Jak co roku, plac Ratuszowy wypełniły stoiska w produktami regionalnymi. Czego tam nie było! Od świecącej w blasku słońca biżuterii, po pachnące wędliny, punkty ze świeżym pieczywem.
Sporym zainteresowaniem cieszyło się stoisko z Podpłomykami Cysterskimi. W zasadzie była to pajda z dodatkami, wypiekana w piecu. – Jest to ciasto żytnie na zakwasie piwnym – tłumaczy Jarosław Mazik z Bolkowa, który prowadził stoisko. – Mamy opcję tradycyjną – cysterską, czyli cebula, śmietana, czosnek, a także wersję współczesną: sos pomidorowy, szynka, pieczarki i ser. Wkładamy specjał na 3minuty do pieca, wyjmujemy i jest świeżutki i chrupiący. Wszystko jest ekologiczne, bez ulepszaczy i innej chemii.
Ekipa z Bolkowa uczestniczy w wystawie po raz pierwszy. – Na razie jest fajnie, zainteresowanie jest duże. Najlepiej schodzą podpłomyki w wersji tradycyjnej – przyznaje.
– To glina z szamotem ogniotrwałym, wypalana w temperaturze 1200 stopni – pokazuje oryginalną misę w kształcie zdeformowanego liścia Bogusława Rudnicka z Galerii pod Aniołem w Dobkowie. Na ich stoisku oczy przykuwał ręcznie formowany durszlak, maselnice, misy. Wszystkie przedmioty były starannie zdobione. – To przedmioty codziennego użytku, żadne łapacze kurzu. Nadają się do piekarnika, do zmywarki. I niepowtarzalne, bo nie używamy form – dodała Agata Rudnicka, córka pani Bogusławy. – W takim kuflu kawa czy herbata jest ciepła do godziny czasu. Glina ma takie właściwości, że szybko przyjmuje ciepło, ale dłużej je oddaje – wyjaśnia pani Bogusława.
W swojej zagrodzie w Dobkowie kobiety promują zapomniane zawody. – Dzisiaj rynek zalewa chińszczyzna. My pokazujemy, jak takie przedmioty robiono kiedyś. Przychodzą do nas dzieci i młodzież. Kiedy zaczynają pracować z gliną, doceniają i widzą, że nie jest to takie proste. I na koniec to wrażenie, że kupiłem, ale zrobiłem sam taki przedmiot – mówią.
– Kuuutaaaasssiiiikkiiii – wołała Małgorzata Bliskowska z kuchni rycerskiej, zachwalając specjał, który wyrabia. – Zajmujemy się rekonstrukcją produktów ze starych przepisów.
Przepis na „kutasika” pochodzi z XVIII wieku. – Był to czas, kiedy cała szlachta i magnateria zachwyciła się francuskimi pasztetami i ciastem – mówi pani Małgorzata. – A ponieważ masło wówczas było bardzo drogie, to na takie specjały mogli sobie pozwolić tylko najbogatsi. Tak zwanej szlachty zagrodowej nie było stać na takie masło, wymyślili więc coś innego. Rozwałkowywali bardzo cienko ciasto na bułkę pośną, układali je warstwami i wkładali to do pieca, żeby przypominało to ciasto francuskie. A zamiast pasztecików wymyślili „kutasiki”: cienką warstwę ciasta pośnego „zakutali” w kiełbaskę – tłumaczy. – Jesteśmy już chyba jednymi z nielicznych, którzy odtwarzają te smaki.
– To rekordowa wystawa pod względem liczby wystawców – przyznaje Piotr Miedziński, prezes Karkonoskiej Agencji Rozwoju Regionalnego, która jest organizatorem przedsięwzięcia. – W przyszłości planujemy rozszerzenie jej na dwa dni.
W piątkowym konkursie wręczono po trzy równorzędne nagrody w dwóch kategoriach: „Najciekawszy Produkt Karkonoski” oraz „Karkonoski Produkt Spożywczy”. Otrzymali je:
Najciekawszy Produkt Karkonoski:
– Przenno-żytnie Pierniki z Oleśnicy Danuty Komuszyny za produkt: zegar z piernika
– Gospodarstwo Ekologiczne „Kozia Łąka” za produkt: ser kozi z imbirem
– Martina Hlouskova – Syropy ziolowe za produkt: rokitnikowy syrop
Karkonoski Produkt Spożywczy:
– masarnia „Markor” za produkt: kiełbasa niedźwiedzia
– Reznictvi a uzenarstvi u Rydvalu za produkt: kiełbasa ziołowa
– piekarnia „UliJanka” Urzuli Klejps za produkt: chleb żytni na zakwasie
To bardzo miłe wyróżnienie, nie spodziewaliśmy się – przyznaje Urszula Klejps, która z mężem Janem prowadzi piekarnię UliJanka w Piechowicach.
Nagrodzony chleb pytlowy żytni ma bardzo prosty skład. – Jest tam tylko mąka, woda i sól – mówi pan Jan. – Dużo bardziej skomplikowany jest wyrób tego chleba. Samo przygotowanie zakwasu trwa 33 godziny. Żeby zrobić stuprocentowo żytni chleb, potrzeba bardzo dużo cierpliwości.
Przyznaje, że propozycja ta weszła już do codziennej oferty piekarni. – Okazało się, że bardzo dużo ludzi szuka takiego chleba – mówi Jan Klepjs.
Zadowolenia nie krył też Łukasz Grabowiec, właściciel nagrodzonej wleńskiej masarni „Markor”. – Bardzo mnie to cieszy – przyznał. Z czego jest kiełbasa niedźwiedzia? Prowadzący żartował, że z niedźwiedzia. – Nie – śmieje się Ł. Grabowiec. – Jest w niej bardzo zdrowy czosnek niedźwiedzi, do tego czosnek świeży. Więcej nie powiem, bo już zdradziłem prawie całą recepturę – mówi. Kiełbasa przypadła do gustu nie tylko jurorom konkursu. – Już przed ogłoszeniem wyników jej nie miałem – mówi.
W sobotę 5 września godz. 10.00-16.00 na jeleniogórskim Placu Ratuszowym odbędzie się XXVIII Kiermasz Ekologiczny producentów zdrowej żywności oraz gospodarstw oferujących usługi agroturystyczne.
Komentarze (6)
Nic oryginalnego. Zwykle pieczywo, kielbachy jak w sklepach. Tanie plastikowe lub szklane koraliki, szklo, chleb ze smalcem jako pajda. Typowa jeleniogorska kicha. I co tu ma byc dobrego??
Takie cos to w kazdym sklepiku mozna kupic.
To zasuwaj do biedry po hiszpańskie pomidory...
Czy wystawcy są pod nadzorem sanepidu zgodnie z ustawa o bezpieczeństwie żywności i maja zgodą na wprowadzanie tej żywności do obrotu ??
nikt nikomu nie każe tam kupować.
Niewielu ma też możliwość kupienia, bo przeciętny obywatel w piątek jest w pracy/szkole. Dla czego nie w weekend ta impreza???
A ten chleb pytlowy to niech je ten piekarz co go piecze bo na początku jak go zaczeli piec to był dobry a teraz to jest nic nadzwyczajnego .G