Po prawdziwych obchodach Dnia Kolejarza pozostały już tylko wspomnienia.
- Dziś czekają nas najprawdopodobniej jedynie życzenia od kierownictwa. W zamian za to cieszymy się ze stałej pracy, pensji na czas oraz normowanego czasu pracy – podkreśla Robert Rudziński, elektromonter z ponad 25-letnim stażem.
Praca kolejarzy bywa ciężka i to nie tylko z powodu głośnych ostatnio opóźnień pociągów, za które przychodzi im odpowiadać w bezpośrednim kontakcie z pasażerem. Dużo bardziej ubolewają jednak nad coraz mniejszą liczbą jeleniogórskich kursów pociągów i obskurnym stanem naszych peronów.
- W 1986 roku mieliśmy ponad sto jeleniogórskich wagonów, obecnie posiadamy tylko jeden i pięć autobusów szynowych - ze smutkiem przyznaje Robert Rudziński.
Na pytanie czego życzą sobie w dniu ich święta, zgodnie odpowiadali, że pracy. Co dokładnie mieli na myśli?
- Najbardziej cieszylibyśmy się, gdyby zwiększono ilość kursów, co w znacznym stopniu poprawiłoby tym samym prawdziwy ruch na dworcu. Dzięki temu Jelenia Góra nie stałaby się prowincją – mówi Robert Rudziński.
Do minusów swojej pracy zaliczyli pracę w nocy, święta i dni wolne.
- Wtedy, kiedy wszyscy inni odpoczywają, są z rodziną, my pracujemy. W tym roku Wigilię będę na przykład spędzał tu, na kolei - przyznaje ze smutkiem Czesław Laszkiewicz, starszy rewident taboru, który już ponad 35 lat pracuje w ten sposób.
Z pracy, a właściwie stałego zatrudnienia są jednak zadowoleni. Przez lata, a nawet pokolenia, jak w przypadku Roberta Rudzińskiego, w którego w rodzinie kolejarzem był nie tylko ojciec, ale również i dziadek, przyzwyczaili się i zaakceptowali specyficzny charakter tego zawodu.
Komentarze (3)
..i jeszcze wtedy 1987 roku w Lublinie ..Jan Paweł II prośił: "Kolejarze nie dajcie się
podzielic,bądzcie zjednoczeni"
~Obecnie ? ..w 2009 roku kolejarzom nalezy tylko współczuc na ilośc spółek,
które podzieliło PKP !
..zyczę przetrwania !~Ko**** podróze pociągiem i niekoniecznie
z *zielonym kamykiem !
Rzeczywiście, z chwilą zaprzestania kursowania składów sezonowych na stacji zrobiło się przeraźliwie pusto i smutno. A przez to jakby jeszcze bardziej szaro i brudno. Nie cieszy nawet odnowiony budynek dworca, który bez pasażerów sprawia wrażenie, jakby za chwilę też miał zniknąć. Zaklęte koło zamknęło się po raz kolejny. Ludzie nie jeżdżą, bo nie ma pociągów; pociągi nie jeżdżą - gdyż nie ma chętnych na podróżowanie. Nie mam pojęcia, z czego żyją ostatnie punkty handlowe na stacji: salonik prasowy i kiosk spożywczy. Do następnych wakacji będą generowały swoim właścicielom straty, o ile wcześniej nie skapitulują. Mam jednak nadzieję, że jeszcze doczekamy lepszych czasów kolei: na dobry początek - reaktywacja linii do Harrachova, potem może do Karpacza, w międzyczasie wymiana torów do Wałbrzycha i powrót szybkiego połączenia do Wrocka. Może również z czasem powrócą pociągi na linie do Złotoryi i Bolkowa?
Podziwiam prace w ciężkich warunkach kolejarzy normalnie szok jak widzę ich przy pracy brudna robota za mizerne pieniądze