Na miejscu są już pracownicy "Wodnika". Prawdopodobnie pękło przyłącze lub rura o średnicy 350 milimetrów. Zakręcono zasuwy, pracownicy czekają aż opadnie woda, następnie przystąpią do prac naprawczych. - Jeśli będzie taka potrzeba, na miejsce wysłany zostanie beczkowóz - zapewnia Zbigniew Rzońca, rzecznik prasowy "Wodnika".
Komentarze (6)
Dramat mieszkańców trwa.Ubytki wody zostaną uwzględnione w opłacie za odpady.Pilnujcie wodomierzy głównych moga wskazywać zwiekszone rozbieznosci względem wskazan wodomierzy w mieszkaniach.Tak na marginesie to czemu prezydent wzoruje się na Trzaskowskim?Nalezy się cieszyć ze to nie jeb..ła rura z go..ami
To Pan Rzońca jest na miejscu i rozlewa wodę do wiader ???
Nie to pan Mroz i pan Leszczyk stawiają maszt flagowy
Coraz częstsze te awarie wodociągów. Widać inżyniery w Wodniku coraz zmyślniejsze.
Idiotyczny wpis. Ale rzeczywiscie inzyniery powinni siedziec pod ziemia i trzymac udami rury, zeby nie pekały. Jestescie maruderzy żałośnie beznadziejni. Im mniej rozumiecie, tym wiecej macie do powiedzenia. A. Sie dziwie ze sami nie pilnujecie tych rur, bo mentalnym poziomem i swiadomoscią, jestescie wlasnie 1,5m ponizej dna.
Brawo!