To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Kuszeli miasta i ogrody

Kuszeli miasta i ogrody

Do połowy stycznia w Galerii SKENE mieszczącej się w budynku jeleniogórskiego Teatru Norwida oglądać można wystawę fotografii Macieja Kuszeli zatytułowaną „Miasta i Ogrody”.

Prezentacja zorganizowana przez gospodarujące w galerii Stowarzyszenie Magna Silesia znakomicie wpasowuje się w charakter miejsca w jakim ją ulokowano. Odrealnione, nieco tajemnicze obrazy do złudzenia przypominać mogą także teatralną scenografię w jakiej osadzić można akcję niejednego dramatu spowitego aurą tajemniczości.

Artysta urodzony w Dusznikach Zdroju od lat związany jednak z Poznaniem proponuje zajrzenie do osobistego świata wyjętego z czasu i dosłownością krajobrazu. Estetyczne prace, choć opatrzone miejscami i datami śmiało obejść mogłyby się i bez lokalizacyjnego komentarza. Zwolennicy jasnych opowieści dzięki subtelnym podpisom dowiedzą się, że spoglądają oto na zaskakujące aurą zakątki Poznania, Krakowa czy Starogardu. Faktografia nie ma tu jednak większego znaczenia. Pozwala jedynie poznać geograficzne rewiry w jakich porusza się Maciej Kuszela w twórczych poszukiwaniach.

Leciwe, choć nowe zapisy wrażeń, mijających chwil, ulotnych wspomnień. W formie niczym stare fotografie znalezione na zakurzonym strychu, w zawilgoconej piwnicy czy zabałaganionej szufladzie z rodzinnymi pamiątkami, gdzie leżały rzucone od tak, nieobjęte jakąkolwiek troską o zapewnienie im trwałości. Poddane technicznym zabiegom i procesom trawiącym obraz, sprawiającym wrażenie niestaranności, zniszczenia, popadania w ruinę i nieodwracalnego umierania. Fotograficzne notatki pokryte plamami i rysami, nadgryzione, spleśniałe, toczone przez bakterie, zabijane światłem, wypalone czasem, zmierzające do nieuchronnego zaniku.

W pokrytych formą technologicznej niechlujności, starannie jednak zbudowanych kadrach próżno szukać opisu konkretnych miejsc. Technika fotograficzna jest tu narzędziem rejestracji ducha czasu, sposobem na podanie klimatu, ulotności, niepowtarzalności i opowieści autora o chwilowej co najwyżej naszej obecności w miejscach, które żyją własnym życiem. Choć wszędzie pełno śladów ludzkiej obecności, próżno szukać w nich konkretnych osób. Rozmyte postaci, niewyraźnie smugi, wspomnienie przejścia obok, spotkania na ulicy. Miejskie przestrzenie, budowle niczym plastyczne instalacje, zaaranżowane i wyimaginowane sytuacje bez znamion realności. Zastygające ogrody wrażeń i wspomnień. Warto zajrzeć do owego, bezsłonecznego świata jesiennej ciszy, w jaką spycha całkiem namacany świat warsztatowa sprawność twórcy. Także i po to, by przekonać się do czego służyć może prawdziwa fotografia nieuchronnie umierająca przecież od chwili powstania.