- Zostawiono jedynie działy rejestracji leków i marketingu – mówi jeden z pracowników Jelfy. – Z jednej strony to dobrze, ale z innej fatalnie.
Dlaczego dobrze? Ponieważ, jak mówią nasi rozmówcy, HBM był najsłabszym ogniwem „grupy”. Dlaczego źle? Otóż bratysławską fabrykę nabył łotewski Liplats. Panuje opinia, że jest on powiązany z inna łotewską spółką - Grindexem, dla którego od wielu lat Jelfa wykonuje produkcję kontraktową. Pozbycie się HBM nie ma co prawda wpływu na bieżącą sytuację jeleniogórskiej firmy, ale nie wiadomo, co nastąpi w roku przyszłym. Może się zdarzyć, że Łotysze nie będą już potrzebowali polskich maszyn i kontraktu nie przedłużą. A to oznaczać będzie mniejszy zysk.
Cały artykuł w "Nowinach Jeleniogórskich" nr 32/10.
Komentarze (5)
Czy sa w naszym miescie jeszcze zaklady produkcyjne????Ja tylko widze sklepy,i roznej masci banki oferujace kredyty... :shock: :shock: :shock:
Czyli zmiany jedynie na szczeblu kierowniczym bo jeżeli fabryka wyrabia zysk to nie ma się co martwic o Jelfę. Ale martwi mnie to iż leki produkowane w Chinach mogą realnie zagrozić naszemu zakładowi gdy firmy farmaceutyczne zaczną zamawiać leki od tańszych wykonawców nieodbiegających jakością od naszej Jelfy.
Żeby dobrze sprzedać firmę wykazuje się zysk i to możliwie najwyższy. Wszystko wskazuje na to, że jednak Jelfa na sprzedaż.
Bo to jest właśnie,ten obiecywany CUD gospodarczy........
Bo to jest właśnie,ten obiecywany CUD gospodarczy......