W drugiej tak jak w pierwszej odsłonie jeleniogórzanie grali bardzo nierówno. Z dobrej strony pokazał się Wojciech Klimek, który kilkakrotnie był nagradzany brawami za walkę podkoszową i to głównie dzięki jego postawie Sudety prowadziły sześcioma punktami.
Później jednak Klimek zmarnował wyborną okazję do podwyższenia wyniku, a goście w odpowiedzi trafili dwie „ trójki” i był już remis. Do końca kwarty Sudety walczyły o utrzymanie wyniku. Równo z syreną trafił Alan Urbaniak zza lini 6,25 m. i dzięki temu do przerwy było 29:29. Po zmianie stron rywale z byłym jeleniogórskim graczem - Jędrzejem Jankowiakiem na czele wzięli się do pracy i po chwili prowadzili ośmioma punktami. Jednak Sudety nie pozostawały dłużne, a celne trójki Niesobskiego czy Samca zmniejszyły rozmiary porażki przed ostatnią odsłoną do jednego punktu 42:43.
Jeleniogórzanie byli zarazem blisko i daleko wygrania w tym meczu. Nadzieję na zwycięstwo w serca kibiców wlał Krzysztof Samiec, który rzucał zza linii 6,25 na minutę przed końcem spotkania. Samiec trafił, do tego był faulowany, a na tablicy wyników było 53:54. Uradowani kibice wstrzymali oddech, ale poszkodowany nie trafił osobistego. Później jednak rehabilituje się i rzutem za dwa wyprowadza Sudety na prowadzenie 54:53. Po błędach rywali, Sudety znów są w posiadaniu piłki i wyprowadzają piłkę z boku. Niesobski szuka partnerów, ale żaden z nich nie kwapi się, aby ją przejąć. Sędziowie odliczają pięć sekund i gwiżdżą na korzyść Żubrów. Niesobski zbyt długo utrzymywał piłkę z boku i piłka powędrowała w ręce przyjezdnych. Do końca Sudety starały się naprawić ten „szkolny” błąd, ale zabrakło już czasu. Goście dołożyli kolejne punkty i było już po meczu.
Komentarze (1)
a moze to nie blad koszykarzy