W wieżowcu przy ul. K. Trzcińskiego, w którym przed weekendem wybuchł pożar,takiego pionu nie było.By dostać się na siódme piętro strażacy musieli rozwijać cztery odcinki węży. Łącznie dwadzieścia metrów.
- Gdyby sprawnie działały piony, wystarczyłby zaledwie jeden. Podłączylibyśmy go na samym siódmym piętrze, tuż obok palącego się mieszkania. Akcja przebiegłaby szybciej, ale czy dzięki temu uratowalibyśmy ofiarę? Trudno powiedzieć – tłumaczył kpt. Andrzej Ciosk, rzecznik prasowy straży pożarnej.
Obecnie żaden z około trzydziestu pięciu wieżowców w mieście nie jest wyposażony w sprawnie działający pion nawodniony. Do 2003 roku obowiązywały tzw. suche piony. Do ich uruchomienia potrzebny był wóz wyposażony w pompę i specjalne wyprowadzenie sieci na zewnątrz budynku, do którego wpinali się strażacy. Pomysł się jednak nie sprawdził, a to z powodu nagminnie kradzionych zabezpieczeń na każdym z pięter.
- W praktyce nigdy nie korzystamy z nadal istniejących suchych pionów. Boimy się, że uruchamiając go niepotrzebnie zalejemy pozostałe piętra, na których zniknęły zabezpieczające przed wyciekiem nasady – wyjaśnił kpt. Andrzej Ciosk.
Teraz suche piony powinny zastąpić nawodnione, w których praktycznie nie ma możliwości kradzieży zaworu. Idea jest ta sama. Chodzi o jak najbliższy dostęp do wody, najlepiej na tym samym piętrze, na którym wybucha pożar. Jak tłumaczy Mirosław Garbowski, prezes Jeleniogórskiej Spółdzielni Mieszkaniowej przerobienie dotychczasowych zabezpieczeń na obecnie obowiązujące jest bardzo kosztowne. Ani spółdzielni, ani tym bardziej lokatorów nie stać na to.
- Taka inwestycja potrafi kosztować nawet 200 tys. złotych na klatkę, a tych ostatnich mamy aż 96. Proszę sobie wyobrazić zatem o jakich kolosalnych i jednocześnie nierealnych kwotach tutaj mówimy – tłumaczył prezes JSM, który zauważa, że z tego samego powodu w całym kraju rzadko stosuje się podobne rozwiązania.
Zmorą strażaków są też nagminnie zastawiane klatki. W feralnym wieżowcu przy ODK tego problemu na szczęście nie było, ale tak bywa wyjątkowo rzadko.
- Mieszkańcy robią sobie z klatek przedłużenie mieszkań. Stawiają na nich najczęściej jakieś szafki, fotele i inne meble. Zdarzyło nam się znaleźć nawet opony – wylicza kpt. Andrzej Ciosk i przestrzega przed podobnymi praktykami. W chwili pożaru mogą bowiem one nie tylko opóźnić działania strażaków, ale co najgorsze zwiększyć ryzyko rozwinięcia się pożaru.
Remont zniszczonego budynku z ul. K. Trzcińskiego ma się rozpocząć już w przyszłym tygodniu. Najwięcej prac pochłonie przywrócenie do stanu sprzed pożaru spalonej klatki schodowej. – Będziemy zbijać tynki, chcemy też wymienić zniszczoną stolarkę okienną i pomalować klatkę – poinformował prezes Mirosław Garbowski.
Prezes JSM chce przy okazji prac zwiększyć zakres robót. Nie wiadomo czy zgodzi się na to rada nieruchomości występująca w imieniu lokatorów, którzy musieliby pokryć cześć kosztów.
Komentarze (11)
Na co komu jakieś piony suche czy mokre!? Przecież to tylko szary człowiek zginął. A kilka innych tylko się zaczadziło! W tym do obrzygania katolickim kraju ludzkie życie jest na samym końcu łańcucha pokarmowego. Warte nic!
dotyczy to wszystkich budynków a nie tylko wieżowców, niektóre budynki w centrum mają po 25 wysokości - stare budynki na matejki,pocztowej,wojska polskiego też są wysokie - tam niektóre kondygnacje maja po 3,80 wysokości wiec w takich budynkach też coś takiego powinno być - tym bardziej że są to stare budynki
4 odcinki to 20metrów ?...czyli jeden to 5m. ? ja pamiętam że to jeden ma 20m.długości,pewnie i do Straży bida zagląda ,szacun dla Sikawkowych !
W budynkach użyteczności publicznej,domach opieki ,hotelach są montowane ODDYMIACZE uru****iane automatycznie ,na klatkach schodowych czy dachach.
Jeżeli tak jest, że żaden z ponad trzydziestu jeleniogórskich wieżowców nie posiada sprawnego zabezpieczenia na wypadek pożaru, to obiekty te zgodnie z prawem budowlanym i przepisami ppoż. powinny być zamknięte przez nadzór budowlany nie dopuszczone do eksploatacji.
Ubezpieczenie obiektu w takim stanie to fikcja, szkoda składki.
problemem tez sa barany zastawiajace wjazdy do klatek. Scenka: pod blokiem pelno, wjezdza paniusia patrzy nie ma miejsc ale pod dwoma klatkami pod sama klatka nikt sie nie ustawil:). Yeah to ja wjade- nie dociera ze jak nikt z lokatorow tam nie parkuje to znaczy ze tam sie nie parkuje...:). Ale ona wjezdza. za 15 min wizyta SM.
Jedna kwestia: miejsca przed klatka i zsypem, z mocy prawa, wylaczone sa z mozliwosci parkowania. Gdyz nawet w wiezowcu o ktorym mowa w przypadku pozaru mieszkancy ewakuuja sie poprzez zejscie na dol, badz w przypadku plomieni, poprzez lacznik na dachu budynku. I ponad 120-140 osob wysypuje sie z budynku wprost na....paniusi auto. Zachecam NJ i SM do zajecia sie sprawa zanim dojdzie do tragedii. pozdrawiam:)
No to skoro te nawodnione piony takie drogie, to może bardziej się opłaca ponownie wprowadzić te suche piony, a do tego monitoring na każde z zabezpieczeń. Byłoby taniej. Najlepiej powiedzieć, że jest drogo i do tego zasugerować, że koszt mieliby ponosić mieszkańcy. Zawsze jest szansa, że przestraszą się kosztów i zamkną usta. Instalowanie monitoringów jest teraz powszechne. Niech się JSM skupi na bezpieczeństwie mieszkańców, a nie na forsowaniu pseudozabezpieczających innowacji, jak likwidacja junkersów przy jednoczesnym pozostawieniu w dalszym ciągu kuchenek gazowych, a więc i gazu w mieszkaniu i budynku, argumentując, że tak będzie bezpieczniej. Chyba dla PECu, bo będzie miał zbyt na ciepłą wodę zapewniony. O czujkach dymu/czadu też się Pan Garbowski nawet nie zająknął, a koszt również śmieszny, w szczególności, że co jak co ale bezpieczeństwo powinno być priorytetem. Ale na powinno się kończy.
w kwestii niebezpieczeństw w wieżowcach, blokach itd. - jest ich mnóstwo, za wiele odpowiedzialność ponosi spółdzielnia:
Poczytajcie sobie o przyczynach pożaru: http://dolnyslask.naszemiasto.pl/artykul/1359767,jelenia-gora-zaproszeni...
Wersji przyczyn tego pożaru powstało przynajmniej kilka i nie rozumiem, co straż rozumie przez zaprószenie ognia, w pokoju, w którym ten człowiek nie przebywał. Sam się ogień zaprószył? Zaprószenie wskazuje na jego udział w tym, tymczasem on właśnie kładł się do spania (był w piżamie) w drugim pokoju. Poza tym w tym bloku, o czym lokatorzy doskonale wiedzą od lat były kontrole instalacji elektrycznej, po których pisano w raporcie, że instalacja grozi pożarem i nikt nic z tym faktem nie robił. Jeśli ktoś sam przy okazji remontu mieszkania sam sobie tej instalacji w mieszkaniu nie wymienił, to miał tak jak miał. Uważam,że niesprawiedliwe jest obwinianie człowieka, tylko dlatego,że nie żyje o zaprószenie, podczas gdy wina zdaniem pracowników "energetyki", którzy również brali udział w badaniu przyczyn, leżała po stronie instalacji elektrycznej, w której nastąpiło zwarcie. Niech może wreszcie spółdzielnia uderzy się w piersi i przyzna się, że od lat nic nie robili w tej sprawie.
Ja mam tylko cały czas wyrzuty sumienia i zastanawiam się, czy mieliśmy szansę uratować naszego sąsiada, gdybyśmy próbowali dostać się na przed przyjazdem straży do jego mieszkania. Ale wszystko wskazuje na to,że wyszedł wcześniej, zanim zapaliły się drzwi, miał nawet dokumenty w kieszeni piżamy, co oznacza,że zdążył je zabrać z mieszkania, tylko dlaczego uciekał na górę a nie na dół? Ale mało kto zachował się tego wieczoru racjonalnie, ludzie uciekali w panice z mieszkań i zadymionej klatki schodowej.
w kwestii niebezpieczeństw w wieżowcach, blokach itd. - jest ich mnóstwo, za wiele odpowiedzialność ponosi spółdzielnia:
Poczytajcie sobie o przyczynach pożaru: http://dolnyslask.naszemiasto.pl/artykul/1359767,jelenia-gora-zaproszeni...
Wersji przyczyn tego pożaru powstało przynajmniej kilka i nie rozumiem, co straż rozumie przez zaprószenie ognia, w pokoju, w którym ten człowiek nie przebywał. Sam się ogień zaprószył? Zaprószenie wskazuje na jego udział w tym, tymczasem on właśnie kładł się do spania (był w piżamie) w drugim pokoju. Poza tym w tym bloku, o czym lokatorzy doskonale wiedzą od lat były kontrole instalacji elektrycznej, po których pisano w raporcie, że instalacja grozi pożarem i nikt nic z tym faktem nie robił. Jeśli ktoś sam przy okazji remontu mieszkania sam sobie tej instalacji w mieszkaniu nie wymienił, to miał tak jak miał. Uważam,że niesprawiedliwe jest obwinianie człowieka, tylko dlatego,że nie żyje o zaprószenie, podczas gdy wina zdaniem pracowników "energetyki", którzy również brali udział w badaniu przyczyn, leżała po stronie instalacji elektrycznej, w której nastąpiło zwarcie. Niech może wreszcie spółdzielnia uderzy się w piersi i przyzna się, że od lat nic nie robili w tej sprawie.
Ja mam tylko cały czas wyrzuty sumienia i zastanawiam się, czy mieliśmy szansę uratować naszego sąsiada, gdybyśmy próbowali dostać się na przed przyjazdem straży do jego mieszkania. Ale wszystko wskazuje na to,że wyszedł wcześniej, zanim zapaliły się drzwi, miał nawet dokumenty w kieszeni piżamy, co oznacza,że zdążył je zabrać z mieszkania, tylko dlaczego uciekał na górę a nie na dół? Ale mało kto zachował się tego wieczoru racjonalnie, ludzie uciekali w panice z mieszkań i zadymionej klatki schodowej.
"Na co komu jakieś piony suche czy mokre!? Przecież to tylko szary człowiek zginął. A kilka innych tylko się zaczadziło!" to odpowiedz anonim :) tylko autor tych słów nie przewidział tego, że sam może być ta szarą osobą. Pożar mieszkań są bardzo specyficzne. Najwięcej ludzi właśnie ginie w pożarach mieszkań. A dlaczego? Przez własną głupotę ludzką np. zastawianie klatki schodowej meblami. Ludzie sami sobie odcinają drogę ewakuacji. Jak uciekać w takim budynku jak nie ma gdzie? Jeżeli korytarz zostanie zadymiony to jest bardzo uciążliwe. A po co nam te mokre piony? Już tłumacze ta rura która idzie w klatce schodowej to po to żeby straż jak najszybciej weszła na kondygnacje objętą pożarem, rozwinęła odcinek od zaworu i mogła jak najszybciej wejść do palącego się mieszkania. Im szybciej wejdzie tym szybciej da się przyłapać pożar i uratować ludzi. Rozwijanie linij gaśniczej po klatce wydłuża czas wejścia do mieszkania objętego pożarem. A PAMIĘTAJ MOŻE TO TY BĘDZIESZ POTRZEBOWAŁ POTRZEBY!!! I co wtedy? Czy nieraz nie warto wydać te pieniądze na własne życie? Ono jest najważniejsze. Co ludziom z pieniędzy jak stracą życie. WIEC CZEMU NASZE SPOŁECZEŃSTWO JEST TAK JESZCZE ZACOFANE? MENTALNOŚĆ NASZEGO NARODU JEST PORAŻAJĄCA. Jak bym spotkał takiego k****na który niszczy instalacje przeciwpożarową to skopał bym mu 4 litery i zadzwonił na policje. Ułatwmy prace straży która ratuje nam życie. Uwierzcie Państwo jak jest trudno rozinąć taką line gaśniczą na 10 czy 15 kondygnacje? Jest to niesamowity wysiłek a gdzie jeszcze wejście do pomieszczenia i działanie w wysokich temperaturach i gazach pożarowych. Kto tego nie wie nie powinien wcale się odzywać w tym temacie bo nie ma zielonego pojęcia o co w tym chodzi. Można powiedzieć od tego są strażacy. Zacznijmy od siebie. Czyli dbajmy o bezpieczeństwo pożarowe.