
- Na rowerze jeździłem już jako dziecko, jak każdy - mówi. - Zwariowałem na jego punkcie niespodziewanie. Sześć lat temu za 3,5 tys. zł kupiłem „górala”. Wtedy się to właśnie zaczęło
Nie ma fioła na punkcie sprzętu. Rower cieszy go o tyle, o ile może dzięki niemu pokonywać najwyższe góry i przełęcze. Ciągle jeździ więc tym samym „Authorem”. Jest z niego bardzo zadowolony. To najwierniejszy przyjaciel w czasie podróży.
- Zaczęło się pięć lat temu od wyprawy do Włoch - wspomina. - Razem z kolegą wjechaliśmy wtedy na leżące na wysokości 1560 m n.p.m Malga Palazzo. Miejscami droga posiada tam nachylenie 45 stopni… Siedmiokilometrowy podjazd pokonaliśmy w półtorej godziny. Jechaliśmy więc w tempie spacerowym…
To była jedna z niewielu wypraw, na której ktoś mu towarzyszył. Później jeździł już niemal zawsze sam. Mówi, że towarzysze powoli się wykruszyli. Nikt nie wytrzymał jego „wariactwa”. W sumie rowerowych wyjazdów po najwyżej położonych drogach w Europie odbył już 20.
adres strony internetowej Damiana Drobyka www.damiandrobyk.pl
Więcej w „Nowinach Jeleniogórskich” nr 49/11.
Komentarze (6)
fajna pasja, sam jeżdżę dużo ale ograniczam się na razie do naszej kotliny, tu też ekstremalnych tras nie brakuje
Zazdroszczę odwagi i mocy w nogach.
Też chciałbym zobaczyć te przełęcze ale niestety nie ten wiek.Połamania szprych. B)
Znam Damiana jest niesamowity jeździ prawie jak wyczynowiec :)
Pozdrawiam
Damian jest kozakiem nie ma co, gdyby startował w zawodach regularnie to by wygrywał, co udowadnia startując od czasu do czasu, głównie w uphillu zajmując wysokie miejsca!
Tak trzymaj i oby Indie doszły do skutku!
Powodzenia.
Damian jest kozakiem nie ma co, gdyby startował w zawodach regularnie to by wygrywał, co udowadnia startując od czasu do czasu, głównie w uphillu zajmując wysokie miejsca!
Tak trzymaj i oby Indie doszły do skutku!
Powodzenia.
Witaj Damianie. Wiem ile Cię to kosztuję wysiłku i zdrowia. Sam jeżdżę dużo. Jestem zrzeszonym rowerzystą. Tyle, że ja jeżdżę raczej po najbliższych okolicach. PozdRower i szerokości życzę.
Do zobaczenia gdzieś na trasie :)