
Ale próbowała, składała nawet zawiadomienia na policję o pobiciu, o znęcaniu się nad nią. Błagał wtedy o przebaczenie, klękał i mówił, że to się nie powtórzy. Ona skargi wycofywała. Tak było na początku ich 20-letniej znajomości. Potem już jej się nie chciało.
- Kazała mu się wynosić, wyrzucała go nawet za drzwi. Jak był bardzo pijany, to spał na klatce schodowej, a jak jeszcze był na nogach, to się do chałupy dobijał. Lał ją, kiedy chciał, a ona się tylko broniła. On kawał chłopa, a ona taka biedna pchełka schorowana – opowiadał szwagier Teresy.
Tego dnia wstała po szóstej i poszła rano do kiosku po papierosy. Mieszkała na 1 Maja w Jeleniej Górze, wszędzie było blisko. Wróciła do domu i zaczęła oglądać seriale. Leszek spał w drugim pokoju. Teresa opowiadała, że nie sypiała z nim. No i gdy kończył się drugi odcinek „Barw szczęścia” Leszek dopiero co otworzył oczy.
- Daj, kurwo, pieniądze na nalewkę – zażądał głosem nie znoszącym sprzeciwu.
Teresa powiedziała, że nie ma. Oboje utrzymywali się z zasiłków opieki społecznej, a większość szła na alkohol i papierosy. Teresa dorabiała zbieraniem jagód i grzybów, sprzedawała na ulicy kwiatki. A walnąć kielicha także lubiła, choć nie piła tyle, co Lechu. A on tego dnia ubrał się i wyszedł rzucając na odchodne, że jakoś sobie pieniądze załatwi.
Teresa po jakimś czasie poszła do koleżanki, gdzie wypiły kupioną po drodze nalewkę. Halina około setki, a Teresa pół litra. Resztę zabrała do domu.
Było majowe, ciepłe południe. Kolejnych starych, bezzębnych, pierdolonych i siwych kurw nie wytrzymała. Akurat kroiła kiełbasę w kuchni. Leszek wyzywał ją odkąd wszedł do domu. Nie przerwał nawet, gdy wszedł do ubikacji. Może najbardziej rozsierdziło ją, gdy powiedział, że „pierdoli się z Niemcami”.
I ruszyła z tym nożem do ustępu. Pchnęła z siłą, choć potem twierdziła, że chciała go tylko drasnąć. A Leszek miał powiedzieć, żeby zabiła, bo i tak z tego życia nic nie ma.
Nóż wszedł prosto w serce, ale jak Teresa cofnęła rękę, to żadnej krwi na ostrzu nie było, więc trzasnęła drzwiami od ustępu i wróciła kroić kiełbasę, bo obiad szykowała. Jak skończyła poszła oglądać telewizję.
Po jakiejś godzinie zachciało się jej do toalety. A Leszek dalej siedział na muszli z opuszczonymi gaciami, ale głowę miał pochyloną. Myślała, że zasłabł, czy co. Podniosła głowę, a on był już siny, ręce miał zimne.
Sama zadzwoniła po pogotowie. Była spokojna i z ratownikami czekała na policję. Lekarz pokazał jej ranę na klatce piersiowej Leszka. Rzeczywiście, krew się nie sączyła.
Biegli orzekli, że stan upojenia alkoholowego podejrzanej nie miał wpływu na zniesienie, czy ograniczenie jej poczytalności. Teresa w areszcie czeka na rozpoczęcie procesu. Z więzienia prędko nie wyjdzie, ale sąd, który niejedną taką nożowniczką „z przemocy” już się zajmował, Teresa być może przekona, że chciała go tylko nastraszyć.
Komentarze (3)
To Leszek, czy Zenek?
Pan Leszek Z(.....)
Tak, tak do Teresy, bo w końcu w pudle mają internet i kablówkę!Który to był odcinek "Barw szczęścia":)?!
p.s.Jednego pijaka mniej do utrzymania dla O :silly: pieki Społecznej!!!