskim Pjongczang medali na razie nie zdobywamy. Ale w wiosce olimpijskiej w Łomnicy ich nie brakuje. Leżą u wejścia do sportowej bazy. Drewniane figury sportowców w dynamicznych pozach właśnie o nie walczą. Mamy tutaj skoczka, biegaczkę, biathlonistę, hokeistę, curlingowców i innych. Łączy ich jedno – mają wielkie czerwone języki wywalone na zewnątrz. To z wysiłku. Instalacja jest żartem i zabawą, popisem dowcipu i wyobraźni autora. - Przygotowywałem to dwa tygodnie. Zużyłem z dziesięć kubików drewna. Pomysł przyszedł mi do głowy nagle – mówi pan Zygmunt. W łomnickiej wiosce olimpijskiej widzimy dwie flagi: Korei Północnej i Korei Południowej, organizatora zimowych igrzysk. W ten sposób pan Zygmunt wyraża swoją nadzieje na zażegnanie zagrożenia wynikającego z napięć politycznych i wojskowych na Półwyspie Koreańskim. - Flagę Korei Północnej zdobyłem z wielkim trudem. Firma w Gliwicach myślała, że to żart. Chcieli pieniądze z góry. Za obie flagi zapłaciłem 80 zł – mówi.

Wioskę olimpijską na stadionie w Łomnicy można zwiedzać za darmo. Jeśli ktoś zdecyduje się wrzucić grosz do studni życzeń, to wspomoże w ten sposób miejscowy klub sportowy. Zygmunt Kamiński zapowiada, że drewniani sportowcy i pozostałe eksponaty zabierze dopiero po zakończeniu olimpiady zimowej w Pjongczang.