To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Góry to za mało

Góry to za mało

Rozmowa z Grażyną Biederman - szefową promocji Szklarskiej Poręby

- Ludzie wciąż chcą przyjeżdżać w Karkonosze, do Szklarskiej Poręby?
Szklarska Poręba i Karkonosze wciąż są bardzo popularne. Ale najlepiej świadczy o tym fakt, że w sezonie, w weekendy przyjeżdża tutaj mnóstwo ludzi. Region postrzegany jest jako dobre miejsce do aktywnego wypoczynku i to jest atut. Ma to też ścisły związek z nowym stylem życia. Po ciężkim tygodniu chcą teraz wyskoczyć w jakieś ciekawe miejsce na weekend. Temu służą góry.

- Jak dziś skutecznie sprzedawać góry?
- Miasto takie jak Szklarska Poręba traktować należy w kategoriach produktu, który trzeba ładnie opakować i sprzedać. Góry należy traktować jak każdy inny produkt rynkowy. Trzeba zapewnić dobry marketing, reklamę i trafić w klienta. Trzeba budować i ocieplać wizerunek miejsca poprzez organizację wydarzeń sportowych i kulturalnych, eventów, żeby budzić przekonanie, że warto tu przyjeżdżać, bo jest co przeżyć.

- Same góry już nie wystarczą?
- Można tak powiedzieć. Jest kilka grup turystów. Jedni przyjeżdżają, żeby pochodzić po górach, wrócić i poczytać książkę. Inni idą w góry, ale tylko to im nie wystarcza. Potrzebują czegoś więcej - przejść się po mieście, pogadać z ciekawymi ludźmi, kupić pamiątki, zjeść coś dobrego. Ale największa grupa, o którą zabiegamy, to rodziny, które przyjeżdżają tu, by aktywnie spędzić wolny czas. Wędrowcy, rowerzyści, narciarze, którzy jednak nie poprzestają wyłącznie na sportowym wysiłku i kontakcie z przyrodą. Goście są bardzo wymagający. Większość inwestycji realizowanych dzisiaj, to przedsięwzięcia adresowane właśnie do nich.

- Dlatego pracujecie nad określeniem charakteru, marką Szklarskiej Poręby?
- Zaczęliśmy od kreowania wizerunku Szklarskiej Poręby jako miejsca aktywnego, pełnego magicznych zakątków. 2 grudnia na konferencji promocyjnej, przed otwarciem sezonu zimowego, chcemy zaprezentować logo miasta i nową stronę internetową. Logo, jakiego wcześniej nie było, bo dotąd jako znaku używaliśmy herbu. Wybierał je i opiniował specjalny zespół kluczowy złożony z lokalnych autorytetów i przedstawicieli branży turystycznej. Badaliśmy też jego odbiór wśród turystów za pośrednictwem ankiet, przez całe lato.

- Do pracy nad wizerunkiem miasta zatrudniliście też firmę konsultingową?
- Dokładnie tak, jak robią wszystkie poważne firmy, które dbają o markę swoich produktów. To praca wymagająca wiedzy, umiejętności, mnóstwa fachowych narzędzi, czasu i zaangażowania, opracowania odpowiedniej metodologii badań. To muszą robić fachowcy.

- Nie jest tak, że po prostu zabrakło wam własnych pomysłów?
- Nie. Logo miasta to nie jest znaczek, który się komuś przyśnił, czerpie z czyjegoś ulubionego koloru, i opiera rację bytu na zasadzie „mi się podoba”. Cała nasza strategia działania, a w niej i konkurs na logo, miała profesjonalne założenia. To skomplikowane zadanie.

- Skąd ten pomysł?
- Dwa razy byliśmy z burmistrzem na festiwalu miast polskich. Tam wyraźnie widać było, jak wiele z tego, co dzieje się dziś w dziedzinie promocji, ma ścisły związek z nowym określeniem, jakie pojawiło się u nas, czyli tzw. „marketingiem miejsc”. Duże, bogate miasta, które na to stać, już od pewnego czasu robią sobie duże kampanie promocyjne. To sprawdzony wzór z Zachodu.

- Szklarską Porębę stać na taki wydatek?
Stać, ale tylko dlatego, że korzystamy z tego rozwiązania w nieco inny sposób. Postanowiliśmy zrobić to sami, przy pomocy firmy konsultingowej, która jedynie nam doradza, przez co kosztuje nas to raptem kilkanaście tysięcy zł.

- Czujecie na plecach oddech konkurencji?
- Prawdziwą konkurencją dla nas są wyłącznie szybko rozwijające się miejscowości czeskie pod drugiej stronie gór. I Czesi zafundowali nam nie lada niespodziankę. Właśnie dowiedzieliśmy się, że tej zimy w naszej publicznej, polskiej TVP3 w nowoczesny sposób, wykorzystujący właśnie kamery pokazujące to, co dzieje się na stokach, promowane będą czeskie stacje narciarskie! Szok. Włączam sobie polską telewizję i tam oglądać będę wyłącznie czeskie stoki, bo nas na to nie stać. Telewizje oczekują ciężkich pieniędzy za takie komercyjne działanie. I Czesi znaleźli na to rozwiązanie systemowe. Takie kampanie finansowane są u nich z centralnych programów. Jesteśmy oburzeni sytuacją, w jakiej zostaliśmy postawieni. Przewodniczący naszej rady pojechał właśnie do Warszawy do pani minister od turystyki, zapytać, co ona na to, szczególnie w kontekście misji naszej telewizji publicznej.

- No, ale chyba nie oddajecie im pola bez walki?
- Oczywiście, że nie. Ale w takiej konfrontacji nie mamy większych szans... Za grube pieniądze kupujemy czas antenowy np. w komercyjnym TVN-ie, płacąc po kilkanaście tysięcy za serię kilkusekundowych wejść reklamowych na antenie, bo co najwyżej na to nas stać. Ale sięgamy też po inne rozwiązania. Właśnie omawiamy szczegóły współpracy z austriacką firmą, od lat z powodzeniem działającą w całej Europie, która złożyła nam właśnie ciekawą ofertę m.in. na realizację przekazu obrazu z kamer umieszczonych w najatrakcyjniejszych miejscach regionu on-line w internecie i za pośrednictwem europejskich kanałów telewizyjnych. Wszystko wskazuje na to, że z niej skorzystamy. Zdaje się, że również Świeradów jest tym zainteresowany.

- A propos Świeradowa Zdroju. Wyrastający wam pod bokiem ośrodek narciarski budzi jakieś zaniepokojenie w Szklarskiej Porębie?
- To jest akurat dobra konkurencja, które każe nam zmierzyć się z ofertą Świeradowa i zdynamizować własny rozwój. Odpowiedzieć na to, co tam się dzieje, własną propozycją. Ale Świeradowa, Karpacza, czy innych ościennych gmin nie sposób traktować jako konkurencję. Bo tu od lat zabiegamy o partnerstwo i współpracę, która powinna nam służyć, bo wzajemnie wzbogacamy swoje propozycje. Tym bardziej że do np. Świeradowa przyjeżdzać będzie trochę inna klientela - zorientowana na spa, uzdrowisko, do którego teraz dołączyć będzie można narty. Kolej gondolowa bardzo wzbogaci ofertę Świeradowa. Ale też i naszą. Jeśli gdzieś obok powstaje nowy ośrodek narciarski, na początku na pewno wiele osób pojedzie tam choćby z czystej ciekawości, żeby zobaczyć, jak to funkcjonuje. Ale nie oszukujmy się. Kompleks ski-areny Szrenica to wysoki poziom nartostrad i możliwości uprawiania narciarstwa, jakich nie ma w Świeradowie. Tam będzie uzdrowisko, u nas sport. Karpacz postawił na potężne inwestycje, czyli kompleksową obsługę klientów w wielkich obiektach hotelowych. A to jeszcze inny kierunek. Tam działalność polegać będzie przede wszystkim na obsłudze kursokonferencji, spotkań integracyjnych. Będzie to oferta dla tych, którzy przyjeżdżać będą z miasta i dobrze czuć się będą w większym gronie gości. My oferujemy ciszę i spokój Gór Izerskich, narty w Karkonoszach. Karpacz traci kameralność, ale zyskuje innych klientów. Takiej konfrontacji się nie obawiam.

- Zupełnie zarzucone zostały już pomysły o transgranicznych centrach turystycznych, czyli np. polsko-czeskich stacjach narciarskich?
- Nie, ale one wciąż zbyt wolno dojrzewają na biurkach urzędników, do których nie zawsze mamy dostęp. O tym głośno się mówi od lat, ale dla nas nic z tego nie wynika.

- Ale może nie trzeba oglądać się na urzędników wyższych szczebli i samemu tu na miejscu dogadać się z Czechami np. na wspólne karnety?
- Owszem, można i tak, ale pamiętać trzeba, że w takiej sytuacji będziemy wciąż tym biedniejszym, słabszym partnerem. Bo to oni będą sprawniejsi w pozyskiwaniu środków, mocniejsi za sprawą lepiej wspierających ich instytucji centralnych. I przez to oni dyktowaliby warunki współpracy.

Rentgen
Grażyna Biederman - kierownik Referatu Promocji Urzędu w Szklarskiej Porębie. Absolwentka Zespołu Szkół Hotelarsko-Turystycznych w Jeleniej Górze. Później studiowała komunikację społeczną w Wyższej Szkole Zawodowej w Wałbrzychu. Od 1994 roku zajmuje się informacją turystyczną i promocją miasta. Ma dwójkę dorosłych już dzieci i od pięciu miesięcy wnuka Igora. Mąż Krzysztof jest inżynierem elektrykiem. Jej pasją jest stary domek w Gierczynie do wiecznego remontu.

 

Komentarze (1)

ich kann es Leider nicht lesen aber sieht gut aus :woohoo: :woohoo: :angry: :D :D