W czasie uroczystego nabożeństwa ks. Stefan Wojda – pijar i proboszcz parafii św. Jana Chrzciciela z Cieplic, któremu towarzyszyli trzej inni zakonnicy oraz miejscowy proboszcz, ks. Grzegorz Krzystek, wspominał piękny życiorys tragicznie zmarłego kapłana. Ks. Józef Górszczyk zginął w siódmym roku kapłaństwa w wieku 33 lat. Pracę wikariusza w Maciejowej rozpoczął we wrześniu 1963 roku.
10 stycznia 1964 roku, podobnie jak dziś, także przypadał w piątek. Na poranną mszę o godzinie 7 przyszło tylko pięć kobiet. Księdzu Górszczykowi, z którym na msze zamienił się proboszcz, ks. Marceli Góralczyk, towarzyszyło czterech ministrantów oraz zakrystianin – zakonnik. Po kilkunastu minutach, w czasie przygotowywania przez kapłana darów ofiarnych do kościoła wszedł mężczyzna. Miał ze sobą dwie deczki i laskę. Podszedł do przodu świątyni, laskę położył na ławce dla dzieci, a z teczki wyjął siekierę i ruszył w kierunku duchownego.
Celebrant nalewał wtedy wino do kielicha, do wiernych stał prawie tyłem. Gdy napastnik mierzył już w niego siekierą, ksiądz nie próbował uciekać, czy bronić się. Zasłonił się jedynie rękoma. Pierwsze uderzenie siekierą w głowę nie było śmiertelne, a ranny duchowny zszedł za ołtarz. Tam Piotr Soroka zadawał kolejne ciosy siekierą – w plecy i kolejny raz w głowę. Ostatni cios był na tyle silny, że siekiera zaklinowała się w czaszce kapłana i sprawca nie zdołał jej wyjąć. Czym prędzej wybiegł z kościoła.
Całe zdarzenie przebiegało bardzo dynamicznie. W chwili, gdy zabójca zaatakował księdza wystraszeni ludzie wybiegli z kościoła, a zakronnik – zakrystianin, który utykał na nogą schronił się w zakrystii i zamknął drzwi na klucz.
- Jeden z kolegów pobiegł do drzwi na wieży i zaczął dzwonić dzwonami kościelnymi wzywając pomocy. Ja uciekłem na zewnatrz, krzyczałem, też wzywałem pomocy – wspomina Józef Baranowicz, były ministrant.
O zabójstwie księdza w Maciejowej szybko powiadomiono milicję, która szybko ujęła domniemanego sprawcę. Bandyda szedł w kierunku Jeleniej Góry polami.
- Gdy przybyłem na miejsce zdarzenia widziałem przy ołtarzu kałużę krwi. Myślałem, że ksiądz nie żyje. Ale gdy się nad nim pochyliłem zobaczyłem, że rusza oczyma i wydaje z siebie charkoczące dźwięki. Natychmiast wezwaliśmy pogotowie. Próbowałem jakoś mu pomóc i wyjąć siekierę z jego głowy, ale nie dało się. Potrzymując go jedna ręką za głowę, a drugą trzymając trzonek siekiery z pomocą ludzi przenieśliśmy księdza przed ołtarz na dywan. Stamtąd zabrało go już pogotowie – wspomina Stanisław Bryndza, wówczas kapitan MO, naczelnik wydziału kryminalnego jeleniogórskiej komendy.
Ksiądz Józef Górszczyk zmarł w cieplickim szpitalu o godzinie 8.40.
Śledczy mieli już podejrzewanego, a wieć o straszliwej zbrodni rozeszła się po wsi błyskawicznie. Ludzie zaczynali snuć domysły kto i dlaczego miałby chcieć zabić młodego wikarego. Pojawiły się rozmaite plotki, także i taka, że morderstwa być może dokonano na zlecenie urzędu bezpieczeństwa.
Ksiądz Górszczyk został pochowany 12 stycznia 1964 roku na cmentarzu w Cieplicach. Zachowały się zdjęcia zmarłego leżącego w trumnie z obandażowaną głową.
- Na pogrzebie była mnoc ludzi. Dla wielu z nich była to także manifestacja wiary. A po pogrzebie przyjechaliśmy do kościoła w Maciejowej. Widok był makabryczny. Poprzewracane choinki, świeże ślady krwi na podłodze i za ołtarzem. Tego widoku nigdy nie zapomnę – wspomina ojciec Kazimierz Zborowski, pijar z Cieplic, który wówczas był diakonem.
W 1993 roku ekshumowano szczątki księdza Józefa i przeniesiono je do kaplicy w rodzinnej wsi Pisarzowa w powiecie limanowskim. Cztery lata później tamtejsza szkoła przyjęła imię tragicznie zmarłego zakonnika.
Do dziś w kościele św. Piotra i Pawła w Maciejowej w gablocie za ołtarzem przechowywane są szaty liturgiczne, w których zginął na ołtarzu ksiądz Józef. Wierni, którzy uczestniczyli w dzisiejszej mszy świętej w intencji ks. Górszczyka z zaciekawieniem oglądali poplamione krwią albę i ornat. O wydarzeniach sprzed 50 laty informuje także tablica pamiątkowa znajdująca się we wnętrzu kościoła.
A o tym kim był zabójca zakonnika z Maciejowej, jakie podał motywy zbrodni i dlaczego ówczesne władze nie chciały o tym informować społeczeństwa czytaj w najbliższym wydaniu „NJ”, we wtorek 14 stycznia.
Komentarze (52)
Dlaczego komentarze dotyczące slawetnego jeleniogórskiego Żeroma napisane pod artykulem ,,Charytatywnie w Żeromie'' są usuwane(z resztą nie tylko pod tym artykulem ale i pod każdym innym dotyczącym tej szkoly).Czy kogoś boli prawda?Przecież są w nich opisane autentyczne sytuacje i zdarzenia które nie godzą w niczyją godność a jedynie pokazują to co się dzieje w tej szkole i dają wiele do myślenia.Dlaczego w takim przypadku w ogóle można dodawać kometarze?Jaki ma to sens skoro i tak są cenzurowane?Towarzyszko Eulalio czasy inwigilacji PRL się skończyly!
Ważnym opracowaniem dla wyjaśnienia sprawy jest opracowanie"Jak bezpieka zwalczała kult ojca Górszczyka" http://www.naszdziennik.pl/mysl/74865,jak-bezpieka-zwalczala-kult-ojca-g...