Postępowanie w sprawie wpisania mostu do rejestru DWKZ wszczął w marcu tego roku na wniosek Fundacji Ochrony Dziedzictwa Przemysłowego Śląska, a bezpośrednim powodem były plany użycia mostu jako rekwizytu filmowego (zamierzano go wysadzić) przy produkcji kolejnego sequla Mission Impossible.
Konserwator zabytków przyznał, że w końcu lipca warszawska producencka spółka filmowa Alex Stern chciała zostać stroną w postępowaniu. Argumentowała, że prowadzi rozmowy z właścicielem mostu (PKP) w sprawie uzyskania zgody na korzystanie z obiektu, dla realizacji amerykańskiego filmu . Konserwator zabytków odmówił wnioskodawcy.
O wpisaniu mostu do rejestru zdecydowało, że jest to najbardziej spektakularny obiekt inżynieryjny linii Jelenia Góra - Żagań, zachował przy tym pierwotna formę architektoniczną i funkcję, jest obiektem o wyjątkowym rozmachu konstrukcyjnym, stanowi świadectwo minionej epoki, a konstrukcja o odwróconej paraboli jest coraz rzadziej spotykana nie tylko w Polsce (tylko kilka mostów tego typu) ale i na świecie.
- Wartości zabytkowe przedmiotowego obiektu przejawiają się w wyjątkowej jednolitości konstrukcyjnej, wyjątkowo harmonijnym wkomponowaniu w krajobraz oraz zastosowaniu unikatowej w skali ponadregionalnej konstrukcji o odwróconej paraboli, co jest szczególnie istotne w kontekście różnorodności form architektonicznych i materiałowych obiektów inżynieryjnych tego okresu - pisze w decyzji Daniel Gibski, zastępca DWKZ.
Dodaje przy tym, że najcenniejszą wartością zabytku jest jego autentyzm, tj. stopień zachowania jego oryginalnej substancji, który w tym przypadku jest niezaprzeczalny. Wartości obiektu, to czystość formy konstrukcji, przykład rozwijającej się myśli inżynieryjnej, wkład w historię budownictwa przełomu wieków XIX i XX, integralność krajobrazowa... Wyjątkowość konstrukcji zauważył dr Miles Oglethorpe, przewodniczący międzynarodowej organizacji zajmującej się zabytkami techniki, który podkreślił, że most pilchowicki jest jedną z nielicznych, zachowanych na świecie konstrukcji stalowych tego typu o tak dużej skali, przy tym o wybitnym, integralnym związku historyczno-krajobrazowym z miejscową elektrownia wodną.
Wpisanie mostu do rejestru zabytków oznacza m.in., że nie jest możliwe prowadzenie żadnych działań skutkujących demontażem jakichkolwiek elementów mostu, zabronione jest stosowanie środków pirotechnicznych, a wszelkie prace przy strukturze mostu muszą się odbywać pod nadzorem konserwatorskim. Na te szczegóły zwrócił uwagę DWKZ, odpowiadając na wniosek łódzkiej spółki Wytwórnia Doświadczalna, która chc wykorzystać most przy innej produkcji filmowej.
Komentarze (16)
i znakomicie! cóż za głupota, by wysadzać prawdziwy most dla potrzeb filmu...
Jeszcze nie ma tego niepełnosprawnego umysłowo trolla z Wrocławia, który na wszystkich portalach hejtuje linię do Lwówka? Może wsadzili go w końcu do pierdla?
Fajnie by było. :) Troll wsiocławski aktualnie zajęty robieniem syfu na portalu Radia Wrocław. Cały dzień wkleja hejterskie komentarze, wyzwiska i spam a moderator go kasuje. Normalnie można pęknąć ze śmiechu z zacietrzewionego de.bila. :DD
To już kolejny portal na którym poznali się na trollu wsiocławskim i go tną równo z trawą, po "Gazecie Wrocławskiej" i "Rynku Kolejowym". Niedługo zostanie mu już tylko pamiętnik spod poduszki. xDD
Żaden most na linii kolejowej do Lwówka nie zostanie wysadzony, Rachwalski celowo rozpuszcza takie plotki, żeby nie dopuścić do remontu linii 283 Jelenia Góra - Lwówek Śląski. "Gazeta Wyborcza - Wrocław" dotarła do informacji u źródła, tj. od producentów filmu. Czytamy tam m.in.: "Udało nam się porozmawiać z polskim producentem wykonawczym hollywoodzkiego filmu - firmą Alex Stern. Anna Pipin, kierownik produkcji filmu w Polsce: - Z całą pewnością nigdy nie ma planów wyrządzenia trwałych i nieodwracalnych szkód na polskim mieniu, zabytkowym czy współczesnym. Na to nie zdecydowałaby się ani strona amerykańska, ani polska nie wydałaby zgody.
Wtóruje jej Robert Golba, prezes Alex Stern: - Studio amerykańskie, z którym współpracujemy, działa wedle zasady, że obiekty po zdjęciach zostawia zawsze w lepszym stanie, niż je zastaje na początku. Częścią szerszego planu jest więc pełna rewitalizacja linii kolejowej 283 - łączącej Jelenią Górę z Lwówkiem Śląskim, z Zebrzydową i Ławszową, która prowadzi przez most we Wleniu - oraz samego mostu.
Gmina Wleń i region wyłącznie zyskają na tej produkcji. Obecnie linia kolejowa jest w tragicznym stanie i nie nadaje się do eksploatacji, a most nawet bezpiecznego przechodzenia po nim" (Agata Saraczyńska - "Most we Wleniu przetrwa", Gazeta Wyborcza - Wrocław z dn. 25 marca 2020).
W podobnym tonie wypowiedziały się wcześniej PLK - właściciel linii kolejowych w Polsce. Że jest niemożliwe, żeby ktoś przyszedł i ot tak sobie wysadził w powietrze jeden z największych w Polsce mostów kolejowych.
O co więc chodzi Rachwalskiemu? Żeby znaleźć odpowiedź na to pytanie, trzeba cofnąć się do czasów gdy był on prezesem Kolei Dolnośląskich. Linia 283 Jelenia Góra - Lwówek Śląski nigdy nie cieszyła się jego sympatią. Wręcz można powiedzieć, że była dla niego solą w oku. Ot, taki pekapistyczny nawyk (a może z czasów, gdy sam prowadził na Pomorzu komercyjną firmą busiarską?) - koszty uru****iania pociągów są wyższe niż zyski z biletów, więc połączenie trzeba zaorać. Względy społeczne, turystyczne itd. się nie liczą. Dlatego będąc prezesem KD zaczął zamiast szynobusów nagminnie puszczać na linii małego busika, bez żadnej informacji w rozkładzie, żeby wygasić frekwencję na tej pięknej trasie i dać powód organizatorowi przewozów (czyli UMWD), żeby połączenie zlikwidować. Pasażerowie, zamiast podziwiać z okna pociągu niepowtarzalne widoki (np. z wiaduktu na zalew Pilchowicki), zmuszeni byli tłuc się w jadącym drogą, omijającym najpiękniejsze miejsca, ciasnym, wiecznie spóźnionym busiku. Oczywiście pod warunkiem, że ten w ogóle przyjechał. O dojeździe do takich stacyjek jak np. Pilchowice Zapora można było zapomnieć, bo bus je omijał.
O perfidii postępowania Rachwalskiego świadczyć może np. pociąg "Dolina Bobru" (weekendowy pociąg uruchomiony dla mieszkańców Wrocławia do Jeleniej Góry przez Zebrzydową, Lwówek i Wleń dla poznania uroków Kolei Doliny Bobru - jednej z najpiękniejszych linii kolejowych w Polsce, po zlikwidowaniu pociągów Jelenia Góra - Lwówek), który często do Zebrzydowej jechał na Impulsie, a na dalszy, czyli najpiękniejszy odcinek wzdłuż Bobru (Zebrzydowa - Lwówek - Wleń - Jelenia Góra) był podstawiany... mały busik. Wbrew nazwie, mało komu udało się z tego pociągu obejrzeć Dolinę Bobru, w tym słynny most nad Jeziorem Pilchowickim, a turyści którzy wybrali się na atrakcyjną wycieczkę kolejową, mogli co najmniej czuć się zawiedzeni i rozgoryczeni.
To nie wystarczyło, więc w pewnym momencie Rachwalski całkowicie zlikwidował wszystkie pociągi i w rozkładzie pojawiła się już wyłącznie komunikacja zastępcza w postaci dwóch weekendowych autobusów Jelenia Góra - Lwówek Śląski o absurdalnych porach. Wtedy jeszcze dało się jeździć szynobusem po torach, Rachwalski oficjalnie zarzekał się w mediach, że pociągi będą jeździć do kiedy się tylko da, ale okazało się, że to była tylko tania medialna propaganda. Jak widać zrobił inaczej. Od tej pory linia była zdana już tylko na pastwę złomiarzy (którzy szybko zaczęli ją rozkradać). Nawiasem mówiąc, komunikację zastępczą też szybko cichaczem zlikwidował. Mieszkańcy i miłośnicy kolei jednak nie przestawali walczyć o powrót pociągów na linię do Lwówka, nie dając zapomnieć o konieczności jej remontu. Pojawiły się więc hejty pisane anonimowo na różnych portalach na tę linię (i - co znamienne - tylko tę), a nawet obrażające obrońców pociągów do Lwówka i podszywające się pod znanych działaczy zaangażowanych w walkę o utrzymanie tej linii. Przypadek? Nie sądzę. Po sieci krążą screeny, jak Rachwalski obficie produkuje się w godzinach swojej pracy na różnych portalach i forach internetowych o tematyce kolejowej.
Gdy Rachwalski stracił stołek prezesa KD, nie zakończyło to dalszego hejtowania tej linii. Na profilu facebookowym Rachwalskiego "Piotr Rachwalski - komunikacja zastępcza" i anonimowo na różnych portalach pojawiły się np. spreparowane "dla żartu" rozkłady jazdy ośmieszające linię do Lwówka, w których elementem pociągowym pojazdów jest nie lokomotywa, tylko... koń. Ewidentnie zrobił je kolejarz, bowiem wykorzystano do tego celu szablony tabel do tworzenia rozkładów jazdy na kolei niedostępne osobom spoza środowiska kolejarskiego.
Upłynęło zaledwie kilka dni od tego "świetnego dowcipu" i mamy już kolejną "zabawę" Rachwalskiego, teraz znacznie poważniejszą - właśnie rozsiewanie fake newsów o rzekomym wysadzeniu mostu w Pilchowicach. Wszystko po to, żeby wykurzyć producenta znanej hollywoodzkiej produkcji filmowej "Mission: Impossible" i przekreślić jego zamiary remontu linii kolejowej. I tak właśnie pod płaszczykiem "obrony mostu" w rzeczywistości sabotuje się możliwość remontu linii jaka nieoczekiwanie się pojawiła. Jak zajrzycie na wspomniany profil facebookowy Rachwalskiego to zauważycie, że w ciągu ostatnich kilku tygodni naprodukował już kilkanaście takich "newsów", pod którymi toczą się ożywione dyskusje z udziałem nastoletnich pseudomikoli sympatyzujących z Rachwalskim. Opinie odmienne, sceptyczne, krytyczne czy prostujące są usuwane. W każdym retoryka Rachwalskiego zawsze ta sama - nie mam żadnych dowodów, ale macie wierzyć mi a nie informacjom zaczerpniętym bezpośrednio u źródła (PLK, producenci filmu itd.). Rachwalski nawet przezornie "zabezpieczył się" na okoliczność późniejszego prostowania jego bzdur - od samego początku powtarza nieskończoną ilość razy frazesy typu "W tej chwili trwa gorączkowe fabrykowanie papierów i uzasadnień do prac na moście". Czyli cokolwiek ktoś teraz powie innego, będzie to "kłamstwem", bowiem Rachwalski to "przewidział". Czy Rachwalski na to też potrafi przedstawić jakieś dowody? Oczywiście nie.
W ten sposób można by ogłosić światu każdą, nawet najbardziej irracjonalną bzdurę i teorię spiskową, np. że koronawirus to nie jest naturalna pandemia, tylko broń biologiczna zastosowana przez Chińczyków wobec mieszkańców konkurencyjnej gospodarczo Europy i Ameryki (słyszałem z wiarygodnych źródeł, ale nie mam uprawnień do przedstawienia posiadanych dowodów), a w oświadczenia Chińczyków ani nikogo innego nie wierzcie, bo papiery zostały już sfabrykowane (to są zawodowcy, a w grę wchodzą miliardy dolarów).
Niech każdy sobie sam teraz odpowie na pytanie: komu wierzyć - sfrustrowanemu byłemu prezesowi Kolei Dolnośląskich, który wyleciał ze stołka i w ogóle z KD i rozsiewa fake newsy bez żadnych dowodów, czy poważnym instutucjom z Polski i zagranicy, przedstawiającym oficjalne stanowiska i tłumaczącym wykonywane prace? Po to przedstawiłem historię sabotowania przez Rachwalskiego linii lwóweckiej - żeby każdy wiedział, że nie jest to pierwsza i jednorazowa akcja tego człowieka. Najbardziej smutne jest w tym wszystkim to, że przez takich szkodników najbardziej ucierpi gmina i region - nie będzie ani filmu (i wielkiej promocji regionu na całym świecie), ani pociągów. Bo UMWD sam nie wyremontuje tej linii, gdyż nie widzi takiej potrzeby - linia jest daleko od Wrocławia, a przecież w pociągach i tak "była mała frekwencja" (podziękujcie Rachwalskiemu, który wcześniej ją wygasił). Gdyby naprawdę UMWD zależało na remoncie tej trasy, to już dawno by go zrobił, pieniądze są (np. na właśnie remontowane linie do Sobótki i Jedliny idzie ok. 500 mln zł, podczas gdy obecny koszt remontu całej linii do Lwówka to tylko ułamek tej kwoty - ok. 40-60 mln). Za kilka lat ten koszt wzrośnie kilkakrotnie, gdy infrastruktura zostanie rozkradziona albo popadnie w ruinę.
Jaka będzie kolejna akcja Rachwalskiego przeciwko linii lwóweckiej? Może sam podłoży się z ładunkami wybuchowymi pod mostem pilchowickim? Jakby dalej coś złego działo się z tą linią (a jest to bardziej niż pewne, że Rachwalski wymyśli kolejne akcje) to już wiecie, kto jest tu najbardziej podejrzany.
Pamiętam spotkanie 17 marca 2017 w Lwówku na temat przyszłości kolei. Na spotkaniu przedstawiciele Marszałka, pani poseł, przedstawiciele PKP PLK i Kolei Dolnośląskich, radni miejscy i powiatowi i widownia. Podczas dyskusji padało wiele słów że linie trzeba wyremontować z tym że z PKP mówili, że trzeba to zrobić porządnie i podawali dużą kwotę, ktoś z KD podawał dużo mniejszą. Padło też pytanie bez odpowiedzi dlaczego marszałek nie uwzględnił linii w dofinansowaniu RPO którym dysponował. Najciekawsze były jednak rozmowy w przerwie. Nie bylem ich uczestnikiem ale nie mam problemów ze słuchem. Przedstawiciel Kolei Dolnośląskich (z Zarządu) podszedł do przedstawiciela PKP PLK i z uśmiechem stwierdził: “przecież zarówno wam i nam nie zależy tak na prawde na tym bo to nieekonomiczne” (moge coś przekręcić ale taki był sens). Pan z PKP odpowiedział cyt. : ja tak nie myślę. A obecna przy tym pani (chyba od marszałka) tylko się zaśmiała. Nie wszystko dokładnie pamiętam ale tak to wtedy zrozumiałem. Komu zatem zależało i zależy na naszej linii a kto tylko udaje że mu zależy ? Każdy niech sobie wnioski sam wyciągnie.
Cała gownoburza została nakręcona przez niejakiego Rachwalskiego, całkiem przypadkowo do niedawna ultrasa PO w Wałbrzychu (zwolniony w czerwcu z Aquazdroju za brak wyników ekonomicznych), całkiem przypadkowo byłego prezesa KD. O jego zasługach dla ratowania mostu w czasach, gdy miał na to wpływ i możliwości - dzieje milczą.
To prawda. Jeśli kogoś należałoby wsadzić do więzienia za zniszczenie linii kolejowej do Lwówka, to byłby nim Piotr Rachwalski - były prezes Kolei Dolnośląskich, który zlikwidował wszystkie pociagi na tej linii, przez co popadła ona w ruinę. Teraz natomiast próbuje wykurzyć prodecenta filmu, żeby nie dopuścić do remontu tej trasy. Rachwalski zawsze nienawidził tą linię, bo ma umysł starego PKP-iarza, który potrafi tylko niszczyć.
Przed Mission Ipossible go uchronią, ale przed rdzą niestety nie, a reanimacja tego "zabytkowego" szkieletu będzie kosztowała tak hajs którego na tą linię nie ma i nie będzie.
Takie mamy niestety antykolejowe województwo. Urząd Marszałkowski NIE CHCE wyremontować linii kolejowej do Lwówka Śląskiego. Napisałem "nie chce" bo osobiście zbadałem grunt wysyłając pisma do przeróżnych instytucji w tym także do Ministerstwa Infrastruktury, Urzędu Marszałkowskiego. Drugi z Urzędów wielokrotnie utrzymywał że dąży do wyremontowania linii, jednak Ministerstwo Infrastruktury w piśmie z przed dwóch miesięcy kategorycznie zaprzeczyło jakoby takie plany były intencją UMWD we Wrocławiu.
W piśmie jakie otrzymałem z Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa z dnia 07.10.2016 czytamy:
"Ze względu na fakt, że linia kolejowa nr 283 ma charakter regionalny, prace inwestycyjne mogą być finansowane przez Urząd Marszałkowski Województwa Dolnośląskiego, np. w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Dolnośląskiego 2014 – 2020 (dalej: „RPO WD”). Jednocześnie należy zaznaczyć, że przedmiotowa linia nie została zarekomendowana przez Urząd Marszałkowski do wsparcia ze środków dostępnych w ramach RPO WD, a także nie została uwzględniona w liście intencyjnym zawartym 26.06.2015r. pomiędzy Województwem Dolnośląskim a PKP PLK SA w sprawie przygotowania i zrealizowania priorytetowych liniowych projektów inwestycyjnych."
Chwilę wcześniej (05.08.2016) Urząd Marszałkowski w odpowiedzi na zapytanie dot. Przedmiotowej linii odpisał.
"Równolegle nadal trwa analiza projektów kolejowych, możliwych do realizacji w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego (RPO) dla Dolnego Śląska. Jednym z rozważanych projektów jest rewitalizacja linii z Jeleniej Góry do Lԝóԝka Śl. Należy jednak podkreślić, że rewitalizacja taka była by możliwa w ramach RPO pod warunkiem efektywnego wykorzystania przez Polskie Linie Kolejowe SA dostępnych w alokacji środków dla realizacji innych projektów."
Jak widać wrocławski magistrat postanowił sprytnie umyć ręce od sprawy stanu technicznego linii 283 uzależniając przyznanie dotacji od alkokacji środków PKP PLK i jednocześnie nie rekomendując remontu tej linii w MIiB w Warszawie.
A na pisowskich portalach tłuszcza bolszewicka dziękują ministrowi za wygraną walkę z Covidem, że nie stoją w kolejkach do lekarza.
Jak mają stać w kolejkach skoro lekarze nie przyjmują pacjentów tylko telefoniczne porady udzielają.
Budynki Zakładu Orzeł w Mysłakowicach też zostały wpisane do Rejestru Zabytków przez Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, a potem właściciel je zburzył, karę zapłacił i ma się dobrze. Tak samo może być z mostem. Kara może być uwzględniona w biznesplanie produkcji. Naiwni są Ci, którzy myślą, że jak coś zostało wpisane do Rejestru Zabytków to już nikt tego nie zburzy. Wystarczy poczytać w necie ile takich przypadków już było.
Plany ambitne, ale widać, że dolnośląskie twardo stąpa po ziemi. Zarówno jedna jak i druga linia (Wrocław - Jedlina-Zdrój oraz Kłodzko - Stronie Śląskie) przybliżyłaby południową część dolnośląskiego do Śląska. Jest to właściwe podejście, bo dużo mieszkańców tej części województwa dojeżdża do pracy w konurbacji śląskiej. Zresztą co tu dużo pisać - Katowice wraz z okolicznymi miastami są silnym generatorem ruchu w komunikacji. Dla Dolnośląskiego dwa priorytetowe kierunki to właśnie Warszawa i Śląsk. Nie dziwi natomiast, że nie zdecydowano się aplikować z Programu Kolej Plus na inwestycje w sieć kolejową z Legnicy i Wałbrzycha w kierunku zachodnim i południowo zachodnim, gdyż jest to marginalny kierunek, co widać choćby po zapełnieniu pociągów, które za Wałbrzychem pustoszeją. Sąsiednie województwo raczej też nie zrealizuje tych inwestycji stykowych, bo ono ma ważniejsze linie do odtworzenia na swoim własnym terenie (linie 371, 14 i 365). Nie wiem ile z przedstawionych w artykule pomysłów ostatecznie zostanie zrealizowanych, ale przynajmniej widać, że Dolnośląskie ma trafną koncepcję rozwoju sieci kolejowej na swoim terenie, a jak nie zrealizują z tego programu to będą kolejne. Więc mam nadzieję, że się uda.
Wbijcie sobie do łba tępaki, że żadnej kolejki do Sobótki nie będzie. Mieszkańcy Dolnego Śląska nie będą finansować kolejnych bieda promocji dla kmiotów z Wsiocławia, których nie stać na bilety kolejowe. Natomiast zostanie wyremontowana linia kolejowa do Lwówka Śląskiego, bo potrzebują jej mieszkańcy i jest dużo atrakcyjniejsza turystycznie niż jakaś linia do Wsiobudki po krzakach. Zajarzyłeś tępoto? To przestań spamować wszystkie portale swoją zasraną Sobótką! Linia do Lwówka to trasa jest o wiele piękniejsza turystycznie, znaczenie komunikacyjne dla mieszkańców też dużo większe niż jakaś linia do Sobótki przez same wioski. A jak to co jest nie starczy na remont Sobótki, to trudno. Kasę będzie można wydać na remont innych linii, np. do Karpacza, Kowar albo Świeradowa. Najważniejsze żeby ta kasa się nie zmarnowała. Mieszkańcom Sobótki natomiast wystarczą autobusy.
Nie jestem ani z Wrocławia ani ze Świdnicy. Ale na zmianę mieszkam w obu miastach. Krótka piłka; Wrocław to główny śmietnik dolnośląskiej ziemi. Brud, smród, prostactwo. Nie wielu zostało rodowitych wrocławiaków. Miłych, kulturalnych i przede wszystkim inteligentych. Większość to hołota z zabużańskich wsi. Pato-kołchoz. Wstyd mieć taką stolicę województwa.
Jak to możliwe, że w XXI wieku ktoś jeszcze korzysta w codziennych dojazdach z wozu konnego? Przecież taki koń może ponarabiać wszędzie i kto to później posprząta? W dodatku słyszałam, że z wozu spadają pijani w sztok pasażerowie, którzy również potrafią załatwić się w miejscu publicznym lub obrzucać pustymi butelkami przechodniów. Nie wyobrażam sobie, żeby takie coś kursowało z Wsiocławia do Wsiobudki. Panie marszałku! Proszę natychmiast przerwać reaktywację linii do Sobótki i nie robić pośmiewiska z naszego Knyszogrodu! Już i tak cała Polska śmieje się z niego jak z drugiego Wąchocka, teraz będzie się śmiał cały świat!
Słyszałem, że od najbliższej korekty długie Impulsy jeżdżące do Zgorzelca mają zostać zastąpione jednostkami 36WE, w związku z bardzo słabą frekwencją za Węglińcem. Elektryfikacja miała poprawić frekwencję w pociągach na tej linii, a niestety nadal frekwencja jest średnio mniej więcej na pół szynobusu SA135. To dobrze, bo zwolnią się długie Impulsy, które będzie można przesunąć na linię 274, gdzie pociągi już obecnie jeżdżą nabite po dach (i frekwencja stale rośnie). No ale cóż, Zgorzelec w zestawieniu UTK stacji z największą wymianą pasażerów nie jest nawet w pierwszej dziesiątce w województwie. Tymczasem JG jest na piątym miejscu (jest najwyżej notowanym miastem spoza aglomeracji wroclawskiej, co oznacza, że sama generuje cały ten ruch) i jej pozycja stale się poprawia. Rewitalizacja linii do Karpacza, Kowar i Legnicy przez Płakowice na pewno jeszcze bardziej poprawi frekwencję w pociągach w tym regionie, tak więc zasadne jest myślenie już teraz o taborze na te trasy. Natomiast reaktywację takich linii jak Kondratowice - Łagiewniki, Kobierzyce - Piława Dolna, Chojnów - Rokitki czy Srebrna Góra - Bielawa można włożyć między bajki, tam nawet nie miałby kto jeździc pociągami skoro linie prowadzą przez same wioski. Tutaj gminy powinny po prostu zadbać o komunikację busową.