- Około godz. 17 rodzina zawiadomiła, że 60-latek po godzinie 7 rano wyszedł na grzyby i do tej pory nie wrócił do domu. Funkcjonariusze ustalili, że mężczyzna miał problemy zdrowotne, nie wziął ze sobą telefonu komórkowego i nie powiedział też, do którego lasu się wybiera – informuje złotoryjska policja.
- Do działań natychmiast zostali skierowani funkcjonariusze ze złotoryjskiej jednostki. Powiadomiono strażaków z OSP Wojcieszów oraz pracowników złotoryjskiego nadleśnictwa. Na miejscu pracował także specjalnie wyszkolony pies tropiący. W poszukiwania oprócz rodziny byli zaangażowani także mieszkańcy. Sprawdzano wszystkie miejsca, w których mógł przebywać 60-latek i gdzie był widziany przez innych grzybiarzy. Po ponad pięciu godzinach poszukiwania zakończyły się sukcesem. Mężczyzna został odnaleziony na pograniczu powiatu złotoryjskiego i jaworskiego. Po przebadaniu przez ratowników medycznych, cały i zdrowy trafił pod opiekę rodziny.
Okazuje się, że wcale nie jest to przypadek odosobniony i w sezonie zgłoszenia o zaginięciu grzybiarzy są na porządku dziennym. Przyczyny są zwykle takie same: samotne wyjścia, nadmierne zaufanie do własnej orientacji w terenie, nieinformowanie nikogo o planowanym miejscu zbierania grzybów, brak telefonu komórkowego, latarki itp.
Komentarze (3)
Od najmłodszych lat uczestniczyłem z Rodzicami w licznych grzybobraniach, zatem nieomal w genach, mam podstawowe zasady poruszania się w lasach. Na jednym z zakładowych grzybobraniach w bolesławieckich lasach, mój kierownik wraz z synem postanowili uczestniczyć w tym przedsięwzięciu - a jako, że wśród kręgu znajomych panowało określenie, że urodziłem się na grzybobraniu - postanowili być blisko mnie! Niestety takie zbieranie, z przeważającą konkurencją zaczęło mi nie odpowiadać i postanowiłem się nieszkodliwie zemścić... Oświadczyłem: nie wiecie, gdzie akurat się znajdujemy? Jakby grom strzelił... popłoch i panika tych osobników sięgnęła zenitu - chyba bardziej od nich, przeraziłem się swoją niedorzecznością - zrobił mi się ich żal i niezwłocznie zacząłem wraz z nimi zmierzać w kierunku autokaru. Myślę, że już więcej nie wzięli udziału w żadnym grzybobraniu... a mnie, do dzisiaj - na wspomnienie - jest trochę wstyd...
kto płacił za tę akcję???
Dobry material