To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Od miłości do eksmisji

Pani Helena zapowiada walkę o mieszkanie aż do skutku.

Na przysłowiowy bruk trafiła kilka tygodni temu Helena Warchoł z Zabobrza. Kobieta została nie tylko bez mieszkania. Razem z synem mają do spłacenia ponad trzydzieści tysięcy długu za to, że bezprawnie mieszkali w domu jej byłego męża. -  I tak ich tanio policzyłem – mówi mężczyzna, który wyrzucił kobietę ze swojego mieszkania. Synowi pozwolił zostać, ale nie za darmo.

- Wychodząc za niego za mąż też mogłam spisać intercyzę, ale w ogóle o tym nie myślałam. Pamiętam, że nawet wtedy nie pracował. Był goły i wesoły, ja za to od początku dobrze uposażona – wspomina pierwsze lata małżeństwa pani Helena, która w najlepszym okresie ciągnęła dwie prace. Kiedy w 1989 roku postanowiliśmy kupić mieszkanie, nie mieliśmy problemu z gotówką. Udało nam się nawet na giełdzie dostać jeszcze samochód i nadal nam starczyło – wspomina kobieta. Na początku listopada tamtego roku mąż pani Heleny zaproponował jej rozdzielność majątkową. – Miała być tylko na poloneza, ale okazało się, że objęła wszystko. Tym jednym podpisem wplątałam się w to całe bagno, z którego nie mogę się teraz wydostać. Po prostu mnie wrobił – tłumaczy pani Helena. – A przecież pieniądze były wspólne i dlatego majątek powinien zostać podzielony po połowie – mówi kobieta. Przed jeleniogórskim sądem toczy się proces w tej sprawie. – Mąż podstawiał na niego lewych świadków. Twierdził, że niby pożyczył te pieniądze bez żadnego pokwitowania. A wujek, od którego miał to rzekomo zrobić, już przecież nie żyje – mówi kobieta. 

- To wszystko bzdura. Żona miała niską rencinę, kiedy kupowałem mieszkanie. Z czego miała na nie wyłożyć. Jej zależy na tym, żeby mnie tylko zniszczyć – broni się Henryk Warchoł, były mąż pani Heleny, który po uzyskaniu rozwodu postanowił, że odzyska swoje mieszkanie. Do tej pory mieszkał w nim jego syn z byłą żoną. O eksmisję nie było trudno, bo pan Henryk jest jego jedynym prawnym właścicielem. Była żona nie miała zatem żadnego prawa w nim przebywać. Kilka tygodni temu pani Helena w asyście policji na oczach byłego męża opuściła sporne mieszkanie. Eksmisji dokonał komornik na podstawie tytułu wykonawczego Sądu Rejonowego w Jeleniej Górze.

- Nie rozumiem jak można było mnie wyrzucić z mieszkania, w sprawie którego toczy się jeszcze proces. We wrześniu odbędzie się przecież rozprawa o podział majątku – mówi zbulwersowana kobieta. Ale utrata lokum to nie jedyny jej teraz problem. Do czasu eksmisji sąd nałożył na panią Helenę opłatę na rzecz właściciela  lokalu, w którym przebywała po 600 złotych miesięcznie. I tak od maja 2010 roku na koncie byłej żony pana Henryka narosło pokaźne zadłużenie. Kobieta nie może się pogodzić z tym faktem.

- Nie dość, że płacę od 12 lat czynsz do spółdzielni, to jeszcze on żąda zapłaty za wynajem ode mnie. A przecież mieszkanie w połowie należy też do mnie – mówi pani Helena. – To jest granda, żebym musiała opuszczać własne mieszkanie w asyście policji. – Ja już tego psychicznie i fizycznie nie wytrzymuję – dodaje ze łzami w oczach- dodaje.

- To, że czynsz płaciła, to łaski nie robiła. Gdyby nie ona mieszkanie już dawno bym sprzedał albo znacznie drożej wynajął – mówi pan Henryk, który równie potężnym długiem co byłą żonę obarczył też swojego syna. - Gdyby był mądry i nie słuchał matki, to wyprowadziłby się z tego mieszkania już wcześniej i wynajął sobie coś na własną rękę. A tak jak tylko się obroni, pójdzie do pracy i od razu zapuka do niego komornik – mówi mężczyzna. – Nigdzie za darmo się przecież nie mieszka. I tak ich mało policzyłem – dodaje pan Henryk, który pomimo znikomego kontaktu z synem jest zadowolony z metod wychowawczych jakie wobec niego stosował. – Wychowywałem go miłością. Służę wszystkim radą jak postępować poprawnie z dziećmi. Czuję potrzebę niesienia pomocy innym. Kiedyś myślałem nawet o tym, by zostać księdzem. Dzisiaj sądzę, że nadal nim jestem, ale po cywilnemu – tłumaczy mężczyzna, który także nie jest bez długu. Wobec syna i żony zalega z alimentami na 34 tysiące złotych, ale wcale się tym nie martwi. – Jeśli sąd podtrzyma swoją wcześniejszą decyzję o opłatach za mieszkanie, wówczas sytuacja się odwróci i zarówno syn jak i żona będą mi jeszcze zalegać – wylicza mężczyzna.

Dzisiaj kobieta błąka się po znajomych, rodzinie i sąsiadach.

- To jej problem. Tyle czasu miała. Ja dwanaście lat się pałętałem, po autach spałem. Dwanaście lat jednej nocy spokojnie nie przespałem – tłumaczy.

Syn jest nadal na ul. Kiepury.

- Choć i tak ojciec już mi groził, że podniesie czynsz i albo sam się wyprowadzę, albo wystartuję w dorosłe życie z dużymi długami i komornikiem. A przecież nie mam się gdzie podziać. „Jeszcze Łukasz pożałujesz”. Mówił do mnie – dodaje Łukasz Warchoł.

eksmisja.jpeg

Komentarze (14)

kawał gnoja. I tyle.

Skargę na czynności komornicze trzeba jak najszybciej złoży. Jeśli sprawa toczy się jeszcze w sądzie nie miał prawa. Ponadto kobieta płaciła czynsz i nie zawarła umowy o wynajęcie od byłego męża lokalu. Obojętnie na kogo ono figuruje trzeba okazać rachunki jakie się poniosło na to mieszkanie i to sąd zdecyduję jak podzielić mieszkanie. A swoją drogą dobry z niego tatuś jak można mówić tak do swojego dziecka! Widać ewidentnie, że facet jest nie fer. Szkoda kobiety jak widać inwalidki - najlepiej jest wynająć dobrego adwokata nawet z urzędu, jeśli nie stać na niego.

Było pięknie, miło było. A teraz...eksmisja, rozprawy sądowe i publiczne "pranie brudów" Jak by nie było można całego konfliktu bardziej dyskretnie rozwiązać.

Najwidoczniej nie można było inaczej, skoro kobieta poszła do mediów, to porządna babka, szkoda jej i syna.

jeden podpis pod intercyzą i całe życie z debilem się męczy:( a swoją drogą ona też milutka nie była i jej celem było sprowadzenie go do rynsztoku (znam ich osobiście). Kto mieczem wojuje od miecza ginie droga Helu. A z Heńka zawsze był kawał ch....

jak tak można, to podły człowiek, własne dziecko tak potraktować, koszmar, powinien sie zastanowić co robi

Ja nic z tego nie rozumiem: przecież mieszkanie zostało nabyte w trakcie trwania małżeństwa za wspólnie zarobione pieniądze w 1989r, czyli stanowilo
współwłąsność małżęńską, a intercyza podpisana w 2011r tę współwłasnośc zniosła czy jak? , jak to możliwe?
Coś tu nie do końca jest jasne.

i jeszcze jedno : chyba ,żadna intercyza nie powinna pozbawiać prawnie posiadanego majatku , ona przypadkiem nie jest bezprawna ? a co za tym idzie do podważenia?

haha, dobry gostek, coś mu sie pod sufitem poprzestawiało, powalony. i jeszcze chwali się, ze niby księdzem powinien być, wara od księży, a gdzie pokora i łaska, jeśli tak strasznie kochasz swoje dziecko to dlaczego go tak traktujesz, patałachu, nie znam ani jednej ani drugiej strony ale trzymam kciuki za matkę z synem, bo facet widac niczego nie wart

Kobieta niech jak najszybciej uzyska TYTUŁ WYKONAWCZY na zaległe alimenty (+ wniesie o kolejne dopłaty za alimenty, odszkodowanie za znęcanie się nad nią psychicznie itp.) z tytułem niech leci do komornika, wpisze się do hipoteki ... i wystąpi o zlicytowanie (wcześniej i ustanowienie zarządu nad nieruchomością)

TO JAKAŚ BAREJADA. TEN GOŚĆ CHCIAŁ BYĆ KSIĘDZEM, ON BĘDZIE UDZIELAŁ RAD JAK WYCHOWYWAĆ DZIECI JUŻ DAWNO NIE SŁYSZAŁEM TAK ŻAŁOSNYCH TEKSTÓW. KTO TO JEST I ZA KOGO ON SIĘ UWAŻA?

ale zły człowiek, mówią, że g****ch nie sieją...

nazwisko pana Henryka zobowioązuje do takiego a nie innego zachowania :(

Wiem jak on dzieci wychowuje bo to mój chrzesny, ze 20 lat go nie widziałam tak się chrześniaczką przejmuje!!!!!!!!!!!!!! pozdrawiam Ciocię Helę i Łukasza) Jestem z Wami:)