Uczestnicy sami sobie dyktują tempo, sami też decydują, w którym miejscu i na jak długo zatrzymają się na odpoczynek.
- Nie wiem jeszcze, gdzie będziemy spać - powiedział nam MichałBarciś, który na trasę wyruszył z ojcem Ireneuszem. - Nie planujemy tego, jak będziemy zmęczeni, pomyślimy o odpoczynku.
Michał uczestniczy po raz drugi w rajdzie, w ub. roku przeszedł 114 kilometrów. Do końca zabrakło naprawdę niewiele. Ma motywację, by przejść całą trasę w tym roku.
- To nie ma znaczenia, czy przejdę czy nie – powiedział nam Mateusz Dejnarowicz, jeden z inicjatorów rajdu, który w poprzednich latach dwukrotnie przeszedł całą trasę. - Najważniejsze, że się tutaj spotykamy i że w ten sposób pamiętamy o Danielu i Mateuszu.
Przejście Kotliny organizowane jest na cześć dwóch ratowników GOPR – Daniela Ważyńskiego i Mateusza Hryniewicza, którzy w 2005 roku tragicznie zginęli w Karkonoszach. Inicjatorem tego przedsięwzięcia są ich koledzy – ratownicy GOPR.
- Niektórzy narzekają, że nie mogą się wycofać tam, gdzie chcą. Ale taki właśnie jest ten rajd – trudny i nieprzewidywalny. I każdego dopada kryzys – podkreślił Mateusz. - Ważne, jak sobie z nim poradzi.
Śmiałkowie mają przed sobą nie lada zadanie. Już w miejscu startu (dolna stacja wyciągu w Szklarskiej Porębie) było bardzo zimno. - W górach jest mgła, może też spaść deszcz – ostrzegał Mariusz, drugi z organizatorów. Na trasie jest jeden punkt żywieniowy, są też punkty kontrolne oraz wyznaczone miejsca, w których będzie można zejść z trasy i wycofać się.
Miejmy nadzieję, że tych będzie jak najmniej. Najwytrwalsi spodziewani są w niedzielę przed godz. 20. w miejscu startu. Trzymamy za nich kciuki.
Komentarze (2)
maja zdrowie, to prawdziwe wyzwanie,
ale z pewnością ciekawsze zajęcie niż mieszczańskie siedzenie za telewizorem
..Sprawdzcie ..czy nikt NIE zapomnial ALKOHOLU na droge !..