Właściciele piechowickiego zakładu wystosowali apel do mieszkańców Szklarskiej Poręby, którzy podjęli inicjatywę ratowania huty w swoim mieście. Chodzi o to, że używają oni nazwy „Julia”.
– Trzeba pamiętać, że „Julia” to zakład w Piechowicach, który nadal działa. Zatrudnia około 140 osób, który rocznie ściąga około 70 tysięcy turystów, stara się utrzymać na tym trudnym, szklarskim rynku – mówi Oliwer Kubicki.
Dodaje, że od momentu nagłośnienia akcji o ratowaniu huty, właściciele zakładu w Piechowicach odbierają telefony od swoich klientów i gości z całej Polski. - Niektórzy dzwonią i pytają, dlaczego zakład jest zrujnowany – mówi. – Musimy im tłumaczyć, że to nie chodzi o nasz zakład. Dlatego też apelujemy do mieszkańców Szklarskiej Poręby, by w swojej szlachetnej akcji, do której zresztą się przyłączamy, nie używali nazwy „Julia”.
W zamian proponuje używanie historycznej, niemieckiej nazwy huty – „Josephine”.
Obie huty przez wiele lat funkcjonowały jako jeden zakład (ten w Piechowicach od 1923 roku był oddziałem huty w Szklarskiej Porębie). W 2000 roku w hucie pod Szrenicą zaprzestano produkcji. W 2006 roku firma Kolglass kupiła od syndyka masy upadłościowej zakład w Piechowicach i prowadzi go do dziś pod nazwą „Julia”.
Komentarze (69)
Robert K. w swym publikatorze wyśmiał akcję pisząc, że pod apelem się podpisało zaledwie 70 osób.
Chłopie z PSL (Robert jest p.o. prezesa koła miejskiego!!! ) zmień informatora, bo ten cie oszukuje. Pod apelem podpisało się bowiem prawie 800 osób. Nie da się Robercie zrzucić winy na literówkę. To jest zwykła nierzetelność. A może to celowa robota? Nie pierwszy raz mijasz się z prawdą. Prawda?
70 czy prawie 800 to żadna różnica. Na Sokolińskiego w 2010 głosowało ponad 1600 wyborców. Te prawie 800 głosów poparcia pokazuje, że niektórzy już zmądrzeli. Do wyborów mądrzejszych będzie jeszcze więcej.
Kotuś, jeszcze tu ujadasz. Musisz być strasznie nieszczęśliwym człowiekiem, skoro całe dnie spędzasz wypisując swoje charakterystyczne pomyje. Myślałem, że powinieneś się leczyć, ale teraz widzę, że na leczenie już za późno.
Wczoraj, na zaproszenie burmistrza Szklarskiej Poręby - Grzegorza Sokolińskiego do lokalu gastronomicznego "Kaprys" przybył kandydat do PE Bogdan Zdrojewski. Minister kultury okazał się również znawcą i pasjonatem narciarstwa biegowego. Podkreślił jak ważne jest stworzenie infrastruktury umożliwiającej trenowanie talentów podobnych Justynie Kowalczyk, popierając tym samym dążenia Szklarskiej Poręby do powstania zimowego stadionu narciarstwa biegowego na Polanie Jakuszyckiej. Jasne stanowisko ministra Zdrojewskiego zadaje kłam nieprzychylnym nam opiniom specjalistów FIS od projektowania stadionów i narciarskich tras biegowych. Wizyta w Szklarskiej Porębie była częścią kampanii wyborczej Bogdana Zdrojewskiego , kandydującego w wyborach do Parlamentu Europejskiego z pierwszego miejsca listy Platformy Obywatelskiej w okręgu dolnośląsko-opolskim. Na wszystkich uczestnikach tego spotkania zrobiła ona duże wrażenie do tego stopnia, że niektórzy do późnych godzin nocnych nie mogli zasnąć z wrażenia.
No patrz. Do Polonii nie poszedł na pierogi.
Ani po widokówkę do pobliskiej księgarni :)
Co cię tak kłuje w oczy ta księgarnia? Załóż sam taką, fujaro, bo jak na razie żyjesz wciąż z maminej rencinki, a jedyna twoja działalność to pomyje wylewane w internecie pod nieliczoną liczbą nicków.
Kotuś. na ciebie w wyborach nie zagłosuje nawet 70!
Podpisało sie 800 osób ? Brawo....bo sie Piechowice dopisały pod apelem..
A do Kaprysu przyszło 1200
nie ważne ile przyszło osób do Kaprysu. Ważne, że kotuś się ośmieszył. Nie pierwszy i nie ostatni raz.
PKW podała oficjalne wyniki wyborów do PE. Uprawnionych do głosowania było 30 636 537, głosów ważnych oddano 7 069 485, to tylko 22,34%. Na Dolnym Śląsku uprawnionych było 2 328 361 a głosów ważnych 520 699, to jedynie 22,36% uprawnionych. PO zdobyła 195 696 głosów z tego większość 162 426 głosowała za Bogdanem Zdrojewskim, który do kandydowania się nie palił i nie miał na nie ochoty. On nie chciał ale musiała ale co można powiedzieć o wyborcach którzy na niego głosowani? Wybierali kogoś, kto posłem do PE nie chce być?
800 osób podpisało się pod apelem do ministra Bogdana Zdrojewskiego ale tylko 460 mu uwierzyło oddając na niego głos. Z rozsądkiem u mieszkańców Szklarskiej nie jest wcale źle. Znacznie lepiej niż we Wrocławiu.