Faworytem tego meczu jeszcze przed pierwszym gwizdkiem był Śląsk, który w tym sezonie nie przegrał ani razu. Co prawda jeleniogórzanie jechali do Wrocławia podbudowani zwycięstwem z silną Stalą Ostrów, ale nie mieli wystarczających argumentów, by przeciwstawić się wrocławianom.
Lider grupy D II ligi koszykówki nie pozostawił najmniejszych złudzeń, kto jest lepszy: od początku narzucił swoje tempo i po ośmiu minutach prowadził 18:0 i emocje się skończyły. Śląsk z każdą kolejną kwartą powiększał wypracowaną przewagę.
Częściowym usprawiedliwieniem może być fakt, że lider Sudetów Łukasz Niesobski odczuwał jeszcze skutki choroby. Nie wyszedł w podstawowym składzie, a w całym meczu zagrał tylko 20 minut. Jeleniogórzanie zagrali bardzo nieskutecznie, trafili tylko 14 rzutów za 2 punkty na 52 próby (skuteczność 27 procent), a za 3 punkty trafili jedynie dwa razy na 16 prób. Był to mecz z tych, o których trzeba jak najszybciej zapomnieć.
Śląsk Wrocław – Sudety Jelenia Góra 96:45 (20:4, 15:10, 28:13, 33:18)
Sudety: Minciel 13, Ł. Niesobski 10, Zuber 8, Ostrowski, Wilusz i Szmidt po 4, Raczek 2, Serbakowski i Plewa.
Komentarze (1)
i tyle warta jest ta nasza koszykówka...