Michał Kasztelan, prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej w Jeleniej Górze, rozkłada na stole zdjęcia. Widać na nich sterty rzuconych na trawnik odpadów.
- Tak właśnie notorycznie bywało przy pojemnikach ustawionych przy ul. Staszica - mówi. - Okoliczna ludność urządziła sobie przy nich dzikie wysypisko śmieci. Poleciłem pojemniki zabrać i tyle. Teraz dzwonią i proszą, by znowu je postawić. Pytam: po co?
Podobna sytuacja miała miejsce jeszcze w kilku punktach miasta: w Malinniku, na Widoku czy przy ul. Krośnieńskiej, Łazienkowskiej i Granicznej. Ta ostatnia znajduje się prawie pod oknami prezesa Kasztelana.
- Jakie tam samochody podjeżdżały pod pojemniki! - kręci głową Michał Kasztelan. - Potem w tych mercedesach otwierały się tylko elektryczne szyby i wylatywały z nich worki pełne śmieci. Na chodnik i na trawę. Pojemniki poleciłem zlikwidować. Teraz jest spokój.
Po raz pierwszy MPGK rozpoczęło segregację odpadów w 1992r. Ustawiono wtedy w różnych punktach miasta pojemniki na plastikowe butelki. Nie zdały egzaminu, gdyż wrzucano do nich dosłownie wszystko: od ubrań po obierki po ziemniakach. Tylko butelek brakowało... Po raz drugi firma segregację rozpoczęła w 1999r. Wtedy kubły zamknięte zastąpiły otwarte - „siatkowe”. Tym razem egzamin zdały.
Obecnie w Jeleniej Górze MPGK posiada prawie 400 pojemników na plastiki, 158 na szkło i 19 na makulaturę. Było 20, ale jeden spalili wandale. Od roku firma zbiera również odpady elektroniczne.
- Z jednej strony jeleniogórzanie chcieliby, żeby było w mieście czysto i ekologicznie, a z drugiej strony robią wszystko, by kubły na odpady nie stały na ich gruntach - mówi jeden z pracowników MPGK. - Mamy z tym dużo kłopotów.
Rzeczywiście, część śmietników musiano przenieść w inne miejsca, ponieważ na ich sąsiedztwo nie godzili się gospodarze i właściciele terenu. Michał Kasztelan w niektórych przypadkach nawet się im nie dziwi.
- Przez długi czas jeden z jeleniogórzan godził się, by śmietnik znajdował się przy jego domu - opowiada. - Potem jednak kazał nam go zlikwidować, bo sąsiedzi rzucali mu na trawnik worki ze śmieciami. Mało tego, straż miejska chciała go za bałagan ukarać. Miał dość.
Cały artykuł w "Nowinach Jeleniogórskich" nr 43/09.
Na zdjęciu: Dziki śmietnik w Cieplicach... MPGK zabrało pojemniki na plastiki i szkło, bo było jeszcze gorzej.
Komentarze (2)
..gdyby ludzie wierzyli w Świętowida .. to by tego NIE czynili ! ~Szkoda,ze mamy innego
"Boga" !! ~Ksiądz przedstawiciel tej wiary .. normalnie olewa wszystko i NIE uczy swoich
*owieczek poszanowania tego,co stworzył Stwórca !
Skoro MPGK jest miejskie, niech służy miastu, niech je porządnie wysprząta i nie zabiera ludziom śmietników. Zawsze jakieś barany (przepraszam te prawdziwe!) się znajdą i zrobią dzikie wysypisko. Tak się dzieje i nie ma co bajek o mercedesach opowiadać. Trzeba się wziąć do sprzątania i już!