O bezpieczeństwie na drogach, zwłaszcza niechronionych uczestników ruchu, będzie można porozmawiać z jeleniogórską policją w czasie debaty organizowanej przez komendę miejską i władze miasta. Spotkanie zaplanowano na 25 lipca o godzinie 11 w Książnicy Karkonoskiej. Debata ma charakter otwarty, wstęp jest wolny, a organizatorzy zapraszają na nią m.in. rowerzystów.

- Czy gdyby Armia Czerwona nie pogromiła hitlerowców pod Stalingradem, nie złapałby pan narciarskiego bakcyla?

- Kto wie? W każdym razie znaleźliśmy z kolegami gdzieś na obrzeżach Czortkowa na Kresach, w którym się urodziłem i mieszkałem do końca wojny, parę nart, które najpewniej zostawili czy zgubili Niemcy, powracający z frontu wschodniego po klęsce pod Stalingradem. Miałem wtedy siedem lat. Więc wzięliśmy z kolegą te narty, każdy z nas przypiął sobie do butów po jednej desce i zjeżdżaliśmy, jak umieliśmy. Miejscem zabaw była góra, tzw. Wygnanka. Ale marzyliśmy żeby móc zjechać z pobliskiej, on wiele wyższej Góry Jurczyńskiego. I wtedy, w czasie tych naszych zabaw, pomyślałem sobie, że fajnie byłoby, żeby w naszym Czortkowie wszystkie dzieci mogły jeździć na nartach. I ta myśl towarzyszyła mi potem w całym dorosłym życiu. Moim Czortkowem stał się Sobieszów.

Mija rok od powodzi w Maciejowej, która wyrządziła ogromne szkody w infrastrukturze oraz majątku mieszkańców. Do dziś nie uporano się z naprawą największych zniszczeń. Po czerwcowych ulewach i wezbraniu wód Radomierki wielu mieszkańców obawiało się powtórki scenariusza. W kilku miejscach niegroźna z pozoru rzeczka może pokazać swą niszczycielską siłę, bo nie odbudowano umocnień brzegowych.

Nagi mężczyzna siedział wczoraj na ławce na placu zabaw przy jednym z bloków przy ulicy Paderewskiego na jeleniogórskim Zabobrzu. Był mocno pijany. Twierdził, że kąpał się w Bobrze i... zapomniał się ubrać.

Agencja Mienia Wojskowego zażądała od miasta zwrotu gruntów, które kiedyś przekazała pod budowę I etapu obwodnicy południowej Jeleniej Góry. Miasto odmówiło i sprawa trafiła do sądu. Zgodnie z orzeczeniem samorząd nie musi zwracać działek, a AMW musi zapłacić ok. 180 tys. złotych kosztów procesu.

Kamienna obudowa śmietnika jest estetyczna, trawnik wokół niej zadbany. Budowla wysoka na metr dwadzieścia nie blokuje przejazdu. Ale wadzi sąsiadowi Romana Tabaszewskiego, który obudowę postawił dziesięć lat temu. Sprawą zajmowały się dwie instancje nadzoru budowlanego i obudowę kazały rozebrać.