Adam Z. latem ubiegłego roku zamordował dwie mieszkanki Kowar. Sprawca od razu przyznał się do winy, opowiedział wszystko ze szczegółami, a potem pokazywał w czasie wizji lokalnej, jak obezwładniał ofiary, jak tłukł je kamieniem i zaspokajał się seksualnie.
Obie kobiety zostały napadnięte w lasku, w okolicach tzw. dworku w Kowarach. Między jednym a drugim zabójstwem minęło 16 dni. Pierwszą kobietę brutalnie zgwałcił, a potem roztrzaskał jej prawie głowę kamieniem. Ciało wrzucił do studzienki kanalizacyjnej i przykrył gałęziami i błotem. Po kilkunastu dniach znowu zaczaił się w lasku. Ewa szła do pracy. Nim zdążył ją upokorzyć, już nie oddychała. Nie przeszkadzało mu to, że w podobny sposób, jak z pierwszą ofiarą osiągnął satysfakcję seksualną z trupem. Jej ciało też wrzucił do studzienki.
Na zwłoki obu kobiet natrafili krewni Ewy, którzy następnego dnia szukali jej, a wiedzieli, że tędy chodziła do pracy.
- Znajomi widzieli go, jak w zakrwawionym ubraniu, jakieś dwie godziny po zabójstwie mojej córki, siedział pod sklepem i prosił o papierosa. A wcześniej, jak wychodził z rowu przy lasku, jechał inny znajomy i widział go. Ale przecież nie przypuszczał, że to morderca. Wie pan, jest mi go szkoda jako człowieka, ale zabrał mi jedyną córkę. Nasze życie wywrócił do góry nogami, już nic nie będzie tak, jak było mówiła po wyjściu z sali rozpraw Renata Eliasz, matka zamordowanej Ewy.
Zdaniem sądu, zbrodnie dokonane przez Adama Z. zasługują na szczególne potępienie. Ten recydywista działał z wyrachowaniem, nie było przy tym afektu i działania, które byłoby wynikiem, jakiegoś nieoczekiwanego obrotu wydarzeń.
Oskarżyciel twierdził, że spirala zdarzeń z udziałem oskarżonego, jego wcześniejsze czyny, za które był karany, doprowadziło do tego tragicznego skutku. Z kolei obrona argumentowała, że Adam Z. wychowywany od dziecka w złym środowisku nie miał szans na to, by być inaczej ukształtowanym.
- I z obiema tezami trzeba się zgodzić, choć te negatywne warunki środowiska, w których oskarżony dorastał nie są żadnymi okolicznościami łagodzącymi. Tym bardziej, że wcześniejsze kary pozbawienia wolności nie przyniosły żadnych rezultatów w postawie oskarżonego – mówił sędzia Andrzej Kot.
Sąd zauważył też, że w innych porządkach prawnych za zabójstwa orzekana jest kara śmierci, a czyny popełnione przez Adama Z. „mieściłyby się w kanonach orzekania kary eliminacyjnej”.
Wampir z Kowar będzie się mógł ubiegać o warunkowe, przedterminowe zwolnienie najwcześniej po 30 latach. Obrońca mężczyzny, mec. Marcin Karp zapowiedział złożenie apelacji. W mowie końcowej wnosił o rozsądną karę.
Komentarze (1)
Na blogu kryminalnym Polskie Pato jest artykuł o szczegółach tej zbrodni, bardzo polecam http