To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Czy Małgosia podbije Opole?

Czy Małgosia podbije Opole?

Za trzy dni w Opolu Małgosia Rostoczyńska wystąpi jako szósta z ósemki debiutantów (sześcioro laureatów programu „Śpiewaj i walcz”, laureatka „Szansy na sukces” i zwyciężczyni konkursu opolskiego MOK) i zaśpiewa „Dziwny jest ten świat” Czesława Niemena, a więc piosenkę, którą przypieczętowała swój sukces w programie dającym przepustkę do Opola. Maryla Rodowicz, która przygotowywała uczestników finałowego odcinka „Śpiewaj i walcz” powiedziała wtedy: „To było porażające. Zrobisz wielką karierę”. Jurorzy byli podobnego zdania – Małgosia zdobyła komplet punktów i wygrała program.

Czy po występie w opolskich debiutach będzie można powiedzieć, że zapowiedź Maryli Rodowicz się spełnia? To zależeć będzie także od widzów, bo o wynikach koncertu zadecydują głosy SMS-owe. Małgosia bardzo liczy, że przyjaciele i znajomi z rodzinnej Świerzawy, ale także Jeleniej Góry, Kamiennej Góry (gdzie się urodziła), Złotoryi i innych okolicznych miejscowości pomogą jej.

Już pomogła jej Krystyna Prońko. Najsurowsza z jurorów programu „Śpiewaj i walcz” właśnie Małgosię i Martynę Ciok zaprosiła do Kliczkowa, na warsztaty, które prowadziła przy okazji Blusa nad Bobrem. Małgosia wciąż pozostaje pod wrażeniem wokalistki opowiadając jak wielu rzeczy ja nauczyła, ale też o świetnej zabawie, jaką zafundowała swoim podopiecznym. „Pani Krystyna to, pani Krysia tamto…” – Małgosia mówi w co drugim zdaniu.

Takich ludzi, dzięki których pomocy Małgosia mogła wystartować w programie było więcej. Przede wszystkim Wiesław Gałuszka z podświerzawskich Podgórek. Mama Małgosi, pani Lidka, jest przekonana, że bez niego nie byłoby ani udziału w programie, ani sukcesu. – Nie jest nam lekko, a każdy taki wyjazd do Warszawy to wydatek ok. 1000 zł. Telewizja zwracała tylko część kosztów przejazdu. Gdyby nie pan Wiesiek, nic by z tego nie było.

To nie jedyna osoba, która pomagała, ale jemu zawdzięczają najwięcej
A całe to zamieszanie wzięło się właściwie z przypadku.
- To moja ciocia wypatrzyła zapowiedź programu w telewizji, a mama wyciągnęła mnie na casting do Wrocławia. Nie wierzyłam, że się uda. Gdy wyczytywali zakwalifikowanych do „pięćdziesiątki” zajmowałam się zupełnie czymś innym. Nagle mama zaczęła mnie szarpać i woła „to ty, to ty” – wspomina Małgosia.

A potem były dwa miesiące olbrzymiego zamieszania. – Oj sporo Małgośka napłakała. Chyba w każdym programie swoją porcję łez wylała. Raz bała się, że nie da rady zaśpiewać, innym razem, że nie pozwalają ubrać tego co chciała. Ale zawsze przed występem stres mijał i na scenie dawała z siebie wszystko – opowiada jej mama. I dodaje, że generalnie atmosfera była bardzo dobra, choć kilka przykrości jej córkę spotkało, choćby dosadne „Ruszaj się k… na tej scenie” jednego z reżyserów.
- Nie wytrzymałam wtedy, przecież zwracał się tak do 16- latki. Zrobiłam awanturę i już się to nie powtórzyło.

Na szczęście więcej było tych dobrych zdarzeń. Obie, i Małgosia, i Lidka podkreślają bardzo dobry kontakt i świetną współpracę z jurorami programu oraz z osobami, które przygotowywały uczestników. Także z rywalami – atmosfera była raczej przyjacielska niż zdominowana walką. Mają nadzieję, że tak samo będzie w Opolu.

Komentarze (1)

Za jakie 3 dni jak śpiewała w piątek a Wy to dodaliście w piątek. Skąd bierzecie te informacje wystarczy :pinch: czytać program TV