„Setki” do lamusa

Korzystanie z energooszczędnych świetlówek może przynieść nawet do 80% oszczędności. Przywiązaliśmy się jednak do klasycznych i znacznie tańszych żarówek, co widać po pustych półkach kilku jeleniogórskich supermarketów.

- W ciągu jednego dnia zeszło nam około stu żarówek. Na chwilę obecną nie posiadamy już ani jednej stuwatowej żarówki, za wyjątkiem mlecznej. Co więcej nie przewidujemy już żadnych dostaw – tłumaczy pracownik działu żarówek w sklepie NOMI w Jeleniej Górze.

Zdania na temat energooszczędnych żarówek są wśród przeciętnych użytkowników podzielone. O opinię postanowiliśmy zapytaliśmy jednak eksperta w tej sprawie Krzysztofa Krzyżaka, kierownika Rejonu Wykonawstwa Sieci Średniego i Niskiego Napięcia EnergiPro w Jeleniej Górze.

Prawda zawsze leży pośrodku. Po pierwsze produkcja energooszczędnych świetlówek jest nieporównywalnie droższa. Wbrew pozorom wykonanie takiej świetlówki pochłania znacznie więcej energii niż zwykłej żarówki. Po drugie i - to chyba najważniejsze - negatywny aspekt używania świetlówek energooszczędnych, to możliwość emisji tylko jednego widma światła, tego na które nasze oko jest najbardziej wrażliwe. Stara żarówka emitowała całe spectrum różnych wiązanek światła i dlatego oko nie ulegało tak szybkiemu zmęczeniu jak przy energooszczędnych świetlówkach. I wreszcie po trzecie korzystanie z energooszczędnych źródeł światła ma tylko wtedy sens, jeśli żarówka pali się przez dłuższy okres. Jej kilkakrotne wyłączanie bądź włączanie w krótkim czasie pochłania bowiem ogromną ilość energii, znacznie większą niż w przypadku klasycznych żarówek. Wtedy również świetlówka ulega bardzo szybkiemu zniszczeniu – wyjaśnia Krzysztof Krzyżak.

To jak, biegniemy do sklepu?