Widzowie zostali zabrani w podróż do przeszłości, ściślej – do maja 1945 roku. Scenariusz był bardzo prosty: niemieckie wojsko, wycofując się z tych ziem, uciekało ze złotem Wrocławia. Niemcy wiedzieli, że nie mają szans na skuteczną ucieczkę, chcieli uniknąć konfrontacji z Armia Czerwoną, dostać się w niewolę w ręce Amerykanów, co dawało im jakieś szanse na przeżycie i późniejszą ucieczkę.
Ze strony niemieckiej były grupy Wafen SS, złożone m.in. z Estończyków. Stąd estońskie flagi na niektórych pojazdach. – Te grupy rzeczywiście walczyły tu w 1945 roku, wycofywały się co Czech – wyjaśnia Mikołaj Klorek ze studia historycznego Huzar, który na bieżąco przez mikrofon omawiał przebieg finału.
Transport ze złotem został zaatakowany aliantów. – Spotkały się tu trzy komponenty: amerykański, złożony z doborowych jednostek Rangersów, komponent czerwonoarmistów i 2 Armii Wojska Polskiego, którzy też walczyli na tych terenach – wyjaśnia Mikołaj Klorek. – Na koniec uciekających z transportem Niemców powstrzymali... Brytyjczycy.
– Niestety, nadal nie mamy potwierdzenia, czy faktycznie tutaj byli wysyłani agenci Brytyjskiej Jednostki Specjalnej – wyjaśniał lektor.
W trwającym kilka dni rajdzie uczestniczyło około 200 rekonstruktorów z grup z całej Polski oraz ponad 30 różnego rodzaju pojazdów. Były takie perełki, jak samoloty Taylorcraft Auster Mk. IV, replika myśliwca FW-190, niszczyciel czołgów Jagdpanzer czy czołg lekki M5 Stuart.
– Bardzo mi się podobało, to było jak film, żywa lekcja historii – przyznała Katarzyna Marciniak, która przyszła na pokaz z dwójką dzieci. Synowi Kubie najbardziej podobały się przelatujące samoloty. No i eksplozje podczas inscenizacji. Córka Julia była zafascynowana strojami rekonstruktorów. – Wyglądają jak prawdziwi żołnierze – przyznała.
Komentarze (1)
Byłem na tej inscenizacji na lotnisku, stałem na hałdzie piachu i nagrywałem film oraz robiłem zdjęcia które chciałem opublikować w internecie. Ustawiłem się w taki sposób aby nie było widać publiczności która znajdowała się poniżej. Niestety na moim filmie słychać w tle osoby które stały koło mnie. Gdy powiedziałem im, że chcę film opublikować to nie zgodzili się. Czyli skorzystali z tzw. „prawa do wizerunku”. Kiedyś nawet jeździłem z grupą rowerzystów którzy straszyli mnie sądem za to, że robię sobie zdjęcia, że byłem na wycieczce z grupą rowerzystów w której byłem zrzeszony i płaciłem składki. Ze względu na panujące „prawo do wizerunku” wystąpiłem z tej grupy. A wracając do inscenizacji to wszystkie filmy i zdjęcia musiałem pokasować. Pierwszy i ostatni raz straciłem czas na takie imprezy gdzie działa „prawo do wizerunku” i nie można opublikować filmu. Bo co? Bo głos kogoś przypadkowego słychać na filmie? Przecież oczywistym jest, że każdy będzie na takiej imprezie robił filmy i zdjęcia oraz je publikował. Skoro komuś to nie odpowiada to niech nie chodzi na takie imprezy. Szanowni Państwo o „prawnych i wizerunkowych” poglądach udajcie się proszę do chirurga, bo na wizytę u psychiatry jest już niestety za późno :(